Woda Życia wypełnia po brzegi kościół św. Jakuba przy warszawskim placu Narutowicza. W każdy wtorek, od 20 lat.
Na każdym ze spotkań wspólnoty pojawia się kilkanaście nowych osób. Nie wszyscy odkrywają tutaj swoje miejsce. Ale wielu chce spróbować. Co ich tak przyciąga?
Woda Życia powstała w 1998 r. z inicjatywy ks. Romana Trzcińskiego, wieloletniego duszpasterza Ruchu Światło-Życie, a obecnie – z nominacji papieża Franciszka – również misjonarza miłosierdzia. Jej podstawowym charyzmatem jest ewangelizacja.
Początkowo była duszpasterstwem stricte akademickim. Dziś przychodzą do niej ludzie w różnym wieku, szukający Boga i szczerej, żywej modlitwy. Nadal trafia tu dużo studentów, zwłaszcza z okolicznych akademików przy pl. Narutowicza. – Szukałem takiego miejsca, w którym można porozmawiać o Panu Bogu – mówi Wojtek Pietroń z Lublina, student informatyki na Politechnice Warszawskiej, w Wodzie Życia już od prawie dwóch lat. – Do wspólnoty przyciągają też ludzie. Tu poznałem osoby, dla których codziennością jest walka z grzechem, miłość do Pana Boga i ludzi, modlitwa, życzliwość, odpowiedzialność, pomoc. Odkryłem, że coś takiego może być normą – zaznacza.
Obecnie do Wody Życia należy blisko 2 tys. osób. – To, że jest nas tak dużo, może przestraszyć. Ale dla nas bardzo ważne są relacje – mówi ks. Trzciński. Stąd przemyślana struktura: małe grupki prowadzone przez animatorów i czuwająca nad całością moderacja. Można zaangażować się w różne posługi skupione w tzw. diakoniach, np. uwielbienia, maryjnej, tańca. Są wyjazdy, rekolekcje, akcje ewangelizacyjne. Jest życie.
Nie tylko studenci
– Około 2002 r. w Wodzie Życia zaczęły się pojawiać małżeństwa. Po urodzeniu dzieci wieczorne spotkania okazały się trudne – tłumaczy Jola Burchard. Do Wody Życia trafiła 18 lat temu. Była wtedy – tak jak teraz Wojtek – studentką Politechniki. Dziś jest żoną i matką czworga dzieci. Rodziny mają obecnie oddzielne niedzielne spotkania. We wspólnocie jest około 200 małżeństw. Dzieci nikt dokładnie nie policzył.
– Woda Życia to nasze wspólne miejsce, w którym wzrastamy – mówi Jola. – We wspólnocie poznaliśmy wiele małżeństw, które są naprawdę wyjątkowe i inspirują. Jedni dzielą się swoim czasem, doświadczeniem, inni są gotowi przyjść z pomocą na każde wezwanie.
– Wspólnota mi pokazała, że można żyć, modląc się za innych ludzi – dodaje Ewa Piestrak, nauczycielka gry na gitarze, odpowiedzialna za diakonię uwielbienia; w Wodzie Życia od pięciu lat. – Naszym charyzmatem jest modlitwa za oikos, czyli za nasze otoczenie: rodzinę, sąsiadów, kolegów z pracy, przyjaciół. To nasza broń ewangelizacyjna. Aby przyprowadzić kogoś do Chrystusa, najpierw trzeba go otoczyć modlitwą.
Po pierwsze ewangelizacja
Woda Życia znana jest przede wszystkim z ewangelizacyjnego Kursu Alfa. Dwudziestolecie wspólnoty również będą świętować ewangelizując. W sobotę 16 czerwca pod hasłem „Przyciągnę wszystkich do siebie” zaplanowany jest dzień modlitwy, świadectw i uwielbienia. Mszy Świętej w Świątyni Opatrzności Bożej przewodniczy bp Michał Janocha. Natomiast w niedzielę 17 czerwca wyruszają wraz z innymi wspólnotami na wielką ewangelizację Warszawy. Będzie ich można spotkać m.in. w Parku Szczęśliwickim i na Bulwarach Wiślanych.
– Ewangelizator to nie akwizytor, który podsumowuje, ilu to już osobom powiedziałem dzisiaj, że „Jezus Cię kocha”. Najpierw my spotykamy Chrystusa we wspólnocie, a potem nie da się już nie świadczyć – mówi Wojtek.
– Wielu najpierw dziwi inność tych, którzy nie piją na imprezach albo nie przeklinają na co dzień, którzy otwarcie mówią, że się modlą i publicznie przeżegnają się przed jedzeniem. To ludzi krępuje, odpycha, zniechęca, ale później zaczyna ciekawić. A w pewnym momencie, kiedy jest im coraz gorzej w swoim własnym światku, zaczynają sobie przypominać osoby, które z jakiegoś powodu są szczęśliwe, ciągle uśmiechnięte, znajdują optymizm i entuzjazm, choć nie są wolne od kłopotów. Tak działa Duch Święty – wyjaśnia Ewa.
Rodzina i dzieci
– Chcemy, żeby każdy, kto przychodzi do wspólnoty, spotkał Chrystusa. Jednocześnie bardzo ważne jest, żeby ludzie mogli odnaleźć swoje powołanie – mówi ks. Trzciński. – Sporo małżeństw poznało się w Wodzie Życia. Mamy też powołania misyjne. Prawie co roku ktoś idzie do seminarium. Jak do tej pory wyświęconych zostało 14 księży. Są też siostry zakonne. Najwięcej u niepokalanek i redemporystek – wymienia duszpasterz.
– Musimy myśleć o środowisku studenckim, które bardzo się zmienia, jest w nim coraz więcej cudzoziemców. Teraz Kościół żyje tematem młodzieży, zbliża się synod. Ważna jest też troska o rodziny, zwłaszcza o dzieci – zaznacza ks. Trzciński. – Dzieci są dla nas wielkim zadaniem – mówi Jola Burchard. – Urodziły się w Wodzie Życia i cały czas z nami są. Ale to nie oznacza, że nie przeżywają buntu wobec Boga i Kościoła. Myślimy, jak je pokierować, żeby same wybrały Jezusa.