Pisząc o ocenie normatywnej różnego rodzaju zjawisk językowych, często wspomina się o zwyczaju społecznym, o częstotliwości występowania tych zjawisk w tekstach.
Niejednokrotnie, zwłaszcza w wypowiedziach nieprofesjonalistów, jest to traktowane wręcz jako argument rozstrzygający: jeśli np. jakieś słowo jest powszechnie używane, to bez żadnych wątpliwości należy je uznać za poprawne.
Takie podejście do problemu, choć pozornie logiczne, uwzględniające bowiem dynamiczny rozwój języka, nie jest jednak zgodne z ujęciem specjalistycznym, lingwistycznym. Można mu zarzucić chociażby to, że przy tak sformułowanym kryterium uzualnym, czyli biorącym pod uwagę uzus (zwyczaj językowy) – norma językowa staje się bardzo płynna, trudno uchwytna, znika też potrzeba kształtowania kompetencji językowej. Poza tym, paradoksalnie, wiele niewątpliwie poprawnych wyrazów, ich form czy znaczeń stałoby się niezgodnych z normą opartą na takim kryterium, ponieważ ze względu na specjalistyczność, oficjalność, książkowość, regionalność itp. byłyby one rzadsze od analogicznych jednostek potocznych. Z drugiej zaś strony trudno byłoby je stosować wobec rzeczywistych innowacji, niejako z definicji bowiem są one – przez pewien czas – zjawiskami o niezbyt wysokiej frekwencji.
Językoznawcy, którzy oceniają innowacje językowe, stosują do tego celu zespół różnorodnych kryteriów: jednym z nich jest też kryterium uzualne. Co ciekawe, brak takiego kryterium w pierwszych typologiach, np. w ważnym artykule Witolda Doroszewskiego „Kryteria poprawności językowej” z 1950 roku, który stał się podstawą wszystkich późniejszych opracowań. Współcześnie jednak wszyscy badacze są zgodni, że jest ono bardzo istotne, choć przypisują mu różną wagę pośród innych kryteriów. W związku z zastrzeżeniami, o których pisałem wyżej, uznaje się je za szczególnie ważne dla języka potocznego, znacznie mniej – dla innych odmian polszczyzny.
Kryterium uzualne musi, rzecz jasna, uwzględniać frekwencję występowania danych zjawisk w tekstach, ale – choćby ze względu na ograniczenia, o których była mowa wyżej – nie może się do niej sprowadzać. Bardzo istotna jest tzw. ekstensja tekstowa i społeczna. Co kryje się za tymi specjalistycznymi określeniami? Ekstensja tekstowa to rozpowszechnienie w różnych typach tekstów i rozmaitych sytuacjach komunikacyjnych. Chodzi zatem o to, że nie należy akceptować np. jakiejś innowacji językowej w normie wzorcowej, jeśli pojawia się ona, powiedzmy, jedynie w nieformalnych wypowiedziach mówionych czy też branżowych pismach ekonomicznych. Konieczne jest, aby innowacja taka była stosowana w wielu różnych typach tekstów, co potwierdza jej funkcjonalność. Ekstensja społeczna z kolei to rozpowszechnienie w języku różnych grup społecznych. Jeśli jakiś wyraz występuje jedynie w tekstach np. studentów czy też ekonomistów, to nie wystarcza, aby uznać go za poprawny na poziomie polszczyzny ogólnej.
Nawet jeśli weźmie się pod uwagę sformułowane wyżej ograniczenia, kryterium uzualne zwykle nie jest rozpatrywane w oderwaniu od innych. Jeśli jakaś forma jest dość powszechna, ale sprzeczna z systemem gramatycznym polszczyzny lub z tradycją, to raczej nie zostanie uznana za poprawną.