Jerzy Elczyk jest zafascynowany ks. Jerzym od najmłodszych lat. To jego najbliższy święty, nawet dosłownie „najbliższy”, bo Jurek jest żoliborzaninem. Imię nosi na cześć męczennika. Rodzice Jurka wierzą, że choć ciąża była zagrożona, to właśnie ks. Popiełuszko wymodlił u Boga dar życia i zdrowia dla ich dziecka.
– Jesteśmy rodziną, która zawdzięcza swoje istnienie ks. Popiełuszce. Moi rodzice poznali się w 1985 r. za jego przyczyną, na pielgrzymce ludzi pracy do Okopów, miejsca urodzenia ks. Jerzego. Wzięli ślub 26 kwietnia 1986 r. w kościele św. Stanisława Kostki, czyli blisko jego imienin. Tata, zanim poznał mamę, był hutnikiem w Hucie Warszawa i przebywał często w kościele na Żoliborzu, mama zaś przychodziła na Msze Święte za Ojczyznę – opowiada Jurek, absolwent historii.
Ksiądz Jerzy to domownik w rodzinie Elczyków. – Jest często bohaterem naszych rozmów, rodzice opowiadali mi o nim już od najmłodszych lat. Wielu naszych przyjaciół i znajomych to osoby poznane właśnie na Żoliborzu. Najbliższy wujek, Dariusz Śpiewak, był hutnikiem, który często stał w poczcie sztandarowym „Solidarności” Huty Warszawa, a na pogrzebie księdza niósł jego trumnę z innymi hutnikami – przytacza przykłady Jerzy.
Opiekę ks. Popiełuszki Jurek odczuwa bezustannie. – Szczególną łaską było poznanie Agnieszki, mojej dziewczyny. Wierzę że dokonało się to dzięki ks. Jerzemu, bo zanim zaczęliśmy być razem, chodziliśmy do kościoła i do grobu kapłana. Księdzu Popiełuszce zawdzięczam także pomoc przy napisaniu pracy magisterskiej o ks. Teofilu Boguckim, proboszczu ks. Jerzego.
Agnieszka Malesińska, absolwentka filozofii i pedagogiki, która pracuje nad doktoratem, jest wierną czcicielką ks. Jerzego, bo podziwia go za odwagę i pełne oddanie Bogu oraz wiernym. – Chciałabym, aby takich kapłanów jak bł. Jerzy było więcej w dzisiejszych czasach – stwierdza. – Mój śp. tata uczęszczał do liceum w Suchowoli właśnie w tych samych czasach, co ks. Popiełuszko; był to jego rówieśnik, kolega z lat szkolnych. Moi rodzice często opowiadali o nim. Po raz pierwszy na Żoliborzu modliłam się, gdy miałam 15 lat. To było niezwykłe przeżycie. Teraz, ilekroć jestem w Warszawie, przyjeżdżam do ks. Popiełuszki – podkreśla.
– Zachęcam, by modlić się przez wstawiennictwo ks. Jerzego, tak jak niegdyś mnie zachęciła do tego jedna z sióstr, którą poznałam w bursie urszulanek, gdzie mieszkałam podczas studiów w Warszawie – opowiada Agnieszka. – Namawiam, aby jak najwięcej osób nawiedzało grób oraz muzeum jemu poświęcone. Stawiam ks. Jerzego za wzór do naśladowania i zachęcam wszystkich, nie tylko moich rówieśników, aby brali odpowiedzialność za naszą ojczyznę, by dokonywali mądrych wyborów i nie wstydzili się nauki, jaką pozostawił bł. ks. Jerzy.
Jacek Rosiński z Wrocławia zafascynował się ks. Jerzym, kiedy chodził do II klasy liceum. Momentem przełomowym był dla niego film „Popiełuszko. Wolność jest w nas”. – Ekranizacja życia ks. Popiełuszki była tak przekonująca, że poczułem z nim szczególną więź i bliskość duchową. Choć wtedy ks. Jerzy jeszcze nie był beatyfikowany, zacząłem modlić się przez jego wstawiennictwo, czytać homilie, kilka razy przyjechałem na Żoliborz, do jego grobu – opowiada Jacek. – Bardzo zbliżyłem się do Boga, bo choć byłem zawsze wierzący, to jednak potrzebowałem odnowy.
Dzięki ks. Jerzemu Jacek postanowił zostać lekarzem, by pomagać cierpiącym, zgodnie z nauczaniem ks. Popiełuszki. – Powiedziałam ks. Jerzemu w modlitwie, że po ludzku robię wszystko, by dostać się na studia, że ciężko pracuję, ale bez jego pomocy może się nie udać. Obiecałem, że będę pomagać ludziom starszym, działając w wolontariacie. I udało się, jestem studentem medycyny – podkreśla. – U ks. Jerzego wymodliłem także uzdrowienie z choroby, gdy byłem na II roku studiów, mieszkanie czy wielu wspaniałych przyjaciół. Nie ma dnia, żebym nie rozmawiał o wszystkim z ks. Popiełuszką. Wiem, że na pewno jeszcze niejedną łaskę będę mu zawdzięczać. A teraz przede wszystkim dziękuję – podkreśla Jacek.
Ja także jestem czcicielką ks. Jerzego. Bo jak można nie kochać przyjaciela, który nieustannie otacza mnie troską?
Ewelina Steczkowska |