13 stycznia
poniedziałek
Bogumiły, Weroniki, Hilarego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

W Warszawie bez zmian

Ocena: 0
2521
Niepójście na referendum to też pewna forma aktywności obywatelskiej – błysnął Donald Tusk, podsumowując referendum warszawskie. Gdyby te komiczne słowa przyjąć na poważnie, Polacy byliby mistrzami aktywności społecznej; bijemy przecież europejskie rekordy wyborczej absencji. Ale metafora premiera, niestety, jest mimo wszystko trafna. Rzeczywiście nasza demokracja ma sporo cech pastiszu. Na przykład Państwowa Komisja Wyborcza nie reagowała na wezwania – ze strony najwyższych władz – do bojkotu głosowania. Nie kiwnęła nawet palcem, by zapewnić komfort urzędnikom, słusznie obawiającym się, że wrzucenie karty do urny będzie uznane za akt wrogi rządzącym; jaki problem, żeby listy głosujących trafiły do prezydenta Warszawy. PKW nie przejęła się także doniesieniami o braku obwieszczeń wyborczych czy też o dziwnych zmianach na mapie lokali wyborczych.

Ale do rzeczy: wynik referendum – 25 proc. frekwencji, w tym 95 proc. głosów za odwołaniem Hanny Gronkiewicz-Waltz – jest porażką opozycji, jednak nie klęską. Spodziewałem się rezultatu znacznie gorszego. Do urn poszło, mimo zniechęcającej nawały medialnej, niemal 350 tys. warszawiaków. Jak na miasto-bastion władzy, całkiem sporo. Gdyby te głosy przełożyć na głosowanie wyborcze, mielibyśmy remis pomiędzy PO a PiS. To wyraźne przesunięcie, zapowiedź końca dominacji jednej partii, także w „Lemingradzie”.

Nie uważam też, by sprawie referendum zaszkodziła aktywność Prawa i Sprawiedliwości. Organizacje lokalne, które zbierały głosy, nie miały pieniędzy ani struktur niezbędnych do prowadzenia kampanii. PiS wszedł więc w próżnię, i skutecznie zmobilizował swoich zwolenników. Gdyby nie energia głównej partii opozycyjnej, wynik byłby zapewne podobny do tego na Ursynowie u Piotra Guziała – a więc frekwencja wynosząca niespełna 20 proc. Mimo sypiących się teraz setkami dobrych rad, nie uważam, że PiS mógł rozegrać to wyraźnie lepiej. Jedyną realną opcją było wycofanie się z boju, stanięcie z boku i czekanie. Wówczas porażka nie byłaby tak bardzo porażką PiS-u. Sztabowcy zaryzykowali i zagrali va banque. Dali władzy szansę na odbicie się od dna, ale znów: zwycięstwo wyrastające z uniku taktycznego, czyli bojkot nie ma w sobie tej siły, co wiktoria wywalczona w boju. Inna sprawa, że PiS potrzebuje teraz jak powietrza jakiegoś sukcesu albo nośnego tematu. Czegoś, co pozwoliłoby znów przejąć inicjatywę.

Najważniejszym politycznym skutkiem niedzielnego głosowania jest potwierdzenie i scementowanie nieformalnego sojuszu SLD-PO. To niedwuznaczne zdystansowanie się Leszka Millera wobec akcji uratowało Hannę Gronkiewicz-Waltz. Teraz Miller mówi wprost: „Wygrał rozum, a nie emocje i namiętności”. Postkomuniści już przebierają nogami, by wejść do rządu, jeszcze w tym rozdaniu albo po kolejnych wyborach. Sprawa wydaje się przesądzona: dziś, patrząc na sondażowy rozkład głosów, to niezwykle prawdopodobny scenariusz. I tak oto, 10 lat po roku 2005, który zdawał się grzebać SLD, wrócimy do starego. Zgodnie z hasłem: czasem trzeba zmienić wszystko, by nie zmienić nic.

Jacek Karnowski
Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika "wSieci"

Idziemy nr 42 (423), 20 października 2013 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 13 stycznia

Poniedziałek, I Tydzień zwykły
Wspomnienie św. Hilarego, biskupa i doktora Kościoła
Bliskie jest królestwo Boże.
Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię.

+ Czytania liturgiczne (rok C, I): Mk 1, 14-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
Nowenna do św. Agnieszki - 12-20 stycznia

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter