Widok jest oszałamiający. Prawie cztery tysiące dzwonków i dzwoneczków zebranych w jednym niewielkim pomieszczeniu.
Są wszędzie. Szczelnie wypełniają półki, szuflady, zwisają z sufitu, zdobią ściany i parapety. Gliniane, porcelanowe, metalowe, drewniane, szklane, kryształowe, a nawet z… koronki. Przyjechały z ponad 88 krajów. Każdy inny, każdy wyjątkowy.
– Pierwszy przywiozłam 25 lat temu z Wilna – mówi właścicielka kolekcji, Małgorzata Stańczykowska z biura pielgrzymkowego Peregrinus, które użyczyło pomieszczenia do przechowywania zbioru. Niepozorny drewniany dzwonek jest pamiątką z pieszej pielgrzymki z Suwałk do stolicy Litwy. Teraz wisi pośród innych dzwonków z Wilna. – To z kolejnych dwudziestu paru pielgrzymek – wyjaśnia pani Małgorzata.
– Można w ogóle powiedzieć, że to są dzwonki pielgrzymkowe – zaznacza. Kolejny pokaźny zbiór pochodzi z trasy do Santiago de Compostella. Pani Małgorzata przeszła Camino trzykrotnie, za każdym razem inną drogą. – Z trasy z Porto przywiozłam ponad osiemdziesiąt dzwonków. Musiałam dokupić dodatkową torbę podręczną – opowiada.
– Teraz, gdy gdzieś wyjeżdżam, to już mówię, że jadę po dzwonki – śmieje się. Czasem udaje się je zdobyć w najdziwniejszych okolicznościach. – W Indiach oglądaliśmy wschód słońca nad Gangesem. Nagle podpłynęła łódka, a wśród oferowanych towarów był dzwoneczek.
fot.. Sylwia Gawrysiak/Idziemy
Eksponaty w kolekcji w większości uporządkowane są według kraju pochodzenia. Są egzotyczne motywy z Birmy czy Kambodży, ale i swojski Bolesławiec. Pani Małgorzata osobno ma jednak zgromadzone dzwonki „papieskie”. – Ten jest bardzo bliski sercu – pokazuje szklany, ręcznie malowany dzwonek ze smutnym widokiem Warszawy. Pamięta on dzień śmierci Jana Pawła II. Są też dzwonki przypominające radosne momenty beatyfikacji i kanonizacji naszego papieża. Na oddzielnej półce znajdują się te pochodzące z miejscowości bliskich sercu Jana Pawła II – Krakowa, Ludźmierza, Kalwarii Zebrzydowskiej, Wadowic czy Zakopanego.
Jest też półka „patriotyczna”, gdzie stoją dzwonki kupione z okazji rocznic ważnych wydarzeń historycznych. Jest też dziesięć dzwonków upamiętniających dni żałoby po katastrofie smoleńskiej.
– Ten dzwonek też wspominam ze wzruszeniem – mówi pani Małgorzata – bo przypomina nocną kolejkę do Pałacu Prezydenckiego, żeby złożyć hołd Lechowi i Marii Kaczyńskim.
Kolekcjonerka w swoich zbiorach ma dzwonki prawie na każdą okazję. W zeszłym roku, w związku ze stuleciem objawień Matki Bożej, z dumą prezentowała dzwonki „fatimskie”. W tym roku wyodrębniła minizbiór na Rok św. Ojca Pio oraz na 160-lecie objawień w Lourdes. I ubolewa, że nie było specjalnych dzwonków na Światowe Dni Młodzieży.
– Upamiętniam też różne wydarzenia w rodzinie: komunie, chrzty. Ten kupiłam z okazji narodzin mojego wnuka Maksymiliana – pokazuje zwisający z sufitu dzwoneczek z motywem aniołka.
Dzwonki pani Małgorzaty zdobią też nowy katalog biura pielgrzymkowego Peregrinus. Nie wszystkie właścicielka przywiozła do Polski osobiście. – W tym pokoju są dzwonki, które dostałam od ponad stu trzydziestu osób. I to jest chyba w tej kolekcji najpiękniejsze. Że ludzie gdzieś tam na końcu świata o mnie pamiętają. Niektórzy ofiarodawcy już nie żyją. Ale dzwonki po nich zostały. A ja muszę pamiętać o nich w inny sposób – wyznaje. – Czasem mówię, że kolekcjonuję serca. W każdym dzwonku jest przecież serce. Ale za każdym dzwonkiem stoi też konkretny człowiek.