29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Mieliśmy Proroka

Ocena: 0
1756

Gdyby nie te pielgrzymki, bylibyśmy innym narodem, innym krajm – mówi Marcin Przeciszewski w rozmowie z Moniką Odrobińską.

Fot. Lech Zielaskowski / Ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego

Papieżem peryferii zwykliśmy nazywać Franciszka, ale to Jan Paweł II w 1999 r. nawiedził polskie peryferie. Czyj to był pomysł?

Pielgrzymkę od 1997 r. przygotowywali bp Jan Chrapek i abp Tadeusz Gocłowski. Byli w stałym kontakcie z papieżem, który z pewnością sam upominał się o te peryferie – one miały uzupełnić mapę miejsc odwiedzonych w 1997 r.; papież chciał też być w diecezjach, które kilka lat wcześniej sam założył. Taki Pelplin, Ełk, Drohiczyn, Zamość – cała ściana wschodnia zmagały się wtedy z bezrobociem i biedą. Jan Paweł II dotarł do tych, którzy na transformacji 1989 r. przegrali. Dosłownie, bo koło Suwałk, w Leszczewie odwiedził kompletnie zaskoczoną rodzinę Milewskich.

To naprawdę nie było planowane?

Po przejażdżce Kanałem Augustowskim, która wpisała się w nurt podróży sentymentalnej tej pielgrzymki – nawiedzenia grobu rodziców i brata, odwiedzin u urszulanek w Warszawie przy Wiślanej, wizyty w Wadowicach – przy kolacji papież wyraził pragnienie spotkania ze zwyczajną rodziną. Od bp. Chrapka dowiedziałem się tylko, że „coś się będzie działo” i żebym ściągnął dziennikarzy. Oni już dawno wrócili do Warszawy, ja stacjonowałem w Ełku. O godz. 23 zacząłem ich obdzwaniać, by byli w Suwałkach na godz. 6.

A państwo Milewscy z samego rana dowiedzieli się od proboszcza, że za pół godziny będzie u nich „jakiś” biskup. Ubrali więc odświętnie pięć córek, a sami nie zdążyli się wystroić, bo przy furtce nagle zobaczyli, owszem, biskupa, ale Rzymu! To był biedny dom, ale pobożna rodzina, w ogródku kapliczka. Rozmawiali z papieżem o życiu, o prowadzeniu gospodarstwa, o ciężarach transformacji na wsi.

Papież przypomniał wtedy słowa sprzed 12 lat: „Nie ma wolności bez solidarności”, i dodał: „Nie ma solidarności bez miłości”. Zdaliśmy egzamin z miłości i solidarności?

Nauczanie papieskie ma charakter profetyczny, a Jan Paweł II był prorokiem. Z tym, że nauczanie profetyczne nie zawsze jest wcielane w życie. To ideał. Hasło solidarności papież wpisał w swoje nauczanie społeczne, poświęcił mu dwie encykliki, ale wciąż nie jest ono realizowane w dwóch podstawowych wymiarach: solidarności jako wspólnoty narodowej i solidarności z ludźmi najuboższymi. Egzamin z solidarności jako społeczeństwo zdaliśmy w roku 1980, potem w 1989, ale w wolnej Polsce mocno się podzieliliśmy. Owszem, stać nas na solidarność w chwilach trudnych, co pokazała katastrofa smoleńska czy śmierć Jana Pawła II, ale to stan krótkotrwały.

Hasło siódmej pielgrzymki do ojczyzny brzmiało: „Bóg jest miłością”. Jakie oblicza miłości pokazał nam papież?

Podkreślał, że nie ma przyszłości człowieka i narodu bez miłości – takiej, która przebacza, choć nie zapomina; która jest wrażliwa na niedolę innych, która każe służyć innym. W Sopocie przestrzegał, by nie sięgać po szczęście kosztem drugiego człowieka. Nawoływał do „solidarności w miłości”. Poszczególne stacje tej pielgrzymki opierały się na ośmiu błogosławieństwach. Błogosławiony jest ten, kto cierpi, ale zarazem ufa Bogu, a Bóg go nie opuszcza. Daje ono nadzieję: cichym, słabym, cierpiącym. W każdym z błogosławieństw jest też pierwiastek solidarności, mają one również wymiar społeczny.

Drugim obok miłości ważnym akcentem tej pielgrzymki była świętość – papież wyniósł na ołtarze 108 męczenników II wojny światowej, jak również ks. Wincentego Frelichowskiego, Edmunda Bojanowskiego, s. Reginę Protmann i księżnę Kingę. Mamy więc w jej planie duszpasterskim miłość, solidarność i świętość, a wszystko to w dynamice ośmiu błogosławieństw. Czyli istota Ewangelii.

Ewangeliczna była też atmosfera tej pielgrzymki – m.in. po raz pierwszy nie było dwóch światów: pielgrzymów i dziennikarzy, tych z Polski i tych zza granicy, wszystkim równo łza się w oku kręciła, gdy słuchaliśmy przemówień. Obsługę prasową tak realizowaliśmy, by dziennikarze byli dopuszczani maksymalnie blisko papieża, dzięki czemu w relacjach nie było potem rozdźwięku między mediami liberalnymi i konserwatywnymi.

Pielgrzymka tuż przed Wielkim Jubileuszem Chrześcijaństwa, w zamyśle papieskim miała do niego przygotować. Jak?

Przez odkrycie Bożej miłości właśnie – w wymiarze ludzkim, społecznym, politycznym i duchowym. Jan Paweł II doskonale oparł ten przekaz na ośmiu błogosławieństwach. W ich kontekście w Gdańsku wołał o poszanowanie człowieka, zwłaszcza pracy, o solidarność międzyludzką. W Elblągu przypominał: szczęśliwi, którzy strzegą przykazań, bo świat budowany bez Boga obróci się przeciw człowiekowi. Wcześniej w Pelplinie przestrzegał przed dowolnością interpretacji Słowa Bożego. W Bydgoszczy pochylił się nad cierpiącymi prześladowania dla sprawiedliwości, czyli walczącymi w obronie wolności religijnej i wolności sumienia. W Ełku, na przykładzie Zacheusza dzielącego się bogactwem z potrzebującymi, pokazał, kim są błogosławieni ubodzy w duchu. W Sandomierzu z kolei pokazywał, na czym ma polegać zachowanie czystego serca – przestrzegał przed „wolną miłością”, pornografią. Mówił, że tylko czystość w rodzinie gwarantuje czystość narodu.

Po raz pierwszy papież odwiedził wtedy Parlament. Jakie to miało znaczenie?

Ogromne. Było to równo 10 lat od pierwszych po wojnie częściowo wolnych wyborów roku 1989, które doprowadziły do odzyskania wolności. Papieżowi zależało na spotkaniu ze wszystkimi władzami: ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Przesłanie, które z niego płynęło – że polityka to służba, której celem jest dobro wspólne, a nie partykularne czy partyjne; że demokracja musi bazować na wartościach uniwersalnych – towarzyszyło przesłaniu ewangelicznemu.

Jan Paweł II wsparł wtedy polskie aspiracje przystąpienia do Unii Europejskiej…

Papież podkreślał, że jednocząca się Europa powinna być Europejską Wspólnotą Ducha, a nie tworem wyłącznie polityczno-ekonomicznym wspierającym bezkrytyczny konsumpcjonizm; ponowił wołanie: „Europo, otwórz drzwi Chrystusowi”. Dodał, że Stolica Apostolska od początku wspiera starania Polski wejścia do UE. Do polskich biskupów w Episkopacie mówił, że Europa potrzebuje Polski głęboko wierzącej i po chrześcijańsku kulturotwórczej. Zostawił nam więc i wsparcie, i zadanie. Było to prorocze i pozostaje aktualne. Nikt nigdy lepiej nie sformułował dalekosiężnych celów polskiej polityki, niż Jan Paweł II. W Sejmie pokazał się nie tylko jako pasterz, ale także mąż stanu, w dodatku rangi europejskiej.

Kto pomagał Ojcu Świętemu pisać przemówienia?

Diecezję, na terenie której papież ma wystąpić, organizator pielgrzymki prosi o zaproponowanie aspektów, które warto poruszyć. Od nich pochodziły zapewne szkice historyczne, ukazujące lokalny kontekst, silnie obecne w przemówieniach. Bp Chrapek nigdy się do tego nie przyznał, ale miał u boku zespół teologów, którzy także pomagali w przygotowaniu projektów przemówień. Ostateczny ich kształt Jan Paweł II nadawał jednak sam. Jeśli chodzi o homilie wygłaszane w Polsce, to znacznie mniejszy wpływ na nie miała Kuria Rzymska, gdyż były pisane po polsku, a kurialiści poznawali je dopiero po przetłumaczeniu.

Pielgrzymka obfitowała w akcenty patriotyczne: w Warszawie poświęcenie pomnika AK i Państwa Podziemnego, modlitwa pod pomnikiem Poległych i Pomordowanych na Wschodzie, przy pomniku Umschlagplatz, na cmentarzu 1920 r. w Radzyminie. Czy – razem z beatyfikacją 108 męczenników i słowami wypowiedzianymi w Sejmie – pielgrzymka ta była rozliczeniem z totalitaryzmem?

Nie było to rozliczenie, ale ostrzeżenie: „Historia uczy, że demokracja bez wartości łatwo przemienia się w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm”. Przestrzegał przed relatywizowaniem, polityką bez wartości.

A wątki patriotyczne były obecne podczas każdej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski. Zawsze były oddaniem hołdu pamięci narodowej i polskiej historii, co służyło odnajdywaniu polskiej tożsamości. W Radzyminie oddał cześć także żyjącym weteranom, którzy ocalili zachodnią cywilizację. To było dopełnienie jego sejmowego przemówienia o miejscu Polski w Europie.

Sporo było akcentów ekumenicznych…

Wszystko zaczęło się od św. Wojciecha. Jednym z organizatorów pielgrzymki była archidiecezja gdańska, która świętowała tysiąclecie kanonizacji św. Wojciecha – świętego Kościoła jeszcze niepodzielonego. Papież podkreślił to przez poświęcenie dopiero co otwartego Centrum Ekumenizmu w Gdańsku. Z kolei w Siedlcach odprawił Mszę z udziałem grekokatolików z Ukrainy. W Drohiczynie zebrał wokół siebie przedstawicieli siedmiu Kościołów zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekumenicznej, a także judaizmu i islamu. Wschodnia Polska z natury jest ekumeniczna – dla Jana Pawła II wszystkie odłamy chrześcijaństwa stanowiły oba płuca wiary. W przeciwieństwie do kard. Stefana Wyszyńskiego, podkreślającego zawsze umiłowanie narodu, Jan Paweł II nie używał słowa „narodowy”. Mówił zawsze o Polsce wielorakiej: wieloetnicznej, wieloreligijnej, wielokulturowej.

Nie zabrakło spotkania ze światem nauki. Co ze słów Jana Pawła II warto przypomnieć?

Do rektorów toruńskich uczelni papież mówił w duchu encykliki Fides et ratio – o więzi łączącej powołanie ludzi nauki z posługą Kościoła, czyli o poszukiwaniu prawdy. O wierze opartej na rozumie, jako dwóch skrzydłach. Przytoczył przykład Kopernika, dla którego każde odkrycie naukowe było kolejnym dowodem wielkości Stwórcy. Pytał jednocześnie o granice rozwoju nauk i postępu technicznego, ingerencji w środowisko naturalne.

W tej trzynastodniowej pielgrzymce uczestniczyło 10 mln osób. Były to najdłuższe rekolekcje czy raczej „święto kremówki”?

Pielgrzymki z 1997 i 1999 r., bo należy traktować je razem, pokazały, do jakiego modelu Kościoła powinniśmy dążyć. To Kościół ortodoksyjny, bo przekazuje depozyt wiary, ale także otwarty ekumenicznie i skłonny do dialogu z ludźmi o odmiennych poglądach. To Kościół ewangelicznie skupiony na ubogich i najsłabszych. Jednocześnie będący głosem sumienia demokracji.

Odrobiliśmy tę lekcję?

Fenomenu polskiej religijności – najsilniejszej w Europie, odpornej na ciosy – nie da się wytłumaczyć inaczej niż papieskimi rekolekcjami powtarzanymi co kilka lat. Gdyby nie te pielgrzymki, bylibyśmy zupełnie innym narodem, innym krajem. Nie było to ziarno rzucone na drogę czy skałę, raczej na żyzną glebę. Ale częściowo także w ciernie: ziarno kiełkuje bardziej w Ludzie Bożym niż w życiu społeczno-politycznym.

W 1999 r. widać było dobrą recepcję nauczania papieskiego, nie spotkało się ono z kontestacją, ale recepcja ta była krótkotrwała. Lekcji wciąż nie odrobiliśmy, ale mamy z czego czerpać, bo Jan Paweł II zostawił nam najlepszy program dla Kościoła, państwa i wspólnoty wierzących.

 


Marcin Przeciszewski (1958) – historyk, dziennikarz. Od 1993 r. prezes Katolickiej Agencji Informacyjnej. Członek komitetu organizacyjnego pielgrzymki papieskiej w 1999 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, mężatka, matka dwóch córek. W "Idziemy" opublikowała kilkaset reportaży i wywiadów.

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter