26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Oczyszczenie przychodzi przez wstyd, upokorzenie i ból - rozmowa z o. Adamem Żakiem SJ

Ocena: 0
798

KAI: Nie brakuje głosów, także ze strony środowisk Kościoła, że dopóki nie „polecą głowy”, Kościół nie odzyska zaufania. Co Ojciec na to?

– Jest potrzebne wyjaśnianie spraw, zgodne z prawem kościelnym i państwowym – to rzecz oczywista. Jeśli coś jest udowodnione, powinno się wyciągać konsekwencje kościelne i państwowe. Natomiast nie ma miejsca dla wolnej amerykanki. Inne instrumenty – związane z taką czy inną komisją – jeśli mają być owocne, muszą się rodzić z innej idei aniżeli tzw. rozliczanie Kościoła.

KAI: W gruncie rzeczy o tym mówi premier Morawiecki: powołajmy państwową komisję, ale rozliczającą nie tylko duchownych, bo rozprawiamy się z problemem, a nie z Kościołem.

– Niech władza również uzna, że przez lata odrzucała propozycje stworzenia narodowej strategii ochrony dzieci przed przemocą! Powtarzano, że jest dobrze, że mamy dobre prawo, a nawet je ulepszyliśmy... Zapewnienia o walce z pedofilią będą wiarygodne wtedy, gdy rządzący przyznają się do zaniechań. Teraz nie są, bo to jest odcinanie od całego problemu kuponów politycznych. Także władza powinna powiedzieć: pobłądziliśmy, nie słuchaliśmy maluczkich i tych, którzy bliżej poznali problem. I o to biskupi też apelowali, wprawdzie nie jednym głosem, ale apelował o to np. przewodniczący Episkopatu. Nie było odzewu.

Niech władza spojrzy np. na konwencję Rady Europy z Lanzarote o ochronie dzieci z 2007 r., która została zatwierdzona i ratyfikowana w 2014 r. przez prezydenta Komorowskiego, jednomyślnie upoważnionego przez cały parlament. Niech władza spojrzy i sprawdzi, jakie są tam przewidziane mechanizmy i instrumenty ochrony dzieci przed przemocą seksualną.

Prawo karne zostało odpowiednio dostosowane, ale też nie we wszystkich elementach. Podniesiono wiek ochrony dla małoletnich tylko do 16. roku życia, a nie do 18., do czego Polska zobowiązała się we wspomnianej konwencji. Odpowiedzmy sobie na pytanie: dlaczego tak się stało; zróbmy rewizję tych decyzji politycznych, które były zaściankowe. Może nie podobała się osoba rzecznika praw dziecka, bo nie był z nadania obecnej władzy? Nie rozumiem, dlaczego dziś milczy obecny rzecznik praw dziecka? Nie słyszałem jego opinii. Nie w obronie Kościoła, tylko w obronie dzieci. Takiej obronie, która by dała instrumenty i podpowiedziała państwu, jak powinno działać, bo są różne możliwości przygotowane przez poprzedników.

KAI: Jakie nadzieje wiąże Ojciec z nadchodzącą wizytą abp. Charlesa Scicluny, głównego watykańskiego „pogromcy” seksualnych przestępstw księży wobec dzieci?

– Jestem bardzo wdzięczny abp. Sciclunie, że zgodził się przyjechać. To bardzo ważne, by biskupi mogli go wysłuchać i przejść coś w rodzaju przeszkolenia. W dodatku dochodzi do jego wizyty w szczególnym momencie, którego oczywiście nikt nie przewidział. Ufam, że z tej łaski pasterze skorzystają.

KAI: A jak będzie to można ocenić? Co musiałoby się stać, żeby Ojciec przyznał: o, pasterze skorzystali?

– Zmiany już teraz powoli się objawiają. Weźmy choćby poszukiwania rozwiązań nie doraźnych, płytkich, tylko takich, które by w sposób skuteczny starały się podjąć np. wątki prawne, oczyszczające oraz prewencyjne.

Niewątpliwie abp Scicluna wzmocni w pasterzach przekonanie o konieczności oczyszczania Kościoła. Słuchałem go niejednokrotnie podczas watykańskiego szczytu, czytałem różne jego wystąpienia, znam też relacje z jego wykładów dla przyszłych kanonistów z różnych części świata. Wiem, że to jest człowiek, który ma i wiedzę, i doświadczenie, także w zakresie wielu różnych dochodzeń. Media najczęściej nie pamiętają, że za czasów Jana Pawła II to właśnie abp Scicluna był „dochodzeniowcem” w sprawie ks. Maciela [założyciela Legionistów Chrystusa, który dopuścił się wielu przestępstw seksualnych na nieletnich, zmarł w 2008 r. – przyp. KAI] czy rażących zaniedbań biskupów w Chile.

Ale trzeba zachować zdrowy rozsądek. Papież Franciszek zażartował, że część opinii publicznej byłaby zadowolona, gdyby na placu św. Piotra kazał powiesić kilkudziesięciu biskupów czy przełożonych. Trzeba się strzec wszelkich populistycznych zapędów. Myślę, że inteligentne dziennikarstwo powinno dobrze to rozumieć i pomagać w rozwiązywaniu problemu, m.in. poprzez unikanie jednowymiarowych, „rozliczeniowych” pokus.

Proces oczyszczania będzie długi, bo mamy za mało ludzi, którzy byliby w stanie rozwiązywać te problemy w sposób profesjonalny i zgodny z wiedzą, jaką mamy o wykorzystywaniu seksualnym czy w ogóle o przemocy wobec dzieci. Samo uczenie się pod wpływem wydarzeń nie wystarczy, trzeba wziąć na poważnie całą sferę edukacji, przygotowania fachowców. My to robimy podczas studiów podyplomowych, ale to jest kropla na taki wielki kraj jak Polska. Owszem są i inni, którzy pracują w tym kierunku, np. specjaliści z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, ale wciąż sił do ochrony dzieci jest za mało. Ponadto te organizacje pozarządowe są wspierane lub nie – w zależności od tego, jak wieją wiatry...

Trzeba, żeby i społeczeństwo, i politycy uświadomili sobie, że wobec skali zjawiska i ze względu na dobro społeczne niezbędne jest zaangażowanie się państwa w rozwiązywanie tych problemów. Myślę, że w świetle kryzysu, który dotyka Kościół, trzeba spojrzeć prawdzie w oczy również szerzej i wyciągnąć wnioski natury politycznej, w sensie wyznaczenia kierunków działania. Trzeba przyznania ze strony rządzących, że w imię interesów partyjnych poświęcili dobrostan dzieci czy też ich prawa; nie usunęli niektórych progów, które uniemożliwiają ochronę najmłodszych. Takie wyznanie powinno być składane nie tylko w kościołach, bazylikach czy katedrach, ale także na spotkaniach i konwencjach wyborczych czy partyjnych naradach. Dobrze by było, żeby upomnieli się o to dziennikarze i opinia publiczna.

KAI: Po niedawnym spotkaniu Rady Stałej KEP ogłoszono, że powstaje dokument wskazujący drogi wyjścia Kościoła z kryzysu. Podejmuje on kwestie pomocy pokrzywdzonym, prewencji, komunikacji duszpasterzy w sprawach dotyczących problemu pedofilii itd. Jakie owoce ma przynieść ten dokument, na czym polega jego znaczenie?

– Szkic jest gotowy, ale nie jest to „dokument” w klasycznym znaczeniu, tylko raczej plan działania, który będzie uaktualniany w trakcie jego realizacji. Potrzebna jest równowaga, żeby nie rozwiązywać kryzysu tylko na sposób komunikacyjny, lecz realnie, tak, żeby komunikacja miała co zakomunikować. Żeby się nie okazywało po następnych sześciu miesiącach czy po roku, że król nadal jest nagi.

Rozwiązywanie tego kryzysu musi, oczywiście, uwzględnić sprawę komunikacji, bo uważam, że jest to jedna z wielkich bolączek ostatnich lat (myślę i o komunikacji ze społeczeństwem, jak i o tej z wiernymi). Swoją drogą, media katolickie też powinny zrobić sobie rachunek sumienia, bo oportunistycznym sposobem działania przyczyniały się do tego, że dziś wierni stoją pod rynną, już nawet nie pod deszczem.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter