27 kwietnia
sobota
Zyty, Teofila, Felicji
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Zaproszeni do adoracji

Ocena: 4.7
464

Świat nie potrzebuje najpierw naszych słów, zabiegów, programów, ale świadectwa adoracji Boga, fascynacji Jego miłością. - mówi Józef Augustyn SJ rozmowie z Ireną Świerdzewską

fot. Dominik Nienartowicz

W Triduum Paschalne Kościół zaprasza nas nie tylko na liturgię, ale także na adorację Najświętszego Sakramentu w ciemnicy i grobie Pańskim…

Jest piękną tradycją Kościoła w Polsce proponowanie wiernym modlitwy przed Najświętszym Sakramentem po zakończeniu liturgii wieczerzy Pańskiej w Wielki Czwartek aż do wielkopiątkowej liturgii adoracji krzyża oraz po wielkopiątkowym nabożeństwie aż do Wigilii Paschalnej. Niektóre parafie w tych dniach proponują wiernym także adorację nocną. Jest to okazja do przedłużonej kontemplacji tajemnic, które upamiętniamy w Wielkim Tygodniu: męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa.

Pamiętam z dzieciństwa, że wielu ludzi w rodzinnej parafii uczestniczyło w adoracji Jezusa w ciemnicy oraz przy grobie Pańskim. Niektórzy do późnej nocy. W jednym z listów do mojej siostry mama tłumaczy się, że nie przyjedzie do niej na święta, ponieważ „nie jest to odpowiedni czas na podróże. Wielki Tydzień to czas modłów, to żniwa dla dusz naszych – pisała. – W Wielki Czwartek, Piątek i Sobotę u nas adorują Pana Jezusa do północy w «piwnicy» i w grobie. Jest to raz w roku. I dał mi Pan Jezus doczekać tego. Trzeba adorować i korzystać z łask Bożych”.

 

Czym jest adoracja?

Adoratio (łac.) oznacza uwielbienie Boga, oddawanie Mu czci. Odpowiednikiem adoratio w języku greckim jest proskynesis, co oznacza ucałowanie kogoś w stopy lub złożenie pocałunku w skraj szaty dla okazania najwyższej czci i poddania się jego władzy. Ewangelie przywołują kobietę chorą od dwunastu lat, która została uzdrowiona dzięki dotknięciu płaszcza Jezusa. Nie był to magiczny gest, ale „akt adoracji”, wiary w moc Jezusa. To wiara kobiety sprawiła, że wyszła od Niego moc i ją uzdrowiła (por. Mk 5, 25-26).

W duchowości chrześcijańskiej adoratio odnosimy wyłącznie do Osób boskich: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Adoracja Najświętszego Sakramentu oznacza oddawanie czci Jezusowi, realnie obecnemu pod postacią chleba. „Być tak blisko Świętej Eucharystii jest wielką łaską” – pisał św. Karol de Foucauld do Marii de Bondy. Mówimy co prawda „adoracja krzyża”, ale nie odnosi się to do drewna krzyża, ale do Boga-Człowieka, który na nim umarł.

 

Pozostańmy przy tym religijnym rozumieniu adoracji. O co w niej chodzi?

Jest to – w moim odczuciu – kluczowe dla duchowości chrześcijańskiej. W adoracji uznajemy radykalne oddzielenie Boga od tego, co nim nie jest; Stwórcy od stworzenia; przykazania pierwszego od drugiego i kolejnych. „Ja jestem Pan i nie ma innego. Poza Mną nie ma Boga” (Iz 45, 5). Jezus nawiązuje do tych słów Pisma w czasie pojmania w Ogrójcu. Kiedy straż świątynna, w odpowiedzi na Jego pytanie: „Kogo szukacie”, mówi: „Jezusa z Nazaretu”, Chrystus w sposób uroczysty oznajmia: „Ja jestem”. Gdy to usłyszeli, „cofnęli się i upadli na ziemię” (por. J 18, 5-6). Nawet wrogowie Jezusa oddają Mu chwałę.

Jako „ludzie religijni” jesteśmy narażeni na swoiste oswajanie się ze świętością Boga i służby Jemu. Może to powodować rozmywanie granicy między tym, co boskie, a tym, co ludzkie, i prowadzić do idolatrii, czyli ubóstwiania tego, co Bogiem nie jest. Nie chodzi o dogmaty, ale o praktiké – codzienne konkretne czyny. Idolatria przejawia się nieraz w bardzo podniosłym mówieniu o sukcesach, funkcjach, dziełach, jakie pełnimy w ramach Kościoła.

 

W tym duchu Benedykt XVI przypominał, że Kościół nie jest „obiektem” adoracji.

Ale jest wezwany do bojaźni Bożej i adoracji Chrystusa, jego Głowy. Jedynym wywyższeniem, jakiego uczeń Jezusa może oczekiwać w Kościele – powiedział Benedykt XVI do diakonów, którym udzielał święceń kapłańskich – jest wywyższenie na krzyżu. „A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie” (J 12, 32) – mówi Jezus. Najskuteczniej pociągamy innych ku Niemu, gdy wyrażamy zgodę na „wywyższenie”, jakiego On doświadczył.

Ojciec Pio w kilka tygodni po otrzymaniu stygmatów pisał do o. Benedykta, swojego kierownika duchowego: „Mój Boże! Kara jest sprawiedliwa i Twój wyrok słuszny, lecz okaż mi w końcu swoją litość. (…) «Nie karć mnie, Panie, w Twoim gniewie»” (Ps 7, 2). Święty z Pietrelciny był przekonany, że jego stygmaty i wszystkie bolesne próby, jakich doświadczał, są karą za grzechy i wezwaniem do naśladowania Jezusa w uniżeniu. To sam Jezus w Ojcu Pio na nowo był przebity za nasze grzechy.

Opisując swoje cierpienia, Ojciec Pio porównywał je do cierpień Jezusa konającego. W postawie uległości i pokory przyjmował wszystkie oszczerstwa i niesłuszne oskarżenia, jakich doświadczał. W filmie Carla Carlei (2000) w rozmowie z wysłannikiem Świętego Oficjum mówi: „Kościół czynił swoją powinność. Gdybyście mnie nie prześladowali, nie ocaliłbym swojej duszy”.

 

Liturgia Wielkiego Piątku rozpoczyna się od pokornej modlitwy, gdy celebrans leży krzyżem na posadzce, a wierni klęczą…

To jeden z najpiękniejszych i najbardziej przejmujących gestów liturgicznych, który głęboko dotyka wiernych. Poza Wielkim Piątkiem stosowany jest w czasie święceń diakonatu i prezbiteratu oraz w niektórych zakonach podczas składania uroczystych ślubów zakonnych. W latach dzieciństwa ojciec zabrał mnie na pielgrzymkę na Jasną Górę. Pamiętam jego gest prostracji – leżenia krzyżem w kaplicy jasnogórskiej, trochę z boku po lewej stronie kaplicy. Kaplica była niemal pusta. Dobrze pamiętam moje zdumienie. Gest prostracji wyraża nie tylko uwielbienie dla Boga, zachwyt – fascinosum, ale także tremendum – trwogę, bojaźń lub może raczej „szacunek naznaczony bojaźnią”, czyli bojaźń Bożą.

 

Jak łączy się adoracja z Bożą bojaźnią?

Nie należy mylić bojaźni Bożej z lękiem przed autorytetem. Osoby wychowywane przez surowych ojców łatwo utożsamiają pojęcie bojaźni Bożej z neurotycznym lękiem przed Bogiem. Joshua A. Heschel powie, że bojaźń Boża nie jest odczuciem, ale jest intuicją wiary co do godności wszystkich rzeczy, „jest poczuciem transcendencji”. Nie ma prawdziwej adoracji Boga bez bojaźni Bożej ani też bojaźni Bożej bez adoracji. W doświadczeniu adoracji Boga koncentrujemy się na Jego nieskończonej dobroci i miłości, natomiast w doświadczeniu bojaźni Bożej – na uświadomieniu sobie naszej kruchości i grzeszności w obliczu Boga. Bojaźń Boża jest aktem wiary, świadomą decyzją, wolnym wyborem zdania się na Boga i Jego łaskę, w przekonaniu, że bez Niego nic dobrego uczynić nie możemy.

 

Często proponuje Ojciec uczestnikom rekolekcji adorację Najświętszego Sakramentu?

Przez wiele lat prowadziłem rekolekcje dla różnych osób: kapłanów, alumnów, parafian, studentów. Obok prostej ludzkiej radości i satysfakcji doświadczałem nieraz bezradności i niemocy mojego przepowiadania. Jako księża ulegamy nieraz pewnemu złudzeniu. Wydaje się nam, że im bardziej jesteśmy kompetentni, lepiej przygotowani i pełniej angażujemy się w przepowiadanie, tym bywa ono skuteczniejsze. To czysta pokusa. A gdy jej ulegamy, wówczas mierzymy niekiedy owocność głoszonego słowa zadowoleniem, a raczej samozadowoleniem, z naszej pracy. Tymczasem prawda jest taka, że mamy bardzo ograniczony wpływ na to, jak przyjmowane bywa słowo, którym się dzielimy, nawet z największym zaangażowaniem ludzkim i duchowym.

Wiele lat temu dana mi była łaska – mocne wewnętrzne przekonanie, że przepowiadane słowo musi mieć swoje przedłużenie w zaproszeniu do trwania w adoracyjnej ciszy przed Najświętszym Sakramentem. Człowiek drugiemu człowiekowi wiary nie daje, człowiek człowiekowi jej nie zabiera. Jezus mówi: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą” (Mt 10, 28). Siłą duchową naszej posługi, tak w kapłaństwie, jak też w życiu rodzinnym, jest dawanie świadectwa.

 

Co proponować ludziom wobec częstego dzisiaj porzucania praktyk religijnych?

Z bólem serca patrzymy na kurczenie się wspólnot parafialnych, seminaryjnych, kapłańskich, zakonnych. Bądźmy jednak szczerzy. Osób, które nie są związane serdeczną więzią miłości i przyjaźni z Jezusem, nie zatrzymamy w kościołach, salkach katechetycznych, seminariach, zakonach.

A Chrystus, wokół którego gromadzimy się zagubieni, niepewni siebie i pełni lęku, zdaje się zadawać nam pytanie z całym spokojem: „Czy i wy chcecie odejść?”. Jedyne, co nam zostaje, to wołać, jak Piotr, z całym przywiązaniem, zaufaniem i miłością: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego” (J 6, 68). Świat, w którym żyjemy, nie potrzebuje najpierw naszych słów, zabiegów, programów, ale świadectwa adoracji Boga, fascynacji Jego miłością oraz świadectwa Bożej bojaźni, szczerej skruchy i pokory, bezinteresownej posługi bliźnim, miłości do ubogich. Dzięki adoracji Najświętszego Sakramentu możemy umacniać naszą osobistą wierność Bogu i Jego miłości oraz wspierać i chronić wiarę i miłość naszych bliskich.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka, absolwentka SGGW i UW. Współpracowała z "Tygodnikiem Solidarność". W redakcji "Idziemy" od początku, czyli od 2005 r. Wyróżniona przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w 2013 i 2014 r.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 27 kwietnia

Sobota, IV Tydzień wielkanocny
Jeżeli trwacie w nauce mojej,
jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 7-14
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter