W ostatnich dwóch tygodniach mieliśmy do czynienia z nietypową promocją polskiego filmu.
fot. Kino ŚwiatPopularny aktor Marcin Dorociński w zestawach reklamowych w kinach i w TVP osobiście zapowiadał premierę filmu „Minghun”, zachęcając do obejrzenia utworu, w którym gra główną rolę. Istotnie, kreacja Dorocińskiego wydaje się artystycznym motorem powolnej, lecz wciągającej dramaturgii dzieła. Autorzy filmu wyraźnie inspirowali się poetyką głośnych utworów Krzysztofa Kieślowskiego i Krzysztofa Zanussiego, przepełnionych intelektualnymi i etycznymi rozważaniami. Zagadkowy tytuł obrazu w reżyserii Jana P. Matuszyńskiego nawiązuje do chińskiego rytuału zawarcia przez zakochaną parę ślubu po śmierci. Dramatyczne i tragiczne wydarzenia, jakich doświadcza Jurek Weinert (grany przez Dorocińskiego), zmierzają do owego rytuału, tajemniczego z punktu widzenia naszej tradycji duchowej, wywodzącej się z chrześcijaństwa.
Jurek wychowuje samotnie córkę, której chińska matka zmarła przed laty na nowotwór. Ale wspaniale dojrzewająca Meixiu, zwana Masią, umiera po wypadku samochodowym. Mężczyzna zostaje sam ze swoim bólem i rozpaczą. W przeżywaniu cierpienia pomaga mu chiński teść Ben, który przyjeżdża ze Szkocji, gdzie mieszka. W atmosferze niedopowiedzeń i codziennych niezbędnych czynności upływają przygotowania do uroczystości pogrzebowych Masi. Jak mają one wyglądać? Jurek zadaje sobie pytanie, jaki właściwie jest jego światopogląd po oddaleniu się od Kościoła. I wówczas Ben podsuwa mu pomysł zorganizowania chińskiego rytuału minghun. Na początku Jurek uważa pomysł za niedorzeczny. Jednak się zgadza, gdy się dowiaduje, że zmarły nagle syn sąsiadki był zakochany w Masi. Zmarła dziewczyna będzie więc miała narzeczonego w zaświatach. Czy w wyniku pożegnalnego rytuału zakochani będą żyli wiecznie w przestrzeni pozagrobowej?
Film Matuszyńskiego jest pod względem artystycznym bardzo nierówny. Niektóre sceny wydają się poruszające, inne są drętwe i papierowe. To samo można powiedzieć o dialogach. Najbardziej dyskusyjna wydaje się jednak wymowa filmu. Co ma oznaczać próba afirmowania rytuału zaczerpniętego z wielowiekowej chińskiej tradycji duchowej, niemającej jednak wiele wspólnego z chrześcijaństwem? Być może twórcy filmu pragnęli zaproponować tu jakąś formę ekumenizmu. Jednak chrześcijaństwo na temat życia po śmierci wypowiada się jasno w swoich źródłach i tradycji. Czy więc artystyczna mieszanka religijna w „Minghun” ma jakikolwiek sens?
„Minghun”. Polska, 2023. Reżyseria: Jan P. Matuszyński. Wykonawcy: Marcin Dorociński, Natalia Bui, Daxing Zhang i inni. Dystrybucja: Kino Świat