26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Bohaterowie naszej niepodległości

Ocena: 0
909

 

Sztandarowym zwolennikiem Polski dbającym po I wojnie światowej o naszą sprawę był Georges Clemenceau. Nienawidził Niemców, Polaków zaś darzył wielką sympatią, od czasu kiedy jako chłopiec zetknął się z polskimi emigrantami, słuchał ich opowieści o Polsce i walce o jej niepodległość. Nie można też pominąć zasług m.in. wspomnianego prezydenta Poincaré. Chociaż nie udało się przyznać Polsce Gdańska, dzięki pomocy dyplomacji francuskiej otrzymaliśmy Pomorze. Mogliśmy też liczyć na wsparcie Francji w walce o polski Śląsk.

 

A gdy chodzi o wojnę polsko-bolszewicką?

Francuzi kredytowali nam zakupy wielkiej ilości broni, sprzętu, amunicji. Sprowadzono z Francji kilka tysięcy dział, karabinów maszynowych, ok. 300 samolotów, setki milionów sztuk amunicji itd. To fakt, że na tym dobrze zarabiali, ale bez tych kredytów, których wysokość szacuje się na 575 milionów franków, nie bylibyśmy w stanie prowadzić wojny z bolszewicką Rosją. Nie było u nas wówczas ani jednego zakładu zbrojeniowego, ponieważ zaborcy rozmyślnie nie rozwijali tego przemysłu na ziemiach polskich jako ziemiach peryferyjnych.

Około tysiąca oficerów francuskich było też instruktorami wojska polskiego. Dzięki nim w czerwcu 1919 r. powstała Wojenna Szkoła Sztabu Generalnego w Warszawie. Niektórzy walczyli i polegli na polsko-bolszewickim froncie.

Wymieńmy jednak i angielskiego przyjaciela, Harry’ego Wade’a, który przyjechał do Polski jako członek misji wojskowej. Gdy zobaczył, co się w Polsce dzieje, stał się wielkim zwolennikiem polskiej sprawy, za co zresztą został z Polski odwołany. I dziś odnajdujemy w archiwach i brytyjskich, i polskich jego ciągłe apele do Wielkiej Brytanii o pomoc Polsce zatrzymującej pochód bolszewii na Zachód. Moim zdaniem zasługuje on na pomnik w Warszawie.

 

Czy Zachód wpłynął także na losy powstania wielkopolskiego?

Decydującą rolę miało zmuszenie Niemców do wstrzymania działań wojennych w Wielkopolsce. Niemiecka machina wojenna podczas I wojny światowej została nadwątlona, ale nie złamana. Feldmarszałek Paul von Hindenburg deklarował, że ryzykując nawet ofensywę francuską na Zachodzie, jest gotów uderzyć na Warszawę, zniszczyć Polskę, która będzie śmiertelnie groźna dla późniejszego państwa niemieckiego, i zdusić powstanie wielkopolskie. Nasze obawy były tak duże, że wojska polskie dostały rozkaz gotowości do natychmiastowego odwrotu z frontu na Białorusi, ku Prusom. Na szczęście udało się zmusić Niemców do przyjęcia warunków traktatu wersalskiego. Wielką w tym zasługę miał szef francuskiego Sztabu Generalnego marszałek Ferdynand Foch, którego Józef Piłsudski uhonorował własnym krzyżem Virtuti Militari.

 

Obok dyplomacji byli jednak także konkretni, walczący z Polakami często ramię w ramię bohaterowie naszej niepodległości. Wymieńmy choćby tych z okresu wojny 1919–1921.

Z Francji możemy wymienić wielu, a spośród nich warto wyłuskać gen. Paula Henrysa, od kwietnia 1919 r. do października 1920 r. szefa Francuskiej Misji Wojskowej (FMW) w Polsce, wielkiego przyjaciela Józefa Piłsudskiego. Bardzo pomagał, chociaż nie bardzo wierzył w polskie zwycięstwo nad Rosją. Drugim, o którym trzeba wspomnieć, był uczestnik walk polskiego Frontu Środkowego w sierpniu 1920 r., późniejszy generał Charles de Gaulle. W swoich listach zachwycał się bitnością Polaków podczas Bitwy Warszawskiej.

Trzeba wspomnieć o amerykańskich pilotach. To nade wszystko ppłk pilot Merian C. Cooper, który w 1919 r. pisał do Piłsudskiego: „Generał Pułaski oddał życie za mój kraj, dlatego moją służbę Polsce, gdy ta walczy o wolność, rodzina moja traktuje jako obowiązek”. Cooper zebrał grupę kolegów i razem dołączyli do 7. eskadry myśliwskiej stacjonującej pod Lwowem. Ostatecznie uformowała się z niej 7. Eskadra Myśliwska im. Tadeusza Kościuszki, w której znalazło się 21 amerykańskich i kilku polskich pilotów. Nie bez powodu gen. Budionny za głowę każdego z nich wyznaczył nagrodę, a na Cmentarzu Orląt Lwowskich stoi pomnik poświęcony tym z nich, którzy zginęli pod polskim niebem.

Towarzyszyli nam w walkach z bolszewikami Włosi i przedstawiciele wielu innych narodów, jak np. ciemnoskóry Kameruńczyk pilot Sam Sandi. Nie wolno wśród nich zapomnieć o kilkuset Węgrach. Mieliśmy węgierskich pilotów, kapitana administracji Wojska Polskiego Emánuela Korompaya – Węgra, który potem osiadł w Polsce, w 1939 r. znów zgłosił się do armii polskiej, dostał się do sowieckiej niewoli i zginął w Katyniu. Byli też gen. Nándor Taróczy, który uruchomił pociągi z bronią węgierską do Polski, oraz premier Pál Teleki, który m.in. wymusił na komisji alianckiej pozwolenie, by tę węgierską broń do Polski wysyłać.

Mieliśmy też oficjalnego sojusznika: liczącą ok. 20 tys. żołnierzy, ale bitną Armię Ukraińskiej Republiki Ludowej Symona Petlury. Rozumiał on, że wobec największego niebezpieczeństwa, jakim jest Rosja, trzeba odłożyć na bok wszystko to, co nas dzieli. Innym zaś symbolem polsko-ukraińskiego braterstwa broni w tamtym czasie był dowódca 6. Siczowej Dywizji Strzelców gen. Marko Bezruczko, obrońca Zamościa. Jego grób mamy w Warszawie.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Katolik, mąż, absolwent polonistyki UW, dziennikarz i publicysta, współtwórca "Idziemy" związany z tygodnikiem w latach 2005-2022. Były red. naczelny portalu idziemy.pl. radekmolenda7@gmail.com

 

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter