Chwała Boga objawia się w tym, że Izrael może radować się życiem, którego źródłem nie jest obfitość plonów w winnicach, ale Boża łaskawość, troska płynąca z miłości.

komentarze Bractwa Słowa Bożego,
autor: o. dr hab. Waldemar Linke CP
Pierwsze czytanie: Iz 62,1-5
Nowe imię nadane przez Boga to symboliczny początek nowego etapu życia, znak, że życie to zmieniło się w sposób zasadniczy. Nie każdemu Bóg nadaje nowe imię, ale tylko tym, którym powierza szczególne zadanie. To powołanie opiera się na fundamencie nadziei, jaką Bóg pokłada w człowieku. Bo tylko wtedy jest możliwe pójście za głosem Pana, gdy jesteśmy gotowi pozostawić za sobą swe rozczarowania, pamięć porażek, zmęczenie i zniechęcenie, i jeszcze raz na Jego rozkaz zarzucić sieci, jak zmęczony Piotr, po całonocnej bezowocnej pracy.
Odbudowa Jerozolimy i nadzieje, jakie się z nią wiązały, były dla społeczności Świętego Miasta także wyzwaniem, by pójść za wezwaniem Bożej nadziei, przekreślić złą pamięć wspólną, historyczną i osobistą. Taka odwaga nadziei jest możliwa tylko tam, gdzie motorem działań i najważniejszą motywacją jest miłość. Dlatego oblubienica Jerozolima może rozkwitnąć tylko u boku Oblubieńca.
Psalm responsoryjny: Ps 96(95),1-2a.2b-3.7-8.9.10ac (R.: por. 3)
Istnienie Ludu Bożego to stałe napięcie pomiędzy wyborem, poprzez który Bóg oddzielił swój Lud od innych narodów, oraz misją głoszenia dobrej nowiny o Bogu miłującym wszystkie narody, którego chwała jaśnieje po najdalsze krańce Ziemi. Nawet w czasach, gdy świadomość całkowitego poświęcenia Bogu była w Izraelu bardzo silna – a do takich należał czas odbudowy Jerozolimy po niewoli babilońskiej – nie zapominano o powołaniu Izraela jako „apostoła narodów”.
Drugie czytanie: 1 Kor 12,4-11
Bardzo cenimy sobie szczególne uzdolnienia, jakie posiadamy lub te, które mają inni. Oklaskujemy sportowców, artystów, cenimy naukowców, lekarzy, zdolnych dziennikarzy czy ludzi, którzy posiedli duże kompetencje dzięki swej pasji. Takich osób znamy bardzo wiele, jeśli nie z osobistych kontaktów, to z mediów. Te ostatnie czasem bardziej interesują się samym faktem oryginalności jakiejś cechy czy umiejętności, niż wartością, jaką wnosi ona w życie osób i społeczeństw. W atmosferze wyczynu i sensacji ginie sens, ponieważ jest on związany z tym, co pożyteczne dla innych, co buduje wspólnotę, co wnosi jakieś dobro. To zagubienie sensu uzdolnień, umiejętności czy nietuzinkowych cech wiąże się z zagubieniem Ducha, z zamknięciem się na Niego w skorupie egocentryzmu. Gdy nie żyjemy miłością do Boga, Duchem Miłości, którego posyła On na świat, „zakochujemy” się w sobie.
Ewangelia: J 2,1-11
Kana Galilejska to scena, na której rozgrywa się szczególnie ważny epizod Ewangelii według św. Jana. To, czego Jezus tam dokonał, to pierwszy i modelowy znak, przez który ukazuje nam On chwałę Boga. Oczywiście objawieniem tej chwały nie jest duża ilość trunku czy jego szczególna jakość. Chwała Boga objawia się w tym, że Izrael może radować się życiem, którego źródłem nie jest obfitość plonów w winnicach, ale Boża łaskawość, troska płynąca z miłości. Poza małą grupką uczniów nikt tego jednak nie zauważył. Nie wiemy nawet, czy Jezus został do końca uczty, czy też wyszedł niezauważony, by udać się do Kafarnaum. Do miłości Boga przyzwyczailiśmy się, jest dla nas oczywista tak bardzo, że na co dzień czy w chwilach rozrywki i zabawy często jej nie widzimy.