– Przewodniczący episkopatu jest niejako „twarzą” Kościoła w Polsce i jego wyrazistym głosem – mówi Marcin Przeciszewski.
Z Marcinem Przeciszewskim, historykiem Kościoła, prezesem Katolickiej Agencji Informacyjnej, rozmawia Monika Odrobińska
Kto rządzi Kościołem w Polsce: przewodniczący episkopatu czy prymas?
Ani przewodniczący episkopatu, ani prymas. Na czele Kościoła w Polsce, jak i całego Kościoła powszechnego, stoi papież. A diecezjami zawiadują mianowani przez niego biskupi. Biskupi z danego kraju tworzą Konferencję Episkopatu, która jako stała instytucja istnieje od Soboru Watykańskiego II. W Polsce istniała wcześniej, dlatego świętujemy jej stulecie. Wbrew stereotypom, nie jest to ani zarząd, ani rząd Kościoła – bo tę funkcję sprawuje Stolica Apostolska. Konferencja Episkopatu to ciało kolegialne, służące wymianie doświadczeń, koordynacji działań duszpasterskich w dostosowaniu do specyfiki kraju i miejscowych warunków kulturowych, społecznych i politycznych, wypracowujące wspólne stanowisko. Prawo czy kwestie doktrynalne Konferencja Episkopatu reguluje w bardzo ograniczonym zakresie, nie naruszając kompetencji Stolicy Apostolskiej czy poszczególnych biskupów.
Mamy blisko 150 biskupów – czy jednomyślność jest w ogóle możliwa?
Nie jest możliwa ani nawet potrzebna. Wyraża to zasada wypracowana przez Ojców Kościoła: In necessariis unitas, in dubiis libertas, in omnibus caritas – „W tym, co konieczne – jedność, w sprawach wątpliwych – wolność, a we wszystkim – miłość”. Zatem jedność wśród biskupów obowiązuje w kwestiach przekazu wiary oraz zasad moralności, pozwala się przy tym na pluralizm w sprawach mniejszej wagi.
Ani przewodniczący Konferencji Episkopatu, ani sama Konferencja nie mają władzy nad biskupami diecezjalnymi, bo ci są suwerennymi rządcami podlegającymi papieżowi. Cechą episkopatu jest kolegialność – Jezus tworząc Kościół, powierzył władzę nad nim nie jednemu apostołowi, ale całemu kolegium apostolskiemu, które pracuje pod przewodnictwem Piotra. W imię wspólnego dobra wypracowują jedność w sprawach istotnych.
A gdy biskupi ją wypracują, piszą list pasterski, przy którym większość wiernych, niestety, przysypia…
Język i obszerność listów to odrębna kwestia. Traktujmy je jako busolę, która – w świetle nauczania Kościoła – pomoże nam obrać właściwy kurs w meandrach współczesności, zgodny z nauką Kościoła. Listy sygnują wszyscy biskupi z KEP, z jego przewodniczącym na czele.
Gdy czytelnicy otrzymają ten numer, znane będzie już nazwisko nowego przewodniczącego; my go jeszcze nie znamy. Jaki powinien być przewodniczący?
Abp Stanisław Gądecki doskonale wywiązywał się z tej roli: ma zdolność budowania jedności, jest prawdziwym „zwornikiem” episkopatu, i mam nadzieję, że nim nadal pozostanie. Ma dalekosiężną wizję Kościoła: wiernego Ewangelii, ponad podziałami, niewiążącego się z żadnym partykularnym nurtem. Przewodniczący episkopatu jest niejako „twarzą” Kościoła w Polsce i jego wyrazistym głosem. Reprezentuje też polski episkopat w relacjach zagranicznych i z władzami świeckimi.
To jaką rolę odgrywa w takim razie prymas?
Dziś jest to funkcja honorowa. Tradycyjnie to biskup najstarszej diecezji na danych ziemiach – w Polsce metropolita gnieźnieński. W sensie prawnym nie ma on żadnych uprawnień wobec innych biskupów. Ma zagwarantowane miejsce w Radzie Stałej KEP i zgodnie z procedencją na prawo przewodniczyć wspólnej liturgii.
Prymasowi towarzyszy autorytet wypracowany w ciągu wieków. Rozstrzygał on spory wśród biskupów, a w czasie bezkrólewia odgrywał rolę interrexa. Autorytet ten wzrósł dzięki kard. Stefanowi Wyszyńskiemu. Gdy po II wojnie światowej stosunki ze Stolicą Apostolska zostały zerwane, to na mocy nadzwyczajnych uprawnień prymas był legatem papieskim. Mógł mianować administratorów apostolskich czy przedstawiać papieżowi kandydatów na biskupów. Sprawował także funkcję przewodniczącego episkopatu. W sumie dawało mu to wyjątkową pozycję.
Po 1989 r. i normalizacji stosunków ze Stolicą Apostolską wprowadzone zostały demokratyczne zasady obowiązujące we wszystkich konferencjach biskupich, m.in. rozdzielono funkcje prymasa i przewodniczącego episkopatu. Przewodniczący jest wybierany co pięć lat, z możliwością jednokrotnego powtórzenia kadencji.
Mówimy o wyborach, ale przecież Kościół nie jest demokratyczny.
Kościół jest i hierarchiczny, i demokratyczny. Hierarchiczny, bo to mu zapewnia jedność. Jego misją jest przekazywanie nauki wynikającej z Bożego objawienia, a nie demokratycznego ustanowienia. Nie może ona podlegać mechanizmom demokracji, które by ją korygowały.
Kościół przyjął też wiele elementów demokratycznych, które mają swe źródło w kolegialności, istniejącej od czasów apostolskich. Natomiast w pełni demokratyczny wybór władz w Kościele wprowadzili franciszkanie i dominikanie w XII w. To były pierwsze demokratyczne instytucje na gruncie europejskim. Dziś wyrazem kościelnej demokracji są episkopaty, synody biskupów, kolegium kardynalskie wraz z konklawe, w czasie którego wybierany jest następca św. Piotra.
A gdzie tu miejsce dla Ducha Świętego?
Bez Niego Kościół nie istnieje. Wierzymy, że Duch Święty oświetla wszystkie wspomniane wybory. Mówimy też o Jego asystencji w działaniach biskupów oraz duchownych i świeckich zaangażowanych w pracę apostolską. Modlimy się o to.