Wystawienia Najświętszego Sakramentu często rozpoczyna się śpiewem albo wspólnym odmawianiem modlitw. Modlitwa w ciszy przed Panem Jezusem wydaje się o wiele trudniejsza. Jak w niej wytrwać?
W kościołach, gdzie trwa całodniowa adoracja Najświętszego Sakramentu, o każdej porze dnia można zastać modlących się wiernych. Są to zarówno starsi, jak i młodzi. Tak jest w parafii Nawrócenia św. Pawła na warszawskim Grochowie, w parafii św. Józefa w Ursusie, w katedrze warszawsko-praskiej i w wielu innych miejscach. Poza godzinami, w których zgromadzeni modlą się wspólnie, np. koronką, zwykle trwają w cichej modlitwie. W parafii św. Józefa na warszawskim Kole czy w kościele Monastycznych Wspólnot Jerozolimskich adoracja trwa przez całą dobę.
Indywidualna modlitwa przed Jezusem wystawionym w Najświętszym Sakramencie zdaje się przeżywać renesans. Jest to jedna z form kultu Eucharystii, który nie ogranicza się przecież do Mszy Świętej. Pan Jezus staje się realnie obecny wśród nas pod postacią chleba i wina w czasie Mszy (przeistoczenia). A potem zostaje z nami, gdy konsekrowane hostie są przechowywane w tabernakulum i wystawiane do publicznej czci.
JAK ZAKOCHANI
Niektóre zakony, zwłaszcza żeńskie, adorację mają wpisaną w swój charyzmat. – Istotą jest obecność, miłosna obecność Boga, bycie z Nim i dla Niego. Tak jak zakochani są w siebie wpatrzeni, lubią ze sobą przebywać. Albo starsi małżonkowie, którzy siedzą obok siebie i nawet już nie mają potrzeby mówić – podkreśla benedyktynka sakramentka z warszawskiego klasztoru na Nowym Mieście. – Pozwolić Panu Bogu mówić – siostra radzi, jak praktykować taką modlitwę – patrzeć, słuchać, można wewnętrznie dialogować z Panem Bogiem, ale Go nie zagadywać.
Ojciec Jerzy Grzanka SSCC (Zgromadzenie Najświętszych Serc Jezusa i Maryi oraz Wieczystej Adoracji Najświętszego Sakramentu Ołtarza), posługujący w Loretto k. Wyszkowa, wskazuje, że istnieją różne formy adoracji. Może być wspólnotowa, w czasie której śpiewa się, czyta teksty i powinien być też czas na milczenie. Sercanin podkreśla, że Jezus jest obecny także w tabernakulum, natomiast gdy Go wystawiamy, łatwiej nawiązujemy z Nim więź, szczególnie w obecnych czasach, gdy jesteśmy wzrokowcami.
– Zatapianie się w Bogu. Bycie sam na sam z Jezusem – tak ojciec Jerzy mówi o adoracji w ciszy. – Wpatrywanie się w Hostię pomaga w skupieniu, aby nie rozpraszać się, gdy ktoś chodzi czy chrząka. Patrząc na Jezusa, pokazuję Mu, że Go słucham, tak jak w relacjach międzyludzkich. Bo Jezus jest Osobą, Bóg jest Osobą. Mogę Mu opowiadać o wszystkim, uwielbiać Go. Bóg i Człowiek jest naszym Zbawcą i Przyjacielem – dodaje sercanin.
Siostra benedyktynka sakramentka zauważa, że w dzisiejszym świecie, w którym codziennie otrzymujemy mnóstwo informacji, jesteśmy zabiegani, nieraz nie potrafimy się skupić. Dlatego pomocne jest czytanie np. fragmentów Pisma Świętego czy odmawianie modlitw. Również ojciec Jerzy wskazuje, że możemy korzystać z Biblii, rozważań oraz modlitw, które są dla nas zrozumiałe. Sposobem na adorację w ciszy jest też powtarzanie powoli przez pół godziny krótkich wezwań, np. „Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem”.
Jeśli chodzi o postawę ciała, wcale nie musi być klęcząca, szczególnie jeśli nie koncentrujemy się wówczas na modlitwie, ale na tym, że coś nas boli lub nie mamy siły. Klęczenie jest dodatkową ofiarą, ale można też siedzieć przed Najświętszym Sakramentem.
Widać czasem osoby korzystające z telefonów komórkowych w czasie modlitwy. Ojciec Jerzy nie jest zwolennikiem takiego rozwiązania, sam woli drukowane książeczki, ale nie krytykuje odmiennego podejścia. Uważa, że to jest kwestia indywidualnego wyboru.
AUDIENCJA U KRÓLA
Święty Jan Paweł II czy Matka Teresa z Kalkuty praktykowali długą modlitwę przed Najświętszym Sakramentem. Może tu właśnie krył się sekret ich wytrwałości i działalności ewangelizacyjnej. Ale jest to dostępne dla wszystkich wiernych – zarówno duchownych, konsekrowanych, jak i świeckich.
Paweł Zuchniewicz, mąż, ojciec i dziadek, dziennikarz, autor książek i wicedyrektor ds. wychowawczych męskiej szkoły w Warszawie-Międzylesiu, wśród codziennych zajęć zawsze znajduje czas na modlitwę. – Gdybym był zaproszony na audiencję do prezydenta czy króla Anglii, to bym się bardzo przygotowywał. A tu jest Ktoś dużo ważniejszy, i w dodatku jest stale dostępny – mówi. Jak podkreśla, uprzywilejowane miejsce modlitwy jest przed tabernakulum. A jeśli jest wystawiony Najświętszy Sakrament, to jest dodatkowa łaska i ułatwienie.
Również on podkreśla, że w czasie modlitwy cieszymy się obecnością Boga, tak jak zakochani cieszą się przebywaniem ze sobą. Ważne jest uświadomienie sobie, że w Eucharystii jest obecny prawdziwy Bóg, Chrystus – ten sam, który przyszedł na ziemię i chodził po Palestynie.
Paweł Zuchniewicz zabiera ze sobą na modlitwę różne „pomoce”. – Podobnie jak w samochodzie przekręca się kluczyk, żeby ruszyć, potrzebna jest taka iskra, która uruchomi modlitwę. Może to być Pismo Święte, rozważania, teksty, a nawet podcast – mówi. Dodaje, że możemy Panu Jezusowi opowiadać o różnych naszych sprawach na wzór uczniów, którzy gdy wracali z głoszenia, opowiadali Mu o tym, co się wydarzyło. I oddawać wszystko w Jego ręce. – Jeśli mam pytanie, dlaczego Mu go nie zadać? Nie zawsze od razu przychodzi odpowiedź, ale czasami tak się sprawy układają w ciągu dnia, że to jest odpowiedź – zwierza się.
Pani Beata z parafii św. Józefa we Włocławku regularnie przychodzi przed Najświętszy Sakrament. – Mówię Mu o tym, co mnie boli, czego się boję, z czym sobie nie radzę, ale czasem są takie chwile, kiedy po prostu przychodzę przy Nim odpocząć. Tak jak wtedy, gdy się urodził mój syn – uwielbiałam po prostu w ciszy patrzeć na niego – mówi. Dla niej jest to prosta relacja z Bogiem, nawet jeśli w danym momencie nic się nie słyszy w sercu. Chodzi o to, żeby z naszym Panem pobyć, popatrzeć, uśmiechnąć się. Dodaje, że są momenty, kiedy wręcz kłóci się, np. gdy nie rozumie, dlaczego coś się dzieje w życiu.
– Wychodzę z modlitwy lżejsza, mam wrażenie, jakby wiele rzeczy ze mnie schodziło. Jezus mówił: „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy obciążeni i utrudzeni jesteście, a Ja was pokrzepię”. Wracam do codzienności, ale umocniona, radosna. Adoracja daje wielki pokój serca – podsumowuje pani Beata.
Paweł Zuchniewicz podkreśla, że czas spędzony przed Panem Jezusem ma wpływ na cały dzień. – Chcę zabierać tę obecność potem w życie, nadal być z Nim, aby – przy wszystkich moich słabościach – On był obecny, gdy pracuję, jestem w domu, gdy rozmawiam z kimś – zapewnia. Jego zdaniem znalezienie czasu na taką osobistą modlitwę w natłoku zajęć jest kwestią decyzji i priorytetów. – Czy nie masz czasu na jedzenie? Nie masz czasu na obowiązki zawodowe? – pyta retorycznie. – To Pan Bóg jest właścicielem czasu, my go nie produkujemy – podkreśla.
Pani Beata w pewnym momencie zastanawiała się, czy nie marnuje czasu. Z pomocą przyszła jej rada, żeby „umieć tracić czas dla Niego”. Pozbyła się skrupułów, że w tym czasie mogłaby tyle zrobić. Mimo że zdarzają się momenty oschłości duchowej, braku uczuć, nie wyobraża sobie, żeby z tego powodu zaprzestać modlitwy. Traktuje to jako próby wytrwania i szuka przyczyn.
Częstym problemem są rozproszenia. – Św. Josemaría Escrivá radził, że można z nich uczynić temat rozmowy z Bogiem. Jeśli w czasie modlitwy różne sprawy przychodzą do głowy, to oddajmy je od razu w ręce Boże, kierując tę myśl do Niego – mówi Paweł Zuchniewicz. Dodaje, że modlitwa to pewnego rodzaju walka, bo w interesie wroga jest to, żebyśmy jej zaprzestali. – Dlatego, tak jak w dżudo, ciosy przeciwnika możemy wykorzystać przeciwko niemu.
OGNISKA POKOJU
Potrzebę adoracji zauważa pani Agnieszka ze wspólnoty Ognisko Bożego Pokoju. Wspólnota prowadzi kaplice w Łodzi i Suchcicach, w których trwa całodobowa adoracja Najświętszego Sakramentu. Można tam wejść, pomodlić się lub zapisać na stały dyżur na konkretny dzień i godzinę. Z tej możliwości korzystają zarówno osoby starsze, jak i młodzież czy osoby pracujące. Pani Agnieszka podkreśla, że młodzież lubi wybierać godziny późnowieczorne lub nocne, w ciągu dnia często są emeryci. Z kolei w Suchcicach przeważały osoby pracujące, bo do kaplicy trzeba dojechać własnym samochodem. Jako pomoc służy Pismo Święte czy Katechizm Kościoła Katolickiego. – Często ktoś mówi, że odzyskał nadzieję lub uzyskał odpowiedź na ważne pytanie. Był taki przypadek, że małżeństwo już chciało się rozstać, po ludzku nie mieli siły. Przyszli jeszcze na adorację i pozostali razem – opowiada.
Wszyscy rozmówcy podkreślają, że w osobistej modlitwie przed Najświętszym Sakramentem ważna jest relacja z Bogiem. Można dodać: konieczna jest wiara w Jego obecność pod postacią chleba. Jeśli naprawdę wierzymy, że Pan Nieba i Ziemi jest rzeczywiście obecny w Eucharystii ze swoim ciałem, krwią, duszą i bóstwem, jak można nie przychodzić do Niego, kiedy tylko to jest możliwe? Jest to również forma dziękczynienia za ten największy dar – że możemy spożywać Boga pod postacią chleba i wina.