W co i jak wierzymy? To pytanie postawili sobie w 2005 roku socjolodzy Christian Smith i Melinda Lundquist Denton. Zbadali religijność amerykańskich nastolatków. I doszli do wniosku, że większość wyznaje swoistą religijną papkę, którą nazwali MDT – Moralistyczny Deizm Terapeutyczny. Owa religijność ma kilka podstawowych prawd.
Wyznawcy MDT twierdzą, że Bóg istnieje, stworzył świat i jakoś nim kieruje, ale – z drugiej strony – nie powinien zbytnio wtrącać się do konkretnego życia człowieka, chyba że proszony jest o pomoc w rozwiązaniu konkretnego problemu. Bóg chce, aby ludzie byli dobrzy i mili wobec siebie nawzajem. Głównym zaś celem człowieka jest poczucie szczęścia. Po śmierci dobrzy ludzie idą do nieba. Tego rodzaju przekonania są rozpowszechnione szczególnie wśród nastoletnich katolików i protestantów głównego nurtu. Nie są one same w sobie złe, ale też wbrew pozorom nie mają wiele wspólnego z Ewangelią i Tradycją Kościoła.
MDT stawia w centrum człowieka i jego dobre samopoczucie. Biblia natomiast stawia w centrum Boga. Ignacy Loyola, założyciel jezuitów, w swych „Ćwiczeniach Duchownych” stwierdza: „Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony”. Dla Ignacego, jak dla wszystkich innych świętych, jest oczywiste, że to człowiek ma pełnić wolę Boga, a nie na odwrót. Dlatego też podaje konkretne reguły, sposoby szukania i znajdowania woli Bożej. Ponadto podkreśla, że nie można chwalić Boga i pełnić Jego woli inaczej, jak poprzez naśladowanie Chrystusa ukrzyżowanego.
Benedykt XVI w I tomie książki „Jezus z Nazaretu” stawia pytanie: „Co takiego właściwie dał nam Chrystus, jeśli nie zbudował światowego pokoju, powszechnego dobrobytu, lepszego świata? Co nam przyniósł? ”. I odpowiada, że przyniósł nam Boga: „Teraz znamy Jego oblicze, teraz możemy Go wzywać. Znamy drogę, którą jako ludzie mamy kroczyć na tym świecie. Jezus przyniósł Boga, a tym samym prawdę naszego »dokąd? « i »skąd? «. Dał nam wiarę, nadzieję i miłość. Jeśli uważamy, że to mało, to tylko z powodu zatwardziałości naszego serca”. Prawdziwa religijność, to nic innego jak postawienie w centrum Boga prawdziwego, który sam się nam najpełniej objawił w Jezusie. „Nawrócenie jest odkryciem prymatu Boga” – stwierdza Joseph Ratzinger.
MDT podoba się ideologiom lewicowo-liberalnym. Dlatego, że w tego rodzaju religijności prymat nie należy do Boga. W MDT Bóg nie jest celem, ale środkiem, pomocą w osiąganiu celów formułowanych przez człowieka. W tej perspektywie łatwo postawić ideologię ponad Bogiem. Wiara staje się małym, czasem przydatnym, elementem w przestrzeni całkowicie zorganizowanej na sposób lewicowo-liberalny. Ratzinger podkreśla jednak, że kiedy Bóg staje się drugorzędny, to pojawia się diabeł. Wówczas ulegamy pokusie uznania siebie samego, własnych potrzeb i chwilowych pragnień za najważniejsze, „odmawiamy Bogu należnego Mu miejsca, a naszym Bogiem czynimy siebie lub zagrażające nam moce”.
Moralistyczny Deizm Terapeutyczny głosi, jak zauważyliśmy, że Bóg nie wtrąca się do naszych wyborów, ale jeśli już, to zasadniczo po to, by poprawić nasze samopoczucie. Tym niemniej MDT potrafi moralizować i formułować radykalne tezy, od których nie ma wyjątków. Trzeba akceptować prawa mniejszości seksualnych, trzeba przyjmować emigrantów i należy być zdecydowanie przeciwko karze śmierci. No i oczywiście trzeba walczyć z globalnym ociepleniem.
W pewnej opozycji do MDT stoi tradycyjna, obwarowana pewną dyscypliną, struktura sakramentalna Kościoła. Dlatego wyznawcy MDT nie prowadzą regularnego życia sakramentalnego. Choć ostatnio postuluje się rozwiązanie problemu poprzez rozmiękczenie nauki o sakramentach, które miałyby stać się szeroko dostępnymi znakami Bożej życzliwości. Pomocne w tym procederze jest swoiste rozumienie miłosierdzia, które nie łączy się z wezwaniem do nawrócenia. MDT się rozszerza. Tym bardziej trzeba mieć odwagę głoszenia Ewangelii integralnej, w tym prymatu Boga objawionego w Jezusie.