San Giovanni Rotondo odwiedzają rocznie miliony pielgrzymów, by bliżej poznać fenomen świętości o. Pio, uważanego za jednego z największych mistyków Kościoła katolickiego.

Bazylika w San Giovanni Rotondo
Małe miasteczko znajduje się u podnóża Góry Gargano i zaledwie 20 km od miejsca objawień św. Michała Archanioła. Dziś przybywa tam więcej pielgrzymów niż do znanego od V w. Monte Sant’Angelo. Rocznie San Giovanni Rotondo odwiedza ok. 9 mln pątników. Pielgrzymi kierują się do klasztoru kapucynów, gdzie spędził on niemal całe swoje zakonne życie.
STYGMATY
Życie małej wioski San Giovanni Rotondo zaczęło się zmieniać, kiedy w 1918 r. u jednego z zakonników – o. Pio – na ciele ukazały się krwawiące rany w miejscu ran Ukrzyżowanego Chrystusa. Zakonnik przebywał wtedy w klasztorze od dwóch lat. W małej klasztornej jednonawowej świątyni pod wezwaniem Matki Bożej Łaskawej miał swoje ulubione miejsce do modlitwy – chór zakonny znajdujący się nad głównym wejściem. Każdego dnia spędzał tam godziny, czasem klęcząc aż od 2.30 w nocy. W piątek 20 września 1918 r., po Mszy św. ponad godzinę kontemplował oblicze Ukrzyżowanego. Tajemnicza postać, którą ujrzał, jakby przeszyła go żelazną włócznią, pozostawiając ślady męki na rękach, nogach i w boku.
Kiedy 18 maja 1919 r. prasa podała pierwszą informację o stygmatach o. Pio, do San Giovanni Rotondo zaczęły przybywać rzesze pielgrzymów i dziennikarzy. Zakonnik został poddany wnikliwym badaniom lekarskim, a sprawę rozpatrywały władze kościelne. Zanim uznano autentyczność stygmatów, musiał wiele wycierpieć, także z powodu niezrozumienia wśród niektórych współbraci i otoczenia. W latach 1923–1933 decyzją Kongregacji Świętego Oficjum o. Pio nie mógł publicznie odprawiać Mszy św., okresowo także spowiadać. Wszystkie cierpienia przyjmował z pokorą, ofiarowywał za ludzi żyjących w grzechu i za duże w czyśćcu cierpiące.
Po ostatecznej lekarskiej opinii dr. Giorgio Festy, że rany o. Pio są niewytłumaczalne z medycznego punktu widzenia, mógł ponownie publicznie sprawować sakramenty.
Tysiące ludzi z odległych stron przybywało, by uczestniczyć we Mszach św. i wyspowiadać się u niezwykłego kapłana. Czekali nawet dwa tygodnie na swoją kolej, rozbijali namioty albo spali pod gołym niebem. O. Pio czytał w duszy człowieka, zdarzało się, że przypominał penitentom grzechy, które przeoczyli albo chcieli ukryć. Był wymagającym spowiednikiem i dobrym kierownikiem wielu ludzi, określając ich swoimi córkami i synami.
Wśród licznych nadprzyrodzonych darów, jak bilokacja, miał dar szczególny – doświadczania żywej obecności Boga. Podczas sprawowania Eucharystii przeżywał cierpienie, mękę i śmierć Jezusa Chrystusa. Do codziennej Mszy św. przygotowywał się już od godziny drugiej w nocy. Dwie godziny modlił się w celi zakonnej, odmawiał Różaniec, przez godzinę rozmyślał nad Ofiarą Chrystusa. Kiedy zmierzał z zakrystii do prezbiterium, szedł bardzo wolno, jakby czuł ciężar krzyża, zamyślony, prawie nieobecny, z wyrazem bólu na twarzy. Jak opisywano, „łzy spływały mu z oczu, a ramiona wstrząsane łkaniem zdawały się uginać pod przytłaczającym ciężarem”. Źródłem tego wzruszenia była także świadomość ogromu darów Bożych udzielanych w czasie Mszy św. oraz niewierność i małoduszność tych, którzy odrzucają Boga.
ULGA W CIERPIENIU
O. Pio, doświadczony cierpieniem i licznymi dolegliwościami, które niósł, ze zrozumieniem i miłością pochylał się nad chorymi. Często powtarzał, że w nich dostrzega cierpiącego Jezusa. Chciał otoczyć ich opieką.
Nieopodal klasztoru w San Giovanni Rotondo znajduje się Dom Ulgi w Cierpieniu – szpital założony przez o. Pio, liczący obecnie kilka tysięcy łóżek, uważany za jeden z najlepszych we Włoszech.
Kiedy u schyłku lat 30. ubiegłego wieku powstał pomysł budowy takiego szpitala, o. Pio posiadał tylko jedną złotą monetę o nominale jednego franka, którą otrzymał od nieznajomej kobiety. Na drugiej szali była jego niezłomna wiara w Bożą Opatrzność i ofiarność wiernych.
Budowa szpitala bez pieniędzy w tym miejscu była jak utopijne marzenie. Teren z dala od większych miejscowości, bez dróg dojazdowych, państwo włoskie zniszczone wojną – pomysł uznawano wręcz za szaleństwo. Kiedy jednak w 1947 r. w takich warunkach rozpoczęły się prace, pomoc zaczęła napływać z różnych stron. 250 mln lirów przekazał rząd Stanów Zjednoczonych za pośrednictwem UNRRA; wśród darczyńców była Barbara Ward – angielska dziennikarka, której narzeczony został uzdrowiony przez o. Pio. Już dwa lata później otwarto pierwszy gmach szpitala. Poświęcenie i uroczyste otwarcie szpitala odbyło się 5 maja 1956 r. O. Pio celebrował wtedy Mszę św. przy ołtarzu wzniesionym przed wejściem głównym.