– Byłem dumny, kiedy stanąłem przed Amerykanami, mówiąc: jestem z Polski, jestem z Warszawy – mówi Włodek Pawlik
Z Włodkiem Pawlikiem, pianistą i kompozytorem, laureatem nagrody Grammy, rozmawia Radek Molenda
„Ojczyzna – kiedy myślę – wówczas wyrażam siebie i zakorzeniam (…) z niej się wyłaniam. Pytam wciąż, jak ją pomnożyć, jak poszerzyć tę przestrzeń, którą wypełnia” – pisał Jan Paweł II. A co Pan przekazuje „Myśląc: Ojczyzna”?
Mam nadzieję, że to samo, co Ojciec Święty. Chyba każdy Polak chciałby tę przestrzeń, to nasze dziedzictwo jakoś poszerzyć, wzbogacić. Okazją do tego – w związku z ubiegłoroczną 1050. rocznicą chrztu Polski – była właśnie propozycja napisania kantaty „Myśląc Ojczyzna”. Dzięki niej mogłem wejść w temat. Zmierzyć się z nim, przejść pewien proces myślenia o Polsce i przetransponować jej historię na język muzyczno-słownej metafory.
Kantatę będziemy mogli zobaczyć i usłyszeć 23 września w warszawskim Teatrze Wielkim. Jak to się stało, że powstała?
W 2015 roku pani Aneta Hoffmann z Fundacji „Kresy Historii” zwróciła się do mnie z propozycją artystycznego uczczenia wyżej wspomnianej rocznicy. Potem jeszcze przez jakiś czas namawiali mnie do tego wraz z ks. Andrzejem Chibowskim, aż namówili, pozostawiając mi swobodę koncepcyjną kantaty. Postanowiłem, że będzie to historia minionych 1050 lat w oparciu o 12 przełomowych dla Polski wydarzeń. Dla nich przemyślałem 12 utworów kantaty. Ważna była dla mnie także ich warstwa słowna. Kantacie poświęciłem stosunkowo wiele czasu, ale też była to praca bardzo inspirująca.
Inspiracją do części „Wsiądź do barki” była ulubiona pieśń Jana Pawła II. Czyli zanim „swoją barkę pozostawimy na brzegu”, musimy do niej w ogóle wsiąść?
To właśnie mój punkt widzenia, moja wizja, którą chciałem przekazać innym. Wiara jest procesem dochodzenia do momentu, kiedy zostawiamy to, co „swoje”, by iść już tylko za Bogiem. Chciałem połączyć te dwa światy: barki z pieśni religijnej z życiem i przeżywaniem chrześcijaństwa przez człowieka.
„Wsiądź do barki, zanurz wiosła w nurt. Płyń do nieba, gdzie Twój dobry Bóg. Jezus czeka na przystani swej. On cię kocha. Dobrze o tym wiesz” – to o Panu?
To jest moje doświadczenie, ale jestem przekonany, że także doświadczenie uniwersalne. Kiedy mamy chwile zwątpienia, propozycja, by przejść przez Bramę, którą jest Chrystus, kierowana jest do każdego. Dlatego ten utwór jest zaproszeniem: wsiądźmy do tej barki. I płyńmy przez życie z Jezusem! To jest miejsce, w którym znajdziemy ukojenie. I to jest, moim zdaniem, jedna z najwspanialszych wizji chrześcijaństwa. Mnie to bardzo dotyka i daje siłę nadziei, że życie mimo rozterek, mimo całej swojej doczesności, ma także wymiar mistyczny, wynikający z umiłowania dobra, szczęścia i piękna.
Nie waha się Pan mówić o swojej wierze. Kim jest dla Pana Jezus Chrystus?
Wyzwaniem, ale i odpowiedzią na pytanie, które sobie czasami zadaję: czy to wszystko, co nas otacza, ma sens. Mamy wokół wiele przykładów na to, jak trudno niekiedy poradzić sobie z rzeczywistością wynikającą z naszych ułomności, słabości. Jednak gdzieś na drodze swojego życia uświadamiamy sobie, że to właśnie „Jezus czeka na przestani swej...”. On ma proste, a jednocześnie zdumiewająco prawdziwe odpowiedzi na nasze pytania. I jest dla mnie, ale też dla innych, lekarstwem, by nie zwątpić, a wierzyć.
Muzyka i wiara – to porządkuje Pana życie?
To są fundamenty, choć nie twierdzę, że do końca w moim przypadku stabilne. Nie będę się w tym względzie kreował na wzór do naśladowania. Widzę, że podlegam zjawiskom doprowadzającym mnie do myślenia o życiu w sposób krytyczny. Generalnie: moja wiara w Boga wynika z dużej dozy krytycyzmu. Często dochodzę do wniosku, że wiem, że nic nie wiem. Muzyka, wiara – oczywiście tak. Natomiast jako człowiek odczuwam potrzebę ciągłego rozpoznawania samego siebie.
Jakie jeszcze – obok barki – tematy podejmuje Pan w kantacie?
To cała sekwencja zdarzeń, począwszy od chrztu Polski, który – jak wiemy – zapoczątkował wiele innych zjawisk kulturowych i politycznych w Polsce. Począwszy od bardzo symbolicznego przejścia z pogaństwa, archaizmu, do chrześcijaństwa, cywilizacji. Przejścia w inny, metafizyczny wymiar europejskiej wspólnoty wiary.
Ten pierwszy wątek przedstawił Pan jako cichą rozmowę Mieszka I z Dobrawą.
Chciałem naszych bohaterów uczłowieczyć, pokazać jako takich samych jak my. Gdzie Mieszko trochę wątpi i jednocześnie się cieszy. Dalej mamy m.in. pieśń męczenników – świętych Wojciecha i Stanisława – oraz utwór poświęcony królowej Jadwidze – młodej dziewczynie, która także ma wątpliwości. Czuje ciężar odpowiedzialności za misję, którą ma wypełnić, ważną dla Polski i Litwy.