My tylko kontynuujemy budowę parafialnego Kościoła, żywego i otwartego na natchnienia Ducha Świętego – mówi proboszcz ks. Marek Gradziński. – Nie byłoby to jednak możliwe bez otwartości, życzliwości i pomocnej ręki naszych parafian.
fot. Magdalena Prokop-Duchnowska– Kościół kojarzymy często z miejscem, gdzie trzeba być grzecznym, poprawnym – zauważa ks. Przemysław Dagis, który od września jest wikariuszem w parafii św. Karola Boromeusza w warszawskim Wawrze. – Kubuś Puchatek mówił, że „Dom jest wszędzie tam, gdzie nie musisz wciągać brzucha”. Staramy się, by nasza parafia była dla ludzi właśnie domem. Miejscem, w którym mogą być sobą, popełniać błędy i czuć się jak u siebie.
Na terenie parafii znajduje się aula im. Jana Pawła II, która niegdyś pełniła funkcję kaplicy. Odkąd w listopadzie 2011 r. abp Henryk Hoser SAC konsekrował nowo wybudowany kościół, w auli odbywają się koncerty, dyskoteki, przedstawienia, rozgrywki bilardowe czy imprezy okolicznościowe. Raz w miesiącu w niedzielę, po rodzinnej Mszy Świętej o godz. 10.00 proboszcz ks. Marek Gradziński z wikariuszem i wiernymi organizują tu kawiarenkę, podczas której parafianie integrują się przy kawie i cieście. Wiernych scala też wspólna organizacja przedstawień teatralnych – bożonarodzeniowego i wielkanocnego, które zainicjował poprzedni wikariusz ks. Patryk Filipiak. Tutejszym księżom bardzo zależy na tym, by być wśród wiernych, nie zaś widywać ich jedynie zza ołtarza czy biurka w kancelarii.
Jan Gawryszewski od dwóch lat pełni funkcję zakrystiana, ale zaangażowany był od pierwszych dni istnienia najpierw ośrodka, a potem parafii. – Czuję ogromną wdzięczność za duchowe i psychiczne wsparcie, jakiego udzielił mi ks. Marek, gdy pół roku temu zmarła moja żona – mówi. – Gdyby nie dobre i wrażliwe serce proboszcza, pewnie bym się załamał. Powierzona mi funkcja kościelnego mobilizuje mnie do działania i codziennego udziału we Mszy Świętej, co jest dla mnie błogosławieństwem.
Wspólnota młodzieżowa nie spotyka się wyłącznie w salce parafialnej, ale zapraszana jest również na plebanię czy do refektarza. Spotkania często rozpoczyna posiłek lub wspólne gotowanie. Podobnie jest w przypadku kandydatów do bierzmowania, którzy w parafii przygotowywani są do sakramentu w oparciu o ogólnopolski program „Młodzi na progu”. – Naszym celem nie jest wyłożenie wiedzy, ale zaproszenie młodego człowieka do decyzji wiary – mówi ks. Przemek.
Ksiądz Gradziński wprowadził Godzinę Świętą, w ramach której w czwartki między 23.00 a 24.00 można w kościele adorować Najświętszy Sakrament. Również w czwartki, a także wtorki i soboty adoracja odbywa się bezpośrednio po Mszy Świętej porannej. We wrześniu wystartowała rodzinna grupa Baranków, będąca alternatywą dla szkolnego przygotowania dzieci do Pierwszej Komunii Świętej.
Ksiądz Dagis zorganizował pierwszą edycję leśnej wędrówki, będącej survivalową przygodą dla ojców z synami. – Przeprawa przez torfy, wspólne ognisko i jedzenie kiełbasek na ścinkach z pni drzew zamiast talerzy na długo pozostaną w mojej i synach pamięci – opowiada Jan Krzyżanowski, jeden z uczestników wyprawy.
W kościele aktywnie działają ministranci i lektorzy, Żywy Różaniec, Różaniec Rodziców oraz Odnowa w Duchu Świętym i Domowy Kościół. Od początku istnienia parafii prężnie funkcjonuje schola Słoneczko, której akompaniuje zespół muzyczny w składzie: Marcin Mędrzycki (klawisze), Jarosław Szwed (instrumenty perkusyjne) i Andrzej Lisiecki (gitara). Przez 14 lat działalności schola dorobiła się repertuaru 150 pieśni i 40 kolęd oraz kilkunastu programów koncertów i opraw uroczystych Mszy i świąt liturgicznych. O najwyższy poziom liturgicznej oprawy muzycznej dba również utalentowany chór parafialny.
– Moje dzieci zaczęły lubić chodzenie do kościoła, gdy włączono je – mimo młodego wieku – do naszej parafialnej wspólnoty – mówi Weronika Kostrzewa. – Syn służy do Mszy, córka śpiewa w scholi. Kiedyś śmiałam się z tego, że ludzie zawsze siadają w tych samych ławkach. Dziś myślę, że to właśnie oznaka tego, że „są u siebie”. Ale to zasługa otwartości naszych księży. Takie parafie jak ta, aspirujące do bycia wspólnotą, to parafie, które na pewno przetrwają. Chociażby z tego powodu, że ludzie chcą brać – i biorą! – za nie odpowiedzialność. Również finansową.