26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Poznaj łacinę! Naprawdę warto!

Ocena: 4.8
4765

Także i polskie biblioteki skanują swoje zbiory – na portalu polona.pl możemy czytać i podziwiać piękne brewiarze, kancjonały, dokumenty polskich królów czy nawet rękopis kroniki Długosza. Wszystko za darmo, w otwartym dostępie. Grzech nie korzystać i oddawać pole do popisu naszym sąsiadom.

Od kilkunastu lat tłumaczony jest nowy Mszał, nie przetłumaczono wszystkich dzieł Tomasza z Akwinu, Ojców Kościoła. Rzeczywiście, w świecie katolickim łacina może się przydać. Niby jest w seminariach i wydziałach teologicznych, ale absolwenci jej nie znają. Dlaczego?

I to jest właśnie to, o czym wspominałem wcześniej – tłumaczenie wszystkiego dla każdego nowego pokolenia jest wręcz niemożliwe. Tłumaczenie ważnych ksiąg liturgicznych, dzieł filozoficznych i wielu innych tekstów specjalistycznych, jest bardzo trudne, wymaga bowiem wielu uzgodnień, ustalenia odpowiednich terminów, których częstokroć brakuje w językach nowożytnych. Problemem jest też niska znajomość łaciny wśród specjalistów poszczególnych dziedzin – wśród teologów, lekarzy, prawników, historyków...

Dziś tłumaczenia tekstów specjalistycznych w Polsce zleca się właśnie filologom klasycznym (czyli specom od łaciny Cezara, Cycerona i Horacego), którzy muszą poszerzać swoje kompetencje o kolejne dziedziny. Trudno stać się teologiem, lekarzem czy prawnikiem, jedynie w kontakcie ze słownikiem albo po przeczytaniu kilku książek. To zabiera dużo czasu. O wiele lepiej byłoby, gdyby teksty historyczne tłumaczył historyk, teologiczne teolog, filozoficzne filozof i tak dalej – przekłady powstawałyby szybciej i nie wymagałyby tylu konsultacji. Oczywiście są tutaj chlubne wyjątki, jednak w codziennej praktyce zawodowej spotykam się z wieloma prośbami o przetłumaczenie jakichś tekstów historycznych, dotyczących np. historii wojskowości, ustroju politycznego, procesów sądowych itd. na użytek specjalistów w tych dziedzinach. Jeśli popełnię błąd, ktoś może na jego podstawie wysnuć błędne wnioski...

A jak jest z tłumaczeniem treści religijnych?

W wypadku tekstów religijnych nowe przekłady często się nie przyjmują, ponieważ różnią się od silnej dotychczasowej tradycji. Przykładem jest tu choćby tekst Modlitwy Pańskiej znacznie odbiegający w najnowszych wydaniach Nowego Testamentu od formuły, której wyuczyliśmy się od naszych babć i matek. Nic nie zmieni „odpuszczania naszym winowajcom” i „wodzenia na pokuszenie”. Nie przestaniemy też „wierzgać przeciw ościeniowi”, pomimo że dziś mało kto wie, co to jest oścień... Ale takie konsekwencje niesie ze sobą rezygnacja z łaciny i wszechstronne używanie języków narodowych w liturgii.

Czyli trzeba uważać z przekładami.

Przekłady są też często pułapką, ponieważ ich istnienie staje się dla wielu osób usprawiedliwieniem, że nie warto uczyć się łaciny, skoro można sięgnąć po przekład i można przekładowi zaufać, wszak nie dokonał go byle kto – po co więc sięgać do oryginału? To bardzo zgubny sposób myślenia.

Często spotykam się też z opinią, że wszystko zostało już przetłumaczone. Nic bardziej mylnego. Wyobraźmy sobie, że chcemy wydać w jednej serii identycznych 500-stronicowych książek wszystkie dzieła łacińskie, jakie istnieją. Gdybyśmy chcieli wydać wszystkie zachowane łacińskie dzieła pogańskie starożytności (np. Cezara, Cycerona, Horacego, Wergiliusza i innych), zmieściłyby się one w 100 takich tomach. Gdybyśmy chcieli dodać do tego wszystkie starożytne łacińskie dzieła chrześcijańskie, otrzymamy kolejne 400 tomów. Natomiast gdybyśmy chcieli wydać wszystkie dzieła łacińskie powstałe od upadku cesarstwa zachodniorzymskiego aż do współczesności, mielibyśmy 5 milionów tomów, co daje dwa miliardy pięćset milionów stronic łacińskiego tekstu! Prawdopodobnie nigdy nie doczekamy się przekładu tych wszystkich dzieł na język polski czy angielski, rozsądniej jest więc nauczyć się łaciny i zasiąść do lektury, niż starzeć się w oczekiwaniu na przekłady.

Czyli łacinnicy mają dość pracy pewnie aż do końca świata...

Tylko pytanie, czy ktoś zechce ich do tej roboty zatrudnić?

Wróćmy do poprzedniej kwestii – dlaczego absolwenci teologii nie znają łaciny, mimo że mają ją w programie?

Wydaje mi się, że z dwóch powodów – po pierwsze najwyraźniej uważają, że nie jest im potrzebna – wszak dziś przeciętny obywatel ma naprawdę niewiele okazji, by zetknąć się z łaciną (chyba, że spacerując po mieście czy wchodząc do kościoła, rozgląda się po murach wyszukując łacińskich inskrypcji lub przeczesuje pod tym kątem internet). Po drugie z powodu przestarzałych metod używanych w jej nauczaniu. Tabelki, gramatyka i końcówki, a wszystko po to, by z najwyższym mozołem przetłumaczyć (niekoniecznie poprawnie) jedno zdanie. Gdy ktoś z takim doświadczeniem i skojarzeniami staje się dziekanem wydziału, ministrem, dyrektorem szkoły, czy jakąkolwiek osobą decydującą o kursie łaciny, to dąży albo do zlikwidowania tego przedmiotu, albo do ograniczenia go do absolutnego minimum, nie pozwalającego na opanowanie tego języka.

Przy 30 czy 60 godzinach żadna metoda się nie sprawdzi, po prostu nie da się nauczyć absolutnie żadnego języka w 30 czy 60 godzin, zwłaszcza na poziomie pozwalającym czytać i rozumieć (a już zwłaszcza tłumaczyć) teksty literackie. A niestety tyle trwa przeciętnie kurs łaciny w liceum czy na studiach. W przypadku seminariów duchownych czy w ogóle teologii to dotyczy nie tylko łaciny, ale i starożytnej greki oraz biblijnej hebrajszczyzny.

Co proponujecie? Jaka jest wasza metoda?

Język, jak sama nazwa wskazuje, jest przeznaczony dla języka, nie dla oczu i ręki. O wiele łatwiej jest ściąć drzewo posługując się siekierą – narzędziem specjalnie do tego stworzonym – niż łyżeczką do herbaty. Oczywiście są i tacy, którzy są w stanie to zrobić. Ale po co? Szkoda czasu i trudu. Podobnie jest z językiem: o wiele szybciej nauczymy się go słuchając i mówiąc (czyli używając języka i uszu), niż czytając gramatyki, rysując tabelki i wertując słownik (czyli używając oczu i ręki). A jak to robimy? Wystarczy sięgnąć do googla, albo wziąć udział w naszym kursie (Schola Aestiva Latinitatis Vivae Posnaniensis), by się przekonać. Oczywiście nie jestem w stanie nikogo nauczyć łaciny w dwa tygodnie (bo tyle trwa kurs), ale jestem w stanie nauczyć podstaw i pokazać drogę, pokazać jak się uczyć, by się nauczyć lub też doskonalić umiejętności posiadane przez uczestników.

Zajęcia (z łaciny i greki) odbywają się na kilku poziomach zaawansowania – mamy grupę przeznaczoną dla tych, którzy nigdy nie uczyli się łaciny czy greki, grupy dla tych, którzy kontynuują naukę. W tych grupach pracujemy na podręczniku Lingua Latina per se illustrata H.H. Ørberga, uważanym za najlepszy podręcznik do łaciny, jaki kiedykolwiek powstał, na grece wykorzystujemy zaś najnowocześniejszy podręcznik Polis napisany przez Christphe Rico. Mamy także grupę dla tych, którzy znają łacinę, ale uczyli się jej „po staremu” i chcą doskonalić swoje umiejętności, zacząć mówić i czytać teksty bez słownika, a także grupy dla tych, którzy bardzo dobrze znają łacinę czy grekę – ci na zajęciach czytają teksty oryginalne i omawiają je po łacinie czy po grecku.

I będzie można rozmawiać po łacinie?

Oczywiście. Choć w przypadku łaciny czy starożytnej greki mówienie nie jest oczywiście celem samym w sobie, ale jest krótką i prostą drogą do szybkiego opanowania tych języków w taki sposób, by móc jak najszybciej obcować z tekstami w nich napisanymi – bez nieustannego wertowania słownika i zaglądania do gramatyk. Loquamur ergo Latine!

***

Marcin Loch – filolog klasyczny, doktorant w Instytucie Filologii Klasycznej UAM w Poznaniu, z zamiłowania łacinnik, organista i zegarmistrz. Od wielu lat organizuje letnie i zimowe kursy języka łacińskiego, propaguje nowoczesne metody nauki języków klasycznych.

W dniach 6-19 sierpnia odbywa się w Poznaniu dwutygodniowa Letnia Szkoła Żywej Łaciny, na którą przyjedzie 70 uczestników z całego świata.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter