Niezależnie od tego, jakie kto ma poglądy, nadrzędny cel powinien być jeden: dbać o Polskę, rozwijać, budować, nie zastanawiać się, czy to podoba się Niemcom i Rosji.
fot. Narodowe Archiwum CyfroweOd czasu gdy w Polsce władzę objęła Koalicja 13 Grudnia, żyjemy w chaosie bezprawia, destabilizacji, niszczenia porządku publicznego. Ludzie, często z przerażeniem, powtarzają między sobą dla uspokojenia i wyciszenia: „Starajmy się robić swoje”. Ale pytanie zasadnicze brzmi: Czy są do tego warunki, czy można robić swoje? Nie mogę np. pracować nad filmem historycznym, który rozpoczęłam w tamtym roku dla TVP Historia, i nie ma tu żadnych logicznych argumentów.
Przygotowując się do filmu, wśród dokumentów historycznych znalazłam wstrząsające przemówienie Hitlera, wygłoszone 22 sierpnia 1939 r. w kwaterze w Obersalzbergu do wyższych dowódców armii, lotnictwa i marynarki: „Zniszczenie Polski jest na pierwszym planie. Zadaniem naszym jest zniszczenie żywych sił nieprzyjaciela, a nie dotarcie do określonej linii. (…) Dam propagandzie jakiś powód dla uzasadnienia wybuchu wojny, mniejsza o to, czy wiarygodny, czy nie, nikt nie będzie pytał później zwycięzcy, czy mówił prawdę, czy nie. Ważną rzeczą w wojnach jest zwycięstwo! Nie miejcie litości, bądźcie brutalni, 80 mln naszych ludzi musi otrzymać to, co im się należy, ich egzystencja musi być zapewniona, najsilniejszy ma prawo za sobą, stosujcie największą surowość. Pierwszym celem jest Wisła i Narew, nasza przewaga techniczna zniszczy odporność nerwową Polaków. Każda nowa jednostka polska musi być od razu rozbita, wojna ma być wojną na zniszczenie. (…) Celem wojskowym jest zupełne zniszczenie Polski. Główną zaś rzeczą jest szybkość. Należy ścigać nieprzyjaciela aż do kompletnego zniszczenia! Nasza siła leży w naszej szybkości i brutalności. Wydałem rozkazy i każę rozstrzelać każdego, kto piśnie słowo krytyki wobec zasady, że wojna nie ma za zadanie dojścia do pewnej linii, lecz fizyczne zniszczenie przeciwnika. Dlatego na razie wydałem na wschód tylko moje Totenkopfstandarte z rozkazem zabijania wszystkich mężczyzn, kobiet i dzieci polskiej rasy i języka”.
Pierwszego września 1939 r. żołnierze niemieccy wszystkich formacji wojskowych z wielkim zaangażowaniem i starannością przystąpili do realizacji wytycznych swojego wodza. Polska została zaatakowana z trzech stron: od północy, zachodu i południa. Liczba żołnierzy niemieckich wynosiła blisko 1 mln 850 tys., mieli około 2 tys. samolotów bojowych, 3 tys. czołgów i 10 tys. dział. Głównymi celami bombowców niemieckich w pierwszym dniu wojny stały się małe polskie miejscowości stanowiące „miasta otwarte” w rozumieniu prawa międzynarodowego. Łamiąc zasady prawa międzynarodowego, Niemcy dokonywali mordów na polskich żołnierzach i zwykłych ludziach.
Do najbardziej znanych i potwierdzonych badaniami pierwszych egzekucji, w których śmierć poniosło od kilkudziesięciu do kilkuset żołnierzy jednego dnia, należą zbrodnie pod Serockiem, w Wieluniu, w gminie Ciepielów, w Zambrowie i w Tułowicach. Opis jednego ze zdjęć z egzekucji pod Ciepielowem, wykonany – tak jak i same fotografie – przez żołnierza niemieckiego, brzmi następująco: „Dwóch maruderów przed naszym pułkownikiem Weselem. Jeden z polskich żołnierzy tłumaczy błagalnie, że chciał tylko bronić swoich czworga dzieci, pułkownik z monoklem daje ruchem kciuka znak rozstrzelania”. Inny podpis niemiecki pod zdjęciem z egzekucji na polskich żołnierzach: „Trzystu polskich żołnierzy, którzy w lesie pod Zwoleniem wstrzymali posuwanie się naszej zmotoryzowanej jednostki piechoty, zostaje odprowadzonych i natychmiast rozstrzelanych”.
Niemcy, robiąc takie podpisy pod swoimi fotografiami, wyrażali dumę z zabijania polskich żołnierzy, jeńców wojennych! Makabryczne zdjęcia i cyniczne podpisy. Można by tak wymieniać zbrodnie z tych pierwszych dni napadu na Polskę, zaraz po tym jakże wstrząsającym przemówieniu Hitlera do swojej armii, wygłoszonym tydzień przed atakiem na Polskę.
Polska, która dopiero co powstała po 123 latach niewoli, dzięki umysłom i pracowitości ludzi wszystkich stanów pięła się bardzo szybko do góry, stawała się państwem, z którym zaczęli się liczyć w Europie i świecie. Wystarczy przejrzeć filmy Instytutu Pamięci Narodowej „Giganci nauki”. Ten dwudziestoletni okres przedwojenny do dzisiaj pozostaje dla nas dumą i przykładem; można było w tak krótkim czasie zbudować Centralny Okręg Przemysłowy, nowoczesny port w Gdyni, rozwijać drobny i średni przemysł. Warszawa piękniała w oczach, nie bez powodu nazywana „Paryżem Północy”. Artur Rubinstein w swoich pamiętnikach zapisał, że na weekendy przyjeżdżał do Warszawy, bo „piękne kabarety, koncerty, czyste zadbane ulice i ludzie piękni i mili”.
Nagle padło hasło: „Zniszczyć Polskę”. Zachodni wróg porozumiał się ze wschodnim i podzielili Polskę. Mordowali, wywozili, strzelali jeńcom wojennym w tył głowy. Wrogowie ze wschodu i zachodu dokonywali podobnie makabrycznych zbrodni, wbrew wszelkim konwencjom międzynarodowym.
Dzisiaj potrzebna jest solidna wiedza oparta na faktach, dokumentach, by można było lepiej zrozumieć to, co się dzieje, i nie dopuścić do niszczenia Polski. Niezależnie od tego, jakie kto ma poglądy, nadrzędny cel powinien być jeden: dbać o Polskę, rozwijać, budować, nie zastanawiać się, czy się to podoba Niemcom i Rosji. Nam jest potrzebny Centralny Port Komunikacyjny, rozbudowany port w Świnoujściu, zagospodarowana Mierzeja Wiślana, drogi wodne na Odrze i innych rzekach, porty, kopalnie, elektrownie atomowe – bo to wszystko świadczy o rozwoju kraju.
Prowadzić to wszystko dalej, jak to robił poprzedni rząd, i dawać ludziom wytchnienie, spokój i warunki do pracy, bez kłamstw, nienawiści wewnętrznej i uległości wobec dyktatu z zewnątrz. „Przecież nawet dziecko wie, że jeśli Polskę za coś chwalą Niemcy albo Rosjanie, to należy bardzo się nad tym zastanowić, bo to nic dobrego dla nas. Jakieś bezsensowne komisje, dywagacje nad głosowaniami kopertowymi, pegasusami itd. – nas, zwykłych ludzi, w ogóle to nie obchodzi. Czekamy, kiedy skończy się bezprawne rujnowanie naszego państwa i niszczenie bezpieczeństwa i spokoju życia naszych rodzin” – piszą zwykli ludzie w liście adresowanym do premiera Donalda Tuska.