26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Józef Maria Bocheński - żelazny logik

Ocena: 0
2012

 

Dla o. Bocheńskiego pomoc powstaniu była sprawą najwyższej wagi. Sam w 1944 r. służył w II Korpusie Polskim we Włoszech, m.in. pod Monte Cassino. W czasie powstania warszawskiego kierował biurem prasowym biskupa polowego Józefa Gawliny w Rzymie. W Warszawie ginęli wtedy jego bliscy znajomi. Jednym z nich był ks. Michał Czartoryski, z którym Bocheński przyjaźnił się od czasów dominikańskiego nowicjatu. Przed wojną razem budowali klasztor na warszawskim Służewie. We wrześniu 1944 r. o. Michał opiekował się rannymi powstańcami i cywilami na Powiślu. Jako jedyny z personelu szpitala pozostał z podopiecznymi, gdy zbliżali się Niemcy, i razem z chorymi został rozstrzelany. Jan Paweł II beatyfikował go w 1999 r. Taką samą śmiercią zginął inny współpracownik o. Bocheńskiego, ks. Jan Salamucha, kapelan powstańczego szpitala na Ochocie. Gdy powstańcy z powodu braku amunicji zdecydowali się przejść kanałami w stronę Mokotowa i Śródmieścia, ks. Salamucha został z rannymi i razem z nimi zginął z rąk żołnierzy SS.

O. Czartoryski był świadkiem narodzin powołania zakonnego Bocheńskiego, a ks. Salamucha towarzyszył mu w dojrzewaniu do zajęcia się logiką matematyczną. Razem z ks. Salamuchą o. Bocheński tworzył tzw. Koło Krakowskie – grupę katolickich myślicieli próbujących w latach 30. XX w. połączyć osiągnięcia współczesnej logiki z tradycyjną filozofią katolicką, opartą głównie na dziełach św. Tomasza z Akwinu.

 


WŚRÓD NAJLEPSZYCH

W okresie międzywojennym Polska była potęgą w dziedzinach matematyki i logiki. Jak wspomina o. Bocheński, logicy na Zachodzie uczyli się polskiego, żeby móc czytać polskich naukowców w oryginale. O. Bocheński mógł przed wojną często obcować z twórcami współczesnej logiki: Janem Łukasiewiczem i Alfredem Tarskim. Z pierwszym z nich wiąże się następujące wspomnienie o. Bocheńskiego: „Odwiedziłem go kiedyś po kolacji i zastałem piszącego jakieś wywody logiczne. Jego pisownia miała między innymi tę zaletę, że nie zawierała żadnych znaków poza alfabetycznymi. Na mój widok wyciągnął z maszyny zapisany arkusz papieru i z widoczną radością powiedział: «Ojcze kochany, jakie to piękne i jak oczywiście prawdziwe!». (…) Czytelnik pojmie teraz moje osłupienie, kiedy spostrzegłem, że owo piękne i oczywiste stwierdzenie zaczynało się mniej więcej tak: CCCKCCKCKKKKCCCKC… Muszę wyznać, że jedyna rzecz, która mi się wówczas wydała oczywista, to fakt, że wyrażenie «oczywisty» jest niezmiernie względne (…)”.

Szybko o. Bocheński dołączył do światowej czołówki logików. Najdłużej, bo aż 27 lat, związany był z Uniwersytetem Fryburskim w Szwajcarii, którego rektorem był w latach 1964–1966. Poza tym wykładał przez dłuższy czas na dwunastu innych znaczących uniwersytetach. Uważany był za znakomitego pedagoga i sam był bardzo dumny ze swoich uczniów. Nie zostawił żadnego zwartego systemu filozoficznego. Starał się odnajdywać drogi do poznania prawdy w różnych filozofiach. Jeden z jego uczniów, Mikołaj Lobkowicz, wspominał: „Zwykł był mówić, że największe, co możemy zrobić, to usunąć cały śmietnik wyprodukowany przez minione wieki, aby odkryć kilka ukrytych klejnotów. W rzeczywistości to, co Bocheński nam dał, było cenniejsze niż zamknięty system: śmiałość odnajdywania własnej drogi w bałamutnych szeregach opinii z przekonaniem, że w końcowych analizach prawda okaże się z jednoznaczną prostotą”. Za dowód uznania świata naukowego niech posłuży fakt wyboru o. Bocheńskiego na prezesa światowego związku logików i metodologów nauki.

Przez pewien czas z konieczności zajął się historią nauki, ponieważ władze kościelne patrzyły na logikę matematyczną z podejrzliwością, kojarząc ją z wrogim religii pozytywizmem. Dzięki temu powstało m.in. jedyne wówczas nowoczesne opracowanie historii logiki. Jego praca naukowa spotykała się niejednokrotnie z wrogością, która doprowadziła nawet do wydania mu przez generała dominikanów nakazu zawieszenia wykładów. Przeciwności losu nigdy go jednak nie złamały, raczej mobilizowały do jeszcze większego wysiłku. Pod koniec życia na pytanie „Jak filozof osiąga szczęście w życiu?” odpowiedział: „Zgodnie z zasadą obowiązującą nie tylko filozofów: aby być szczęśliwym, trzeba działać, pracować, walczyć. Wtedy, niejako marginesowo, człowiek poczuje się szczęśliwy”.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest historykiem, pracownikiem Centrum Myśli Jana Pawła II

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter