Kilka pokoleń Polaków zawdzięcza mu dojrzałą wiarę, patriotyzm i umiłowanie Kościoła. Wspominamy założyciela ruchu oazowego, sługę Bożego ks. Franciszka Blachnickiego.
– Już jako dziecko uważał, że nie będzie szczęśliwy, nie uszczęśliwiając innych. Żeby tego dokonać, trzeba być wolnym od lęku i nie cofać się przed przeszkodami, ale próbować je pokonywać. Te cechy wypracowywał przez lata m.in. w harcerstwie. I tak Bóg go przygotowywał do wielkich dzieł – wspomina Dorota Seweryn z założonego przez ks. Blachnickiego w 1957 r. Instytutu Niepokalanej Matki Kościoła. Największym dziełem życia ks. Franciszka był Ruch Światło-Życie i – jak to określił kard. Karol Wojtyła – przetłumaczenie na język Ruchu eklezjologii Vaticanum II.
Zaczęło się od nawrócenia. Podczas okupacji, skazany za działalność przeciw III Rzeszy, młodziutki (rocznik 1921) Franciszek Blachnicki od czterech miesięcy czekał w celi śmierci oddziału B1 katowickiego więzienia na wykonanie wyroku, gdy 17 czerwca 1942 r. doświadczył spotkania z Chrystusem. „To było coś jakby w mej duszy ktoś przekręcił kontakt elektryczny tak, iż zalało ją światło. Od razu je rozpoznałem i nazwałem po imieniu, powtarzając w duszy: wierzę, wierzę. To światło ani na chwilę nie przestało mną kierować” – napisał po latach. Wtedy postanowił, że jeśli ocaleje, zostanie kapłanem. Z B1 wyszedł jako zupełnie inny człowiek. „Niech przyjdzie, co chce. Nic mnie nie załamie” – mówił wtedy. I ta odwaga cechowała go we wszystkim, co odtąd robił.
OAZY
Od święceń w czerwcu 1950 r. ks. Blachnicki zajmował się szczególnie młodzieżą, do czego miał niezwykły talent. Buntował się przeciw – jak mówił – „ślizganiu się po powierzchni” wiary. Najpierw sobie, a potem swoim ministrantom, stawiał trudne zadanie: być świętym. Postanowił ułożyć dla nich wymagający i konkretny program rekolekcji. Tak powstał pomysł oazy.
Pierwsza wakacyjna, 15-dniowa – zgodnie z liczbą tajemnic różańcowych – Oaza Dzieci Bożych dla ministrantów odbyła się w 1954 r. w Bibieli k. Piekar Śląskich. A potem były następne, coraz liczniejsze, które organizował z rodzicami ministrantów.
Formuła okazała się tak dobra, że kolejne środowiska same zgłaszały się z prośbą o ułożenie rekolekcji dla nich. W 1963 roku ruszyły Oazy Niepokalanej dla dziewcząt, w międzyczasie ks. Franciszek układał program rekolekcji dla młodzieży na trzy stopnie, w 1969 r. rozpoczynają się oazy kapłańskie i kleryckie, a dwa lata później: studenckie, dla młodzieży pracującej isióstr zakonnych. W 1972 roku ks. Blachnicki tworzy program pooazowej formacji całorocznej, w 1973 r. ruszają oazy dla małżeństw z dziećmi, inaugurując działalność Domowego Kościoła, a od 1977 r. oazy zaczynają być organizowane także poza granicami Polski.
Powstawały centra oazowe w innych diecezjach, prowadzone przez innych niż ks. Franciszek kapłanów, zaistniała więc potrzeba koordynacji oazowych działań. Już w 1964 roku ks. Blachnickiemu udało się kupić w tym celu dom w Krościenku nad Dunajcem, na Kopiej Górce. W 1976 roku odbyła się tam I Kongregacja Odpowiedzialnych, na której ogromny już ruch oazowy nazwano Ruchem Światło-Życie.
Dzień Wspólnoty w Tylmanowej z udziałem kard. Karola Wojtyły (w środku), bp. Tadeusza Błaszkiewicza, bp. Piotra Bednarczyka (sufragana tarnowskiego) i ks. Franciszka Blachnickiego, sierpień 1972 r.
KRUCJATA WYZWOLENIA CZŁOWIEKA
Bezkompromisowy charakter ks. Franciszka, którego Ruch zaczął nazywać ojcem, ujawnił się już wtedy, gdy w swojej pierwszej parafii postanowił przeciwstawić się rozpijaniu Polaków przez komunistyczne władze. „W Rydułtowach piją? To my nie będziemy pić. Pod prąd!” – mówił. We wrześniu 1957 r. proklamował – jako „ruch wyzwolenia i ratowania dusz ludzkich” – Krucjatę Trzeźwości przemianowaną po roku w Krucjatę Wstrzemięźliwości.
I znowu swoim buntem – z pomocą dziewcząt z Instytutu, który de facto powstał na tę okoliczność – zaraził w krótkim czasie całą Polskę. Udział w tym miał Prymas Tysiąclecia, od początku kibicujący Krucjacie. Ruchu abstynencji nie mogły ks. Blachnickiemu darować komunistyczne władze. W sierpniu 1960 r. Krucjata została zdelegalizowana, pozostawiając po sobie ok. 100 tys. dorosłych abstynentów. Ksiądz Blachnicki, aresztowany i nękany przesłuchaniami, został skazany na trzy lata więzienia, zamienione na trzyletni zakaz działalności publicznej. – Ojciec przyjął to ze spokojem. Powiedział: „Podziękujmy Niepokalanej za to, co się stało. Teraz mamy czas. Wykorzystajmy go”. Pojechał doktoryzować się na KUL, dopracował programy oaz, a nas wysłał na dokończenie studiów w Krakowie – wspomina Dorota Seweryn, jedna z „pierwszej piątki” Instytutu.