19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Niech będzie, nawet i Polak

Ocena: 4.8
5620

Parafianie prosili Boga o nowego proboszcza. Jak wspominają, niechby nawet był i Polakiem. Mieli uprzedzenia do księży z Polski, że podobno trudno się z nimi dogadać.

fot. František Prokš

Ks. Marcin Żelazny 15 lat temu przyjął święcenia kapłańskie, a od trzynastu posługuje w Czechach, w diecezji czeskobudziejowickiej. Na 15. rocznicę dostał od swoich parafian obraz Jezusa dobrego Pasterza, który namalowała jedna z nich, artystka i plastyczka z Trhovych Svin. Każdy wierny mógł domalować na obrazie siebie, jako owcę. Chcieli zaznaczyć swoją obecność w tej wyjątkowej owczarni, jaką jest ich parafia, której przewodzi pasterz z Polski. Mówią o nim: „nasz pasterz, nasz Pan Fararz, nasz kochany Marcin”. Czesi cenią go za otwartość, dobroć serca, komunikatywność, poczucie humoru, normalność, ale przede wszystkim za miłość, którą im okazuje. – Dzięki ks. Marcinowi poznaliśmy inne oblicze Pana Boga, dobrego i miłosiernego – tłumaczy Monika Trojakova, która 17 czerwca przyjęła pierwszy raz Jezusa w Komunii Świętej.

– Jestem dorosła i dopiero niedawno odkryłam, że Boga nie trzeba się bać, że przebacza i jest miłosierny. Szuka nas jak tych owiec na obrazie i jest szczęśliwy, kiedy nas znajduje. To nam pokazuje nasz proboszcz. Cieszę się, że jestem taką owcą ks. Marcina, a przede wszystkim dzieckiem Pana Boga – wyznaje młoda kobieta.

 

Bóg tak chciał

Jak to się stało, że już po dwóch latach kapłaństwa trafił do Czech? – Pan Bóg tak chciał i posłał mnie właśnie tutaj, chociaż, mówiąc szczerze, w ogóle nie myślałem o żadnych misjach. Tym bardziej w Czechach – wspomina ks. Żelazny. Trochę dopomógł starszy kolega ksiądz, który od paru lat posługiwał właśnie w diecezji czeskobudziejowickiej. Opowiadał, że w Czechach nie ma księży, a są bardzo potrzebni, ludzie modlą się o nich.

– Najpierw pomyślałem sobie: ja – nigdy! Jednak później zacząłem się zastanawiać, że może spróbuję, i ta myśl przerodziła się w pragnienie, zdecydowałem się – opowiada duchowny.

W decyzji pomógł również ks. abp Damian Zimoń, ówczesny metropolita katowicki, ponieważ zgodził się, aby ks. Marcin nie musiał czekać jeszcze roku na wyjazd do Czech, gdyż na Śląsku księża wyjeżdżają na misje dopiero po trzecim roku kapłaństwa. – Poza tym biskup Jerzy, nieżyjący już ordynariusz diecezji czeskobudziejowickiej, skierował w liście do abp. Damiana prośbę właśnie o księży ze Śląska. Wtedy już wiedziałem, że chcę pojechać do Budziejowic. To był znak. Pan Bóg chciał, biskup chciał i ja chciałem – tłumaczy ks. Marcin.

Miał wiele wątpliwości, czy sobie poradzi, bo nie znał w ogóle języka czeskiego. Pod koniec sierpnia 2005 r. zameldował się u dziekana w katedrze św. Mikołaja w Czeskich Budziejowicach.

 

Na głęboka wodę

Początki były trudne. Ks. Marcin został rzucony na głęboką wodę. Dziekan już następnego dnia podał mu mszał, pokazał II modlitwę eucharystyczną i kazał odmówić na głos w czasie Mszy Świętej.

– Przeżyłem to jakoś, dałem radę, ale co się najadłem strachu… – śmieje się ks. Marcin. Od razu rozpoczął naukę języka z emerytowaną nauczycielką czeskiego Jaruszką Brożkową. Nie było wokół niego Polaków, więc musiał mówić po czesku. Nie było wyjścia. – Chciałem posługiwać, więc musiałem się nauczyć. Lekcje miałem codziennie, ale przyznam, że czeski jest naprawdę trudny – dodaje kapłan.

Przez pierwszy rok ks. Marcin uczył się wszystkiego pod okiem dziekana, przy katedrze. Był wikariuszem. W następnym roku został również proboszczem w dwóch parafiach, niedaleko Budziejowic. Natomiast 10 lat temu bp Jerzy ustanowił go proboszczem dla czterech parafii: w Trhovych Svinach, Olesznicy, Beneszovie nad Czerną i Żumberku. – Główna parafia to Trhove Sviny i tutaj mieszkam. Jest największa i liczy około 150 wiernych. Na moim terenie jest 7 kościołów i kilkanaście kapliczek, w których przynajmniej raz w roku odprawiam Mszę Świętą. Trzeba się dobrze zorganizować, żeby wszyscy moi parafianie byli zadowoleni i każdy przynajmniej raz w tygodniu mógł uczestniczyć w Eucharystii. Do tego dochodzi jeszcze dom seniora na Chvalkovie, gdzie jeżdżę z posługą sakramentalną, kiedy tylko po mnie zadzwonią, oraz w co drugi wtorek na Mszę Świętą – wylicza czeski proboszcz.

 

Prośba o kapłanów

W tym roku w diecezji czeskobudziejowickiej będzie wyświęcony tylko jeden ksiądz, nie ma ani jednego diakona. Na 400 parafii przypada 100 kapłanów, z czego połowa jest już w wieku powyżej 60 lat. W praskim seminarium dla 5 czeskich diecezji jest 20 kleryków na wszystkich latach. Dlatego nie dziwi, że Czesi w kościołach modlą się o księży.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter