27 kwietnia
sobota
Zyty, Teofila, Felicji
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Polski skrawek Syberii

Ocena: 4.6
3553

Wiszące na bocznych ścianach portrety świętych przypominają o pomocy płynącej z Polski, bez której odbudowa kościółka byłaby niemożliwa. – To malował kopista, bez wykształcenia malarskiego. Rolnik zwykły, z Podlasia. Namalował mi też ks. Popiełuszkę i naszego założyciela – opowiada oblat.

Do religijnego wystroju nie pasuje rowerowy kask umieszczony przy tabernakulum. – A to jest wotum – tłumaczy proboszcz oczywistym tonem. – Na stulecie kościoła jechała tu z Polski pielgrzymka rowerowa, pokonali ponad 8400 km. Na przedostatnim odcinku najmłodsza uczestniczka potknęła się. Całe szczęście, że miała kask na głowie. Trafiła do szpitala, ale wszystko dobrze się skończyło.

 

Lekarz dusz i ciał

Choć przed zburzeniem kościół ocalili mężczyźni, dziś na nabożeństwach można spotkać głównie kobiety.

– Jeden przychodził. Mój ministrant. Miesiąc młodszy ode mnie. Po kolędzie mnie prowadził, od drzwi do drzwi, bo znał tu ścieżki. Ale zmarł półtora roku temu – zamyśla się kapłan.

Nieobecność mężczyzn to wyzwanie dla przedsiębiorczego proboszcza, który stara się zachęcać wiernych do regularnego przystępowania do sakramentów. Jak mówi, na niedzielną Mszę, która niezmiennie odprawiana jest po polsku, przychodzi ok. 40 osób. Na Boże Narodzenie – trzykrotnie więcej. To zaledwie jedna trzecia mieszkańców, ale proboszcza podnosi na duchu wspomnienie ostatniej kolędy, podczas której został serdecznie przyjęty przez parafian, których w kościele jeszcze nie ma. Modli się za nich i czeka cierpliwie.

– W tym roku ochrzciłem pięć osób, tyle samo przystąpiło do pierwszej Komunii świętej. A przed trzema laty było bierzmowanie: troje młodych i czworo w wieku powyżej 75 lat. Śluby były dotąd tylko dwa: jeden mieszkańców, a drugi narzeczonych, którzy przyjechali tu z Polski, rowerami. Pokonali 8461 km – wylicza o. Karol.

Cieszy go fakt, że w Wierszynie więcej jest narodzin niż pogrzebów i nie ustaje w zapraszaniu parafian do kościoła. Z pomocą przychodzi niekiedy medycyna, bo mieszkańcy Wierszyny cenią proboszcza za to, że ratuje i dusze, i ciała.

– Niektórzy mówią, że u mnie jest więcej leków niż w naszej aptece. Jak jedną babcię, która wcale nie chodziła, na nogi postawiłem, to do kościoła zaczęła przychodzić. Innemu panu ciśnienie ustawiłem – wylicza proboszcz.

Jego doraźna pomoc jest tym cenniejsza, że w Wierszynie lekarza nie ma. Raz w tygodniu przyjeżdża szkolna pielęgniarka. W razie nagłej potrzeby pogotowie i straż pożarna nie mają szansy dojechać na czas, bo do Wierszyny daleko, a droga, która tutaj się kończy, jest w bardzo złym stanie.

Rejsowe busiki, tzw. marszrutki, odjeżdżają z Wierszyny tylko raz dziennie, pięć dni w tygodniu. A miejsc mają tylko kilkanaście. Więc o. Karol najczęściej jeździ rowerem. Czasem w dalekie trasy – jak do odległego o 200 km Usola Syberyjskiego, na jubileusz ojców karmelitów. – Marszrutki nie było – wyjaśnia krótko.

 

Goście mile widziani

Mimo niedogodności komunikacyjnych, polską wioskę odwiedzają pielgrzymi i turyści. Jak mówi proboszcz – to ok. 40 grup każdego roku. Zawitał tu nawet Japończyk – polonista, który po studiach w Gdańsku wrócił do Tokio, gdzie rośnie zainteresowanie językiem polskim.

Każda wizyta to radość dla mieszkańców, którzy, choć noszą polskie nazwiska (m.in.: Nowak, Pietras, Janaszek, Pośpiech, Pietrzyk, Zieliński), nie zawsze mówią po polsku. Najmłodsi uczą się polskiego w szkole – dzięki pracy pani Henryki, nauczycielki z Polski, która nie tylko prowadzi dla nich lekcje, ale też organizuje czas po lekcjach.


Dom Polski w Wierszynie (sierpień 2013 r.). Fot. Wikimedia Commons / W0zny / CC BY-SA 3.0

– Oglądamy polskie filmy, gramy w gry, przygotowujemy np. jasełka – wylicza nauczycielka, której praca częściowo rekompensuje brak zajęć w tutejszym domu polskim, który praktycznie nie funkcjonuje. Wspólnie spędzany czas to atrakcja dla dzieci i młodzieży – tej, która nie wyjechała jeszcze na studia.

Po studiach mało kto tu wraca, chyba, że jego zawód odpowiada lokalnym potrzebom. Mieszkańcy Wierszyny utrzymują się głównie z rolnictwa, pracy w trzech tutejszych tartakach i dziewięciu sklepach.

 

Proszę mi kogoś przysłać!

Krótką wizytę w Wierszynie kończymy jubileuszową kawą. Nad stołem w jadalni wiszą zdjęcia z wydarzeń parafialnych: procesja na Boże Ciało, jasełka, rekolekcje dla młodzieży. Na wielu z nich są też siostry zakonne, które pomagają o. Karolowi, przyjeżdżając ze swoich domów w okolicach Irkucka. Proboszcz ma nadzieję, że wkrótce dołączą na stałe do wspólnoty parafialnej. Z myślą o nich przebudowuje budynki parafialne.

– Jest tu co robić. Mógłby tu ktoś do mnie przyjechać, także z Polski. Do natury wrócić, bo teraz to wszyscy nowocześnie, tylko w tych komputerach siedzą...

– A gdyby ktoś z młodzieży na jakiś wolontariat chciał przyjechać?

– O, to chętnie przyjmę! Proszę mi kogoś przysłać!

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter