- Wiarę trzeba potwierdzić całym życiem - powiedział ordynariusz radomski bp Henryk Tomasik, podczas Pasterki w katedrze Opieki Najświętszej Maryi Panny w Radomiu. W homilii bp Tomasik mówił, że Chrystus przychodzi do człowieka, ale świat w różny sposób reaguje na Jego przyjście. Mówił, że bolesne jest to, że wielu ludzi nie chce przyjąć Zbawiciela.
- Świat chce uczynić Boga wielkim nieobecnym ostrzegał nas św. Jan Paweł II podczas ostatniej wizyty w Ojczyźnie. Nie ma miejsca w wielu ludzkich sercach dla Syna Bożego, który staje się człowiekiem i chce poprowadzić każdego do zbawienia - mówił ksiądz biskup.
Dalej przywołał przykłady uczonych, którzy odważnie wyznawali swoją wiarę. Wśród nich wymienił Keplera, który mówił, że Bóg jest istotą, wieczną i nieskończoną; Pasteura, który mówił, że głęboka wiedza prowadzi do głębokiej wiary oraz Einsteina, który był przekonany, że nauka bez religii jest kaleka, a religia bez nauki - ślepa.
- To piękne świadectwa ludzi, którzy pogłębili swoją wiarę, pogłębiając wiedzę. Prosimy, by naszą odpowiedzią przyjścia Syna Bożego na ziemię była prosta, ufna, mądra i szczera wiara, która zostanie potwierdzona całym życiem. Potrzebny jest wysiłek i cisza przed Bogiem. Trzeba pogłębiać wiedzę religijną, by jeden komentarz w Internecie nie zburzył w nas wiary i trwania przy Chrystusie - powiedział bp Henryk Tomasik.
+++++
Do czerpania pociechy z Ewangelii opisującej narodzenie Jezusa zachęcił bp Roman Pindel podczas Pasterki w konkatedrze w Żywcu. Zwrócił jednocześnie uwagę na to, że wynikająca z ewangelicznego opisu radość kontrastować może z sytuacją, gdy w różny sposób możemy czuć się w tym roku przygnębieni, smutni, a nawet ogarnięci beznadzieją. Zachęcił, by właśnie w słowie Bożym szukać odpowiedzi na te trudności.
Biskup zauważył, że pasterze, widząc, iż owo Niemowlę to Zbawiciel, Mesjasz i Pan, zaczęli opowiadać wszystko, co im się zdarzyło, co im wcześniej powiedział anioł.
„Cóż więc dobrego zrobili ci pasterze, że o nich śpiewamy lub stawiamy ich w szopce? Po pierwsze, uwierzyli Bogu i temu słowu, które wypowiedział do nich anioł. Po drugie, jak najszybciej udali się do Betlejem i po nocy szukali opisanego przez anioła znaku. Po trzecie, gdy znaleźli Niemowlę, z przejęciem opowiadali wobec wszystkich o Jezusie: kim jest i czego możemy się spodziewać dzięki temu, że On przyszedł na świat. Po czwarte, opowiadali, ale tak, że słuchacze się zdumiewali” – podsumował biskup.
„Z tego zdumienia Bóg może wzbudzić wiarę u słuchacza, jeśli zechce” – dodał i zauważył, że pasterze, po spełnieniu polecenia anioła, wrócili do domów z wielką radością, z uwielbieniem i wysławianiem Boga za to, że ich wybrał i przeznaczył do takiego zadania.
„W tych dniach szukajmy radości Ewangelii, tej pociechy, jaką w niej mamy, szukajmy wskazówki, jak uwierzyć, prośmy o wiarę, bo jest ona łaską, próbujmy się dzielić się Ewangelią, szukając w oczach słuchaczy radości. Wtedy spełni się zapowiedź tego, co jest w dzisiejszej Ewangelii - radości z tego, że Jezus się narodził i że w taki sposób do nas przyszedł” – dodał.
+++++
Na cóż zdałoby się obchodzenie narodzenia Pana Jezusa, gdybyśmy nie potrafili otworzyć serca na drugiego człowieka? – pytał abp Adam Szal podczas Pasterki w bazylice archikatedralnej św. Jana Chrzciciela w Przemyślu. Metropolita przemyski podkreślił, że ten sam Chrystus, który urodził się w Betlejem, teraz przychodzi na świat w sakramentach świętych. – Ten sam Chrystus, który był w Betlejem, jest obecny także w Przemyślu i pojawia się na ołtarzu – powiedział.
Metropolita przemyski przyznał, że nie potrafimy wszystkich głodnych nakarmić i zaopatrzyć ich w potrzebne produkty, ani też zapewnić dachu nad głową wszystkim bezdomnym. Jest jednak wielu potrzebujących w najbliższym otoczeniu, także w naszym domach i rodzinach. – Może się okazać, że w czasie tych świąt tym najbardziej potrzebującym jest mąż, żona, dzieci, ojciec, czy matka, którzy będą oczekiwać spotkania, dobrego słowa, uśmiechu – zwrócił uwagę.
Abp Szal zaznaczył, że Chrystus, który urodził się w Betlejem, teraz przychodzi na świat w sakramentach świętych, a w sposób szczególny w Eucharystii. – Ten sam Chrystus, któremu pokłonili się pasterze i mędrcy; ten sam Chrystus, który był w Betlejem, jest obecny także w Przemyślu i pojawia się na ołtarzu. Mówi do nas w liturgii słowa – powiedział.
Kaznodzieja zwrócił uwagę, że Jezus odczuwał te same emocje, które i nam towarzyszą: radość, smutek, lęk, a nawet trwogę, gdy modlił się w Ogrójcu. – Z tego wypływa wniosek, że oparciem dla każdego z nas jest sam Pan Bóg. A lękiem powinna nas napawać jedynie obawa przed tym, żeby utracić łączność z Panem Bogiem – stwierdził.
+++++