19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Niebezpieczna granica

Ocena: 1.9
942

Jeszcze kilka lat temu na polsko-białoruskim pograniczu panował spokój. Nawet jeśli stosunki na linii Warszawa – Mińsk układały się źle, nie odbijało się to na sytuacji na samej granicy. Od sfałszowania wyborów prezydenckich przez Aleksandra Łukaszenkę jest jednak coraz gorzej.

fot. pixabay.com

Najpierw Mińsk zorganizował niebezpieczną dla nas akcję przerzutu przez granicę nielegalnych imigrantów z Azji i Afryki. Wtargnąć do Polski usiłował ogromny potok zdesperowanych i często zrozpaczonych ludzi, którym obiecywano, że za niemałe pieniądze łatwo i bezpiecznie trafią „do Europy”. A teraz się okazuje, że postawiona za ponad półtora miliarda złotych zapora wcale nie zniechęciła potencjalnych przybyszów.

Mamy też narastający problem z nadgranicznym niebem, przez które kilka miesięcy temu przeleciała rosyjska rakieta, a ostatnio tajemniczy balon. Łukaszenka rozmieszcza koło nas swoje wyrzutnie rakiet. Wiemy też doskonale, że na terytorium Białorusi stacjonuje spora grupa żołnierzy rosyjskich. Napływają przy tym zagadkowe wiadomości, że białoruski dyktator jest chory, co może w perspektywie być korzystne – to na nim opiera się cała struktura tego autorytarnego państwa – ale może oznaczać tygodnie, a może i miesiące niepewności i zamieszania. Przy możliwej interwencji Rosji.

 


 

RAKIETA I BALON

Najpierw mieliśmy do czynienia z rakietą Ch-55, znalezioną w lesie koło Bydgoszczy. Chodzi o rosyjski pocisk manewrujący, mający zasięg 3 tys. km i mogący przenosić głowice jądrowe. W wersji konwencjonalnej Ch-555 przenosi „zwykły” materiał wybuchowy. Mogła być wystrzelona z Białorusi, ale zamiast w kierunku Ukrainy poleciała nad Polskę. Ch-55 leci z prędkością 0,75 macha, a więc około 900 km/godz. Znad białoruskiej granicy do miejsca upadku mogła więc lecieć około pół godziny.

Potem znad Białorusi nadleciał niezidentyfikowany obiekt, przypominający balon. Są różne możliwości, mógł być to na przykład balon meteorologiczny. Zazwyczaj ma średnicę około dwóch metrów, napełniony jest helem lub wodorem i może mieć podwieszone urządzenia pomiarowe oraz nadajnik radiowy. Ale niewykluczone, że był to balon obserwacyjny, zazwyczaj o wiele większy (nawet o średnicy kilkudziesięciu metrów) przenoszący kamery i inny sprzęt elektroniczny. Pojawiły się też inne hipotezy – że miał trafić do kogoś z jakąś „przesyłką”.

Wojsko potraktowało sprawę bardzo poważnie: wystartowała para dyżurna samolotów MiG-29, a następnie F-16. Ale potem tajemniczy obiekt, lecący nad województwem kujawsko-pomorskim, zniknął z radarów. Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych podjął decyzję o rozpoczęciu poszukiwań tajemniczego obiektu. Gdy ten numer tygodnika „Idziemy” oddawaliśmy do druku, nieoficjalne wiadomości głosiły, że fragmenty balonu znaleziono pod Szczecinkiem.

Wszystko to wskazuje, że granica białoruska jest dla nas coraz bardziej niebezpieczna. W kraju tym stacjonuje rosyjskie wojsko, z białoruskich lotnisk startują samoloty rosyjskie, wystrzeliwujące m.in. pociski manewrujące Ch-555 nad Ukrainę. Z kolei Białorusini rozmieścili nad naszą granicą taktyczne zestawy rakietowe typu Polonez i Toczka. Mają one bronić Białorusi w razie „polskiej agresji”. Samobieżne wyrzutnie rakietowe ziemia-ziemia typu Polonez powstały zapewne przy współpracy z Chinami; rakiety kalibru 301 mm mają zasięg 50–200 km, a więc zapewne są w stanie ostrzeliwać cele po naszej stronie granicy. Toczka jest produkcji radzieckiej i ma ponad pięćdziesiąt lat, ale rakiety mają zasięg 70–120 km.

Oczywiście, „polska agresja” to absurd, głównie na potrzeby propagandowe, ale zagrożenie dla nas ze strony polonezów i toczek jest jak najbardziej realne. I nie wiadomo, czy w naszą stronę nie polecą kolejne balony, a może (przypadkiem lub celowo) i rakiety. To oznacza konieczność podwyższonej gotowości naszej obrony przeciwlotniczej.

 


 

MIGRANCI WCIĄŻ IDĄ

Niespokojnie jest też na samej granicy polsko-białoruskiej. Przypomnijmy, że reżim Aleksandra Łukaszenki w 2021 r. zorganizował wielką akcję ściągania migrantów z Azji i przerzucania ich przez naszą granicę. Działające m.in. w Iraku „biura podróży” przekonywały ludzi, chcących uciec przed wojnami i kryzysami społeczno-politycznymi, że za opłatą (nawet do 10 tys. dol. od osoby) bezpiecznie wyślą ich „do Europy”. Większość zainteresowanych chciała dotrzeć do Niemiec. Tymczasem trafiali do Mińska, skąd zawożono ich do lasu, a potem wskazywano kierunek. I okazywało się, że nielegalnie przechodzą do Polski, która wcale nie jest przygotowana na przyjęcie ogromnej liczby nielegalnych migrantów.

Teraz, przynajmniej teoretycznie, powinno być już inaczej. Na granicy stoi 206 km bariery elektronicznej – wysoki (5,5 m) metalowy płot, wyposażony w 3 tys. kamer dzienno-nocnych i termowizyjnych, 400 km kabli detekcyjnych oraz 11 kontenerów teletechnicznych. Niewielka część płotu jest nieukończona, a bariera elektroniczna znajduje się też tam, gdzie nie ma go w ogóle – czyli w miejscach, gdzie granica przechodzi drogą wodną.

To jednak wcale nie powstrzymało migrantów. Przytoczmy tylko dane z trzech dni maja – 10, 11 i 12. Wówczas przez granicę usiłowało przejść z Białorusi kolejno 62, 107 i 85 ludzi, m.in. obywateli Indii, Egiptu i Somalii. Straż Graniczna zatrzymuje też osoby pomagające nielegalnym imigrantom. W 2023 r. do końca kwietnia zatrzymano aż 280 osób, którym postawiono zarzuty pomocnictwa w przemycie ludzi; w całym ubiegłym roku było to 401 osób. Wiadomo, że przemytnicy otrzymują 600–700 euro za osobę, jest to więc proceder opłacalny. Kontrolują ich grupy przestępcze, współpracujące z białoruskimi służbami specjalnymi.

Wciąż dochodzi do incydentów; jeden z patroli Straży Granicznej został obrzucony kamieniami przez migrantów, wyraźnie zdenerwowanych, że nie mogą przedostać się do Polski. Przybysze z Azji i Afryki usiłują przejść przez graniczne rzeki, omijając w ten sposób płot.

Zdarzają się też prawdziwe tragedie. Część migrantów próbuje przedostać się przez Puszczę Białowieską, bo z oczywistych względów zapora jest tam najsłabsza. Tyle że trafiają w dzikie ostępy i bagna. Krążą po lesie, zmęczeni i głodni, zapadają się w bagnach. Pewien Syryjczyk usiłował przejść przez płot, pomimo że nad nim znajdują się zasieki z drutu żyletkowego. Spadł i zmarł w polskim szpitalu. Obywatelka Kamerunu utonęła w granicznej rzece Swisłocz.

Takich dramatycznych wydarzeń było więcej, bo zdecydowana większość migrantów nie wiedziała wcześniej, że polską granicę nie tak łatwo przekroczyć. A zimą, nawet jeśli nie było dużego mrozu, to panował chłód wystarczający, by zmarznąć i zachorować, zwłaszcza jeśli nie ma się gdzie schronić i ogrzać. Liczba imigrantów zmarłych po stronie polskiej wynosi co najmniej dwadzieścia kilka osób (choć są informacje mówiące nawet o czterdziestu), najczęściej przyczyną była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa, spowodowana najprawdopodobniej wychłodzeniem organizmu. Śledztwo w tych sprawach prowadzi prokuratura.

Wiemy też, że po białoruskiej stronie granicy, w bardzo złych warunkach, przebywa kilka tysięcy osób, które nie zdołały przedostać się do Polski, nie mają jak wrócić do swoich krajów (zazwyczaj też tego nie chcą) i nie wiedzą, co dalej mają robić. W centrum logistyczno-transportowym Bruzgi (przy przejściu granicznym – po polskiej stronie jest Kuźnica) znajduje się podobno około 2 tys. ludzi. Wielu z nich jest chorych; nie mają odpowiednich ubrań i obuwia. Władze białoruskie informowały o zwłokach migrantów znalezionych po tamtej stronie granicy – być może nie chodzi o kilka osób, ale o znacznie większą ich liczbę.

 


 

CO Z ŁUKASZENKĄ?

9 maja w Moskwie odbyła się tradycyjna (choć w tym roku raczej skromna) parada z okazji Dnia Zwycięstwa. Obecny był na niej – jak od wielu lat – także Aleksander Łukaszenka. Ale wyglądał źle i miał bandaż na ręce, nie był w stanie przejść kilkuset metrów, by wspólnie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem i szefami kilku państw złożyć kwiaty – musiał podjechać samochodem. Nie był też obecny na uroczystym śniadaniu dla gości z zagranicy.

Potem wrócił do Mińska i wbrew zapowiedziom nie wygłosił przemówienia na placu Zwycięstwa.

O tym, że Łukaszenka jest chory, od pewnego czasu mówi białoruska opozycja. Wiadomości o chorobie dyktatora potwierdził Konstantin Zatulin, wiceprzewodniczący komisji Dumy Państwowej (parlamentu) ds. Wspólnoty Niepodległych Państw. – To nic niezwykłego, to nie koronawirus, po prostu zachorował… i zapewne potrzebuje odpoczynku – oznajmił.

W państwach autorytarnych o chorobach przywódców zazwyczaj się nie wspomina. Lider musi być silny. Trudno się więc dziwić, że i na Białorusi jest podobnie. 15 maja Łukaszenka pojawił się publicznie – pokazano go podczas spotkania z dowódcami wojskowymi. Ale wyglądał fatalnie i z trudem mówił.

Czyżby zbliżał się koniec rządów dyktatora? Art. 88 konstytucji białoruskiej mówi, że w takiej sytuacji obowiązki przejmuje przewodniczący Rady Republiki, izby wyższej białoruskiego parlamentu. Funkcję tę sprawuje Natalia Kaczanawa. W 2014 r. została wicepremierem, a w 2016 r. szefową administracji prezydenta. Trzy lata później przejęła kierownictwo Rady Republiki. W 2020 r. nałożyła na nią sankcje Unia Europejska i inne kraje, m.in. Wielka Brytania. Z pewnością nie jest osobą, z którą liczyć się będzie Putin.

Szanse na wprowadzenie demokracji i rządów prawa na Białorusi są nikłe; można się raczej spodziewać prób przejęcia pełnej kontroli nad Białorusią przez Rosję. Tak czy inaczej, sytuacja na naszej wschodniej granicy prędko się nie poprawi.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarz, politolog, analityk, działacz społeczny. W przeszłości związany z "Tygodnikiem Demokratycznym", "Kurierem Polskim" i "Rzeczpospolitą". Specjalizuje się w tematyce wschodniej.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter