Pierwszą od dziesięcioleci wystawę witrażu w Warszawie prezentuje Muzeum Archidiecezji Warszawskiej.

Projekty, kartony, witraże, fotografie, a nawet klosze do lamp można było podziwiać podczas wernisażu wystawy „Światłem malowanie. Witraże i mozaiki z Krakowskiego Zakładu Witrażów S.G. Żeleński (1902–1952)” w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej. To pierwsza od dziesięcioleci wystawa witrażu w Warszawie. Dotychczas w muzeach udostępniano jedynie projekty szklanych dzieł. Znaczna część ponad pięćdziesięcioletniego dorobku pracowni uległa bezpowrotnemu zniszczeniu. Szczęśliwie ocalone prace trafiły do muzeum m.in. dzięki potomkom właścicieli pracowni i współpracujących z nią artystów.
Świadomie zrezygnowano z prezentacji prac tak popularnych twórców, jak Stanisław Wyspiański, Józef Mehoffer czy Włodzimierz Tetmajer. Zamiast tego na ekspozycję trafiła twórczość m.in. Zofii Leśniak, Adama Bunscha czy Henryka Uziembły. Wiele jest też prac Franciszka Mączyńskiego, projektanta związanego z Zakładem od początku jego istnienia. Na wystawie można zobaczyć m.in. trzynaście rombowych plakiet z wieżami i sygnaturkami kościołów krakowskich, które zamontowane w monotonnych, bezbarwnych przeszkleniach okien krużganków kontemplacyjnego Klasztoru Sióstr Karmelitanek Bosych w Krakowie, miały umilać ich surowe życie.
Krakowski Zakład Witrażów prof. Władysława Ekielskiego i Antoniego Tucha rozpoczął działalność 1 kwietnia 1902 r. Założycielom zależało na podniesieniu polskiego rzemiosła. Już trzy lata później firma tak bardzo się rozwinęła, że trzeba było zmienić lokal na większy. Właściciele wraz z nowym wspólnikiem Stanisławem Gabrielem Żeleńskim podjęli decyzję o budowie nowego gmachu. Zakład zdobywał zaszczytne nagrody. W pierwszych latach działalności pracowni większość realizacji stanowiły witraże w stylach historycznych, umieszczane w kościołach. W 1914 r. Stanisław Żeleński poniósł żołnierską śmierć podczas Wielkiej Wojny, na skutek czego działalność Zakładu najpierw została zawieszona, a potem ponownie uruchomiona przez jego małżonkę Izę Żeleńską, która kontynuowała prowadzenie rodzinnej działalności przez kolejne 41 lat.
– Była bardzo zaangażowana w pracę zakładu i jako kierownik artystyczny niezmiennie dbała o wysoki poziom wytwarzanych w nim prac – mówiła kuratorka wystawy Danuta Czapczyńska-Kleszczyńska. Izabela Żeleńska przyczyniła się do tego, że krakowska pracownia witraży zyskała miano największej i znanej na cały świat. Z realizacji robionych do kościołów na szczególną uwagę zasługują ekspresyjne witraże projektu Jerzego Winiarza do kaplicy w rezydencji prezydenta w Spale i katedry w Łodzi (1927), Karola Maszkowskiego do kościoła rzymskokatolickiego w Zarzeczu (1923) czy ewangelicko-augsburskiego w Warszawie (1927). W 1928 r. Żeleńska przywróciła wyrób mozaiki weneckiej, a chcąc wybrać najlepsze szklane „kamyczki”, osobiście podróżowała do Murano. – Witraż ma zawsze dwóch autorów – wskazywała kuratorka. – Najpierw powstaje projekt, a potem rzemieślnik przekształca go w inną materię. Co innego nanieść kolor na papier, a co innego odnaleźć ten walor w szkle. Taki dar przenoszenia koloru z papieru na szkło miała Iza Żeleńska.
Na wernisażu obecny był prof. dr hab. Andrzej Olszewski, historyk sztuki, badacz architektury modernistycznej. – Ta wystawa jest niezastąpiona – mówił. – Tam, gdzie nie ma książki czy ilustracji, tam dzieło sztuki jest często skazane na zapomnienie. A tam, gdzie jest katalog, książka, ma szansę przetrwać.
Niecodzienną ekspozycję można oglądać w MAW przy ul. Dziekania 1 na Starym Mieście do 13 kwietnia. Towarzyszą jej cotygodniowe wykłady (szczegóły na maw.art.pl). Będą one połączone z możliwością odwiedzenia kaplicy w Pałacu Prymasowskim, gdzie znajdują się niektóre z prezentowanych na wystawie witraży. Patronat medialny nad wydarzeniem objął tygodnik „Idziemy”.