Po 24 latach zmian w Polsce można odnieść wrażenie, że politycy zachowują się cały czas jak gimnazjaliści tłumaczący pokrętnie swoje nieprzygotowanie do lekcji, a nas traktują jak naiwną panią od matmy. Ta hipokryzja miała też bardzo partyjniackie – nie mylić z partyjnymi – korzenie. Bo u nas wszystko można w politycznym języku obrócić na swoją korzyść lub nie. Jak wytłumaczyć, że na rok przed czekającymi nas wyborami nie robi się takiej hucpy? Ale dokładnie ci sami ludzie to samo w takiej samej sytuacji robili w Łodzi! Jak można straszyć kogoś nazwiskiem polityka, który nawet w tym biegu nie bierze udziału? Jak można mówić dziś o awanturze politycznej, zapominając, że taką samą sytuację mieliśmy w 2006 r., kiedy wybierano prezydenta zaledwie na rok?
Najwyżsi przedstawiciele władzy nigdy nie powinni utrudniać głosowania poprzez namawianie do odpuszczenia sobie wszystkiego. Bo niezależnie od partyjnych przyjaźni i osobistych zależności nie można w ten sposób psuć – i tak delikatnej w naszym wydaniu – demokracji. Te swoiste żarty z obywateli mogą obrócić się przeciwko całej klasie politycznej, bo za rok, dwa do urn może wybrać się zaledwie kilkanaście procent Polaków! A wtedy proszę nie narzekać, że społeczeństwo niedorosło.
Tak samo nie można składać tylu obietnic bez pokrycia! Dokończenie całej obwodnicy w ciągu 6 lat – przez PO – jest fizycznie niemożliwe, a wie to nawet student drogownictwa. I w co i tak niemal nikt nie wierzy. Czy jak obiecany przez PiS zakaz lotów nad Ursynowem, co jest niezgodne z przepisami choćby dlatego, że to nie prezydent stolicy jest władny taki zakaz wydać.
Politycy obu stron, PO i PiS, wykorzystali referendum do partyjnych rozgrywek. Był to dla nich poligon, a dla nas – kolejne męczące starcie gigantów. Ale przecież obywatele mają konstytucyjne prawo do odwołania władz, a bezradność włodarzy stolicy w wielu obszarach jest spora. Dlatego mieszkańcy z tego prawa skorzystali. Także dlatego, żeby powiedzieć: alienacja – nie, komunikacja – tak. I to nie tylko ta miejska, bo władze rozmawiały ze społeczeństwem tylko wtedy, kiedy same uznały to za słuszne. Tak dziś się nie da!
Takie miasto jak Warszawa – duże, bogate, dynamiczne, z duszą i historią – po prostu powinno stać na najlepszych! Skoro udaje się to ponadpartyjnie w Gdyni, Wrocławiu, Rzeszowie, to dlaczego nie może być tak w stolicy?
Jak długo, zamiast kolejnego – obiecanego w 2006 roku (!) – mostu będą korki? Jak długo zamiast – obiecanych 24 lata temu (!) – miejskich parkingów podziemnych będą mandaty za złe parkowanie? Jak długo będziemy marnować wspólne pieniądze na źle przygotowane i ciągnące się latami inwestycje?
W tym referendum już wygrała Warszawa – wiele spraw zostało w ostatnich tygodniach przyspieszonych, wiele jest w toku. Jedno jest pewne: nauczyliśmy się znów patrzyć rządzącym na ręce. I to jest największa korzyść z referendum.
Krzysztof Ziemiec |