Ubogi jest nieszczęśliwy.
fot. FreepikTrudno zrealizować swoje potrzeby życiowe, w tym te najbardziej podstawowe, gdy doskwiera ubóstwo. Brak środków na utrzymanie, znaczące braki w stanie zdrowia czy wykształceniu, problemy z pracą czy zapaść infrastrukturalna wokół – Bóg chce, abyśmy pracowali nad pokonaniem takich trudności. Po to mamy państwa, organizacje, kulturę i własne siły, aby z pomocą łaski Bożej podnosić się z biedy.
Jezus w dzisiejszej Ewangelii pokazuje inną perspektywę ubóstwa. W rozmowie z młodzieńcem pogłębia znaczenie ofiary, łącząc ją z ubóstwem. Młodzieniec pyta, co ma zrobić, by osiągnąć życie wieczne. Zbawiciel wskazuje mu konieczność realizowania przykazań, które Bóg nadał przez Mojżesza. Znamy je, podobnie jak młodzieniec, bardzo dobrze. Być może też wprowadzamy je w swoje życie z taką pieczołowitością, jak ów młodzieniec. Jezus aprobuje taką postawę. Przykazań nie można lekceważyć. One są ważnym etapem na drodze uświęcenia. Chrystus zaprasza jednak do czegoś większego.
Ewangelista pisze: „Jezus spojrzał na niego z miłością i rzekł mu: «Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną»” (Mt 10, 21-22). Miarą prawdziwej miłości jest zdolność do ofiary. Święty Maksymilian Kolbe miał w zwyczaju mawiać, że miłość karmi się ofiarą. Zatem im większa ofiara, tym większa miłość.
Jezus chciał, aby młodzieniec to zrozumiał. Oddanie wszystkiego to początek czegoś nowego. Pan Bóg nie zabiera nam niczego, On nam po prostu chce dać coś, czego piękno i wielkość nas przerasta.
Młodzieniec z dzisiejszej Ewangelii był zwyczajnie dobrym człowiekiem. Pan Jezus pokazuje nam dzisiaj, że bycie kimś więcej niż tylko dobrym po ludzku człowiekiem wymaga właśnie ofiary. Wymaga też zaprzyjaźnienia się z ubóstwem. Ono nie jest tylko brakiem. Takiego braku Bóg nie chce. Ubóstwo ewangeliczne jest szansą na przyjęcie Bożych darów.
Bohater naszej dzisiejszej perykopy ewangelicznej nie chce być ubogim w takim sensie, gdyż musiałby wtedy prawdziwie zmienić swoje życie. Pozwolić na to, aby Bóg zaczął je zmieniać zgodnie ze swoją wolą. Zgoda na pozbycie się dóbr mogła być dla niego początkiem tej zmiany.
Ubogi może być szczęśliwy. Pod warunkiem, że zechce ubogacić się nie czymś przemijającym, ale samym Bogiem.