Konferencja Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu (COP29) w Azerbejdżanie przyjęła zaktualizowaną wersję dokumentu Lima Work Programme on Gender.
Fot. Facebook/COP29 AzarbaijanKonferencja COP29, będąca częścią ramowej konwencji ONZ w sprawie zmian klimatu (UNFCCC), miała wypracować globalne rozwiązania w obliczu coraz bardziej widocznych skutków kryzysu klimatycznego. Spotkanie to, które było kolejną edycją dorocznych szczytów klimatycznych, zgromadziło przedstawicieli niemal wszystkich państw świata, organizacji pozarządowych, ekspertów i aktywistów dążących do znalezienia wspólnych rozwiązań w zakresie przeciwdziałania zmianom klimatycznym oraz łagodzenia ich skutków. Debata została zdominowana przez spór między państwami o odmiennych poglądach na kwestie tzw. praw reprodukcyjnych i seksualnych, teorii gender i praw człowieka. Dyskusje na ten temat wywołały kontrowersje, co rodzi przypuszczenia, że program uwzględniający „płeć w polityce klimatycznej”, znany jako Lima Work Programme on Gender, może wygasnąć z końcem roku. Wyraźnie zarysowały się różnice pomiędzy państwami, które opowiadały się za użyciem terminu „gender” w treści końcowego dokumentu, a krajami, które stanowczo sprzeciwiły się tym propozycjom.
Państwa takie jak: Stany Zjednoczone, Kanada, Australia czy Norwegia, a także Unia Europejska (występująca jako całość), podjęły próbę wprowadzenia do dokumentu COP29 zapisów uwzględniających pojęcie „kobiet we wszelkiej ich różnorodności”. Termin ten, według definicji Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), obejmuje m.in. „kobiety homoseksualne, transpłciowe, interseksualne, a także te zaangażowane w pracę seksualną”. Tak szeroka interpretacja płci wzbudziła kontrowersje wśród państw takich jak: Watykan, Arabia Saudyjska, Iran i Egipt.
Podstawowym punktem sporu stały się również propozycje odnoszące się do włączenia tzw. praw seksualnych i reprodukcyjnych do polityki klimatycznej. Organizacje takie jak Women Deliver argumentowały, że dostęp do edukacji seksualnej, „usług aborcyjnych” oraz „szeroko pojętej opieki reprodukcyjnej” powinien być integralną częścią działań na rzecz zapobiegania zmianom klimatycznym. W ocenie niektórych państw tego rodzaju zapisy przekraczają mandat konferencji klimatycznych i zagrażają tradycyjnym wartościom moralnym. Kraje takie jak Watykan czy Egipt podkreślały, że wprowadzanie kontrowersyjnych zapisów dotyczących gender i praw reprodukcyjnych do dokumentów COP jest nieuzasadnione, a ich przyjęcie mogłoby prowadzić do narzucania jednej wizji moralności na forum międzynarodowym. Przedstawiciele Stolicy Apostolskiej zwrócili uwagę, że ich sprzeciw wynika z obaw o propagowanie ideologii transpłciowej oraz redefiniowanie pojęcia płci w sposób sprzeczny z naturalnym znaczeniem.
Konferencja COP29 uwidoczniła rosnące napięcia między państwami o odmiennych wartościach kulturowych i moralnych. Spór o język dokumentów końcowych, w szczególności dotyczący ideologii gender, podkreśla trudności w osiągnięciu konsensusu w kwestiach wykraczających poza tradycyjny mandat polityki klimatycznej. Pokazał jednak coś więcej, mianowicie, jak współcześnie ideologia gender przemycana jest nawet w dokumentach, które powinny dotyczyć zupełnie innych sfer
– wskazała Julia Książek z Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris. Ostatecznie pojęcie „gender” nie znalazło się w dokumencie końcowym Konferencji.