W dzisiejszym czytaniu święty Paweł ukazuje Koryntianom korzyści płynące z przyjęcia prawdziwości zmartwychwstania. To inni zazwyczaj umierają, a my przecież żyjemy. A skoro żyjemy, to może nie pomrzemy.
komentarze Bractwa Słowa Bożego, Alicja Sarnocińska
Pierwsze czytanie: Hi 19,1.23-27a
„Wybawca mój żyje i jako ostatni stanie na ziemi. Potem me szczątki skórą przyodzieje i ciałem swym Boga zobaczę.” Jezus, choć umarły, jest wciąż żywy. Ta bardzo dramatyczna w swojej treści Księga dotyka w czytanym dziś fragmencie prawdy, która wtedy dopiero zaczynała torować sobie drogę do świadomości człowieka, prawdy o wierze w życie po śmierci. Hiob uchwycił się deski ratunku, którą była wiara w spotkanie z Bogiem twarzą w Twarz. Przesłanie tekstu pozostaje oczywiste tym bardziej dla nas chrześcijan, tym bardziej w kontekście wspominania wszystkich wiernych zmarłych.
Psalm responsoryjny: Ps 27,1.4.7.8b.9a.13-14
Dzisiejszy psalm ten jest modlitwą dziękczynną i prośbą o ochronę Bożą. Bóg jest celem mojego życia i w Nim znajduję zbawienie. Jeśli wierzymy w opiekę Bożą, powinniśmy mieć świadomość, że Pan jest naszą tarczą. Dawid pomimo tego, że nie zawsze postępował właściwie, do końca swych dni był sercem wierny Panu. Jest to dla nas bardzo dobra wiadomość - nieważne ile razy upadniesz i jak bardzo zgrzeszysz, istotne jest to, czy walczysz o to, by być blisko Pana, czy ufasz Mu, że uratuje cię od śmierci wiecznej. Każdy człowiek ma w sobie tchnienie Boże, a w sercu nosi miłość Bożą, jednak nie zawsze z niej korzysta, wybierając zło, jakby było lepsze od dobra. Co ty wybierzesz? Drugie czytanie: 1 Kor 15, 20-24a. 25-28 W dzisiejszym czytaniu święty Paweł ukazuje Koryntianom korzyści płynące z przyjęcia prawdziwości zmartwychwstania. To inni zazwyczaj umierają, a my przecież żyjemy. A skoro żyjemy, to może nie pomrzemy. To wrażenie zwykle dystansuje nas od myślenia o swojej śmierci. Po co myśleć o śmierci, skoro życie tętni i w ogóle chce się żyć, a nie umierać. Trzeba chociaż na chwilę zatrzymać się nie tylko nad grobami innych, ale i nad własnym grobem. Taka refleksja jest życiu potrzebna. Jak zaznaczył to Diogenes „We wszystkim, co czynisz, myśl o swej śmierci”. Bo koniec życia ziemskiego jest początkiem życia wiecznego. Nie ma grzechu bez konieczności pokuty. Dlatego Bóg przebaczając, wzywa do niej, do której należą według słów Chrystusa konkretne czyny: modlitwa, post i jałmużna. Podjęte czyny pokutne są w stanie wyrównać naruszoną przez grzech zasadę wiecznej sprawiedliwości. Tu na ziemi możesz pokutować nie tylko za siebie, ale i za innych. Także za tych, którzy cierpią w czyśćcu. Na pewno spotkałeś się, drogi słuchaczu, z możliwością pokuty, która jest wyrazem prawdy o świętych obcowaniu, zwłaszcza przez składaną ofiarę Mszy świętej i modlitwę za zmarłych. Jest to specyficzny udział w ewangelicznym wezwaniu: „Jeden drugiego brzemiona noście”. Jest to też cudowna wymiana darów duchowych. Jeśli bowiem my pomagamy zmarłym, to i oni, przechodząc do chwały nieba, będą nam pomagać swoim wstawiennictwem.
Ewangelia: Łk 23,44-46.50.52-53;24,1-6a
Człowiek rodzi się, cierpi i umiera. I to wszystko? Nie ma niczego więcej? Czy to jest największa i najmądrzejsza prawda świata? Czy nic innego nie można powiedzieć o życiu człowieka? Drugi listopada jest wspomnieniem wszystkich wiernych zmarłych. Jest to dzień modlitwy za tych, którzy „pragną” i przygotowują się do chwały nieba. Nie powinien to być i nie jest „dzień skargi” z powodu utraty kogoś nam bliskiego, ani dzień pocieszenia i ukojenia bólu, lecz dzień modlitwy i skupienia. Jest to również dzień refleksji i zadumy nad własnym życiem. Jezus, choć umarł, żyje po swoim zmartwychwstaniu. Żyje w każdym z nas. Stojąc w modlitewnej kolejce do Grobu Świętego w Jerozolimie, nie stoję w niej po to, aby coś zobaczyć, tylko po to, by zobaczyć pusty grób i poczuć obecność żywego Jezusa Chrystusa.