Wydaje się, że On traktuje ją dość szorstko, używając porównania do psów i dając jej do zrozumienia, że został posłany do Żydów, nie do pogan. Kobieta jednak nie zniechęca się i wchodzi w dialog z Jezusem, z pokorą przyjmując Jego słowa.

komentarze Bractwa Słowa Bożego,
autor: dr Joanna Jaromin
Pierwsze czytanie: Rdz 2, 18-25
Dzisiejsze pierwsze czytanie pokazuje nam stworzenie kobiety. Bóg stworzył zwierzęta, aby były towarzystwem dla mężczyzny, jednak nie znalazł on pośród nich odpowiedniego dla siebie współtowarzysza. Różniły się od niego nie tylko wyglądem, ale przede wszystkim tym, że nie miały rozumu. Bóg więc z żebra mężczyzny ulepił kobietę. Autorowi biblijnemu nie chodzi absolutnie o to, aby w jakikolwiek sposób umniejszyć godność i rolę kobiety, jako stworzenia – jak próbują interpretować niektórzy – drugiej kategorii, czy wtórnego. W tym opisie stworzenia Bóg jest rzemieślnikiem, mężczyznę lepi z pyłu ziemi, a kobietę tworzy z jego żebra. Oboje jednak w swej godności są równi, kobieta w niczym nie jest gorsza od mężczyzny. Nie chodzi tu również o to, by kobieta była wyłącznie pomocą mężczyzny. Bóg stwarza ją jako towarzyszkę jego życia. Autor biblijny zresztą pod koniec tej perykopy dopowiada: „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 2, 24). Warto tu raz jeszcze przywołać pierwszy opis stworzenia, gdzie czytamy stwierdzenie: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1, 27). W tym przypadku tej równości nikt nie dyskutuje, dlatego drugi opis należy odczytywać przez pryzmat pierwszego. Chociaż posiadamy dwa opisy, to stworzenie było jedno.
Psalm responsoryjny: Ps 128, 1b-2.3.4-5
Dziś psalmista opiewa człowieka, który służy Panu. Jest to człowiek szczęśliwy, błogosławiony przez Boga w każdym swoim działaniu. Jego praca będzie przynosiła owoce, będzie obdarzony licznym potomstwem, nawet ludzie będą mu błogosławić ze względu na jego wierność Bogu. Jeśli bowiem człowiek dochowuje wierności Bogu, On nie opuści go w żadnej niedoli i będzie go obdarzał łaskami w każdym momencie jego życia.
Ewangelia: Mk 7, 24-30
W dzisiejszej Ewangelii Jezus udaje się na tereny pogańskie, w okolice Tyru i Sydonu, dwóch fenickich miast, które w Biblii stały się synonimami pogaństwa. Tu właśnie spotykamy Syrofenicjankę, pogankę, która przyszła prosić Jezusa, by uwolnił jej córkę od złego ducha. Wydaje się, że On traktuje ją dość szorstko, używając porównania do psów i dając jej do zrozumienia, że został posłany do Żydów, nie do pogan. Kobieta jednak nie zniechęca się i wchodzi w dialog z Jezusem, z pokorą przyjmując Jego słowa. Jest wytrwała i zdeterminowana miłością do córki. Poza tym ma coś, czego zabrakło wielu Żydom – wiarę w Jezusa; sam fakt, że właśnie u Niego szuka pomocy o tym świadczy. Jego słowa obraca na swoją korzyść, pokazując, że oczekuje od Niego tylko „okruszyn” dla swego dziecka, to jej wystarczy. To Żydzi żądali wielkich znaków, a ona pokornie prosi o okruszyny z tego, co oni odrzucają. Jezusowi podoba się jej pełna ufności wiara i to, w jaki sposób potrafiła wykorzystać pozorną odmowę, spełnia więc jej prośbę: „Przez wzgląd na te słowa idź, zły duch opuścił twoją córkę” (Mk 7, 29). Kobieta znów wierzy Mu na słowo, gdyż nie widzi w danej chwili cudu, a dopiero po powrocie do domu. Dla nas Syrofenicjanka jest niewątpliwie wzorem wiary pełnej pokory i wytrwałości w modlitwie.