Królowa dobiegła do mety

Pierwsza dama polskiej lekkoatletyki Irena Kirszenstein-Szewińska, odznaczona w 2016 r. Orderem Orła Białego zmarła w piątek 29 czerca. Miała 72 lata. Od dłuższego czasu zmagała się z chorobą nowotworową. W swojej długiej karierze zdobyła siedem medali olimpijskich: trzy złote, dwa srebrne i dwa brązowe, oraz 10 medali mistrzostw Europy. Była dziesięciokrotną rekordzistką świata na dystansach sprinterskich. Jej wynik na 400 m z olimpiady w Montrealu w 1976 r. – 49.29 s – do dziś pozostaje rekordem Polski. Czterokrotnie zdobyła tytuł „Sportowca Roku”. W 1974 r. wybrano ją najlepszą sportsmenką świata. Po zakończeniu kariery pełniła funkcję wiceprezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego, należała do MKOl.

„Dzięki swojej łagodności i skromności była prawdziwym wzorem do naśladowania, całe życie poświęciła dla sportu. Inspirowała sportowców i kobiety na całym świecie” – napisał prezes Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomas Bach. „Mimo że od jakiegoś czasu walczyła z chorobą, zawsze pogodna, zawsze blisko najważniejszych wydarzeń sportowych. Choć sama tak utytułowana, nie szczędziła wsparcia i życzliwości innym reprezentantom Polski. Doskonale wiedziała, ile pracy i wyrzeczeń wymagają sukcesy sportowe, więc jak nikt potrafiła docenić te osiągnięcia” – napisał na Twitterze Adam Małysz.

„Zanim udekorowała mnie medalem, poprosiła o autografy. Zatkało mnie! Pani Irena (TA PANI IRENA!!!) prosi mnie o autografy! To, że tam była tego wieczoru, było dla mnie ważniejsze i bardziej doniosłe niż odbiór olimpijskiego złota!” – wspominała na Twitterze Justyna Kowalczyk. – To postać pomnikowa – powiedziała dla „Przeglądu Sportowego” Otylia Jędrzejczak. – Była legendą za życia i zawsze nią będzie. Mam nadzieję, że kolejne pokolenia będą o niej pamiętały, bo warto brać przykład z takich ludzi.