W maju mija 50. rocznica rozpętania przez Mao Tse-tunga (Mao Zedonga) tzw. rewolucji kulturalnej – jednego z najtragiczniejszych okresów i ciągu wydarzeń w najnowszych dziejach Chin.
„Rewolucja”, z różnym nasileniem, trwała 10 lat i pochłonęła miliony ofiar. Rocznica, jak na razie całkowicie przemilczana zarówno przez władze oficjalne w Pekinie, jak i przez większość zachodnich środków przekazu, jest okazją do przypomnienia cierpień i męczeństwa chrześcijan, a zwłaszcza katolików w tym kraju.
Za początek „rewolucji kulturalnej” przyjmuje się 16 maja 1966 r., gdy Mao rzucił hasło walki ze swymi przeciwnikami, których – w duchu dawnych tradycji chińskich – nazwał „potworami i demonami”. Jednym z głównych celów uderzenia Czerwonej Gwardii – taką nazwę nosili młodzi wykonawcy idei Mao, nazywani też hunwejbinami – były właśnie stare i nowe religie Chin, w tym chrześcijaństwo. Szczególnie „upodobano” sobie katolicyzm, który od samego początku rządów komunistycznych (1949) był atakowany jako religia obca narodowi chińskiemu, mająca ośrodek kierowniczy za granicą. W 1957 r. powstało tzw. Patriotyczne Stowarzyszenie Katolików Chińskich (PSKCh) – organizacja całkowicie kontrolowana przez partię komunistyczną i nieutrzymująca żadnych kontaktów z Watykanem. Ksiądz Antonio Li Daoning, schwytany przez hunwejbinów, powiedział, że jest „patriotą” (czyli należy do PSKCh), a wówczas usłyszał: „No to pobijemy cię jako patriotę”. Siostrę Zhang Ergu zatłuczono kijami na śmierć za to, że odmówiła podeptania medalika z Matką Bożą. W kościele na północy prowincji Henan gwardziści tak znęcali się nad księdzem (m.in. przypalali mu stopy), że zmarł w dwa dniu po uwolnieniu.
W wyniku „rewolucji kulturalnej”
zginęło co najmniej 1 mln 700 tys. ludzi,
a 4 mln trafiły do więzień
Amerykański sinolog Anthony Clark wspominał, że gdy w wiele lat po „rewolucji kulturalnej” odwiedził kościół Zbawiciela w Pekinie, pracujący tam ogrodnik opowiedział mu, jak to w 1966 r. grupa hunwejbinów otoczyła starego księdza. Związali go, zmusili do uklęknięcia i do wyrzeczenia się wiary, a gdy odmówił, został pobity na śmierć i pochowany na miejscu.
W mieście Taiyuan, stolicy prowincji Shanxi w środkowych Chinach, aresztowano i wtrącono do więzienia ks. Wanga Shiweia, który po torturach został 15 lutego 1970 r. rozstrzelany przed swoją celą. Wcześniej, 24 sierpnia 1966 r., czerwonogwardziści zaatakowali i pobili ostatnich siedem sióstr-cudzoziemek, które żyły w Chinach i wraz z chińskimi siostrami prowadziły szkołę katolicką dla dzieci dyplomatów w Pekinie. Jedną z nich tak ciężko bito po oczach, że straciła wzrok. Nazajutrz odbył się proces-farsa, po którym cudzoziemki wypędzono, a zakonnice chińskie skazano na 20 lat więzienia. W drodze ze stolicy do Hongkongu s. Molly O’Sullivan zachorowała i po przybyciu na miejsce zmarła.
Ocenia się, że w wyniku „wielkiej proletariackiej rewolucji kulturalnej” zginęło co najmniej 1 mln 700 tys. ludzi, a dalsze co najmniej 4 mln trafiły do więzień i obozów ciężkiej pracy. Dużą część z nich stanowili intelektualiści, ludzie kultury i nauki oraz osoby wierzące.
Mimo upływu lat wiele osób nadal obawia się mówić o tamtym okresie, gdyż widzą, że ani partia, ani władza nie rozliczyły się z tragedią „rewolucji kulturalnej”.
![]() |
KAI |