Na wakacyjny wypoczynek Prymas wybrał prowadzony przez siostry benedyktynki-samarytanki dom w Gaju-Strudze, blisko rodzinnych stron.
W odległej o 40 km od Warszawy miejscowości kard. Stefan Wyszyński spędzał w latach 1974-1978 lipiec i pierwsze dni sierpnia. „To są rodzinne strony mojego dziadka, mojego ojca i mojej matki. (…) Spokojny kąt, równy teren, las, który zawsze kochałem od mojego urodzenia, bom się w lesie urodził w Zuzeli nad Bugiem, i dlatego człowieka ciągnie tutaj” – mówił w Fiszorze kard. Wyszyński.
DOM ZA STRUGĄ
Gaj to niewielka miejscowość położona pośród lasów nad rzeczką Fiszorek. W oddaleniu od zabudowań Zgromadzenie Sióstr Benedyktynek Samarytanek Krzyża Chrystusowego prowadzi Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci „Fiszor”. Znak z napisem „Miejsce pobytu Prymasa Stefana Wyszyńskiego” kieruje drogą w głąb lasu, gdzie za rzeczką znajdują się dwa domy: drewniany i murowany.
Przełożona generalna matka Divina Korda, opisała, jak w końcu kwietnia 1974 r. przyjechała do domu sióstr grupa z kierownikiem sekretariatu Prymasa ks. Hieronimem Goździewiczem – z prośbą, by siostry przyjęły na miesięczny wypoczynek Prymasa i grupę członkiń Instytutu Prymasowskiego. Siostry nie miały odpowiednich warunków. Budowany dom dla starszych sióstr, które po przejściu na emeryturę nie mogły pozostawać w państwowych domach opieki społecznej, wciąż nie był wykończony. Jednak Prymas zgodził się na takie warunki, jakie zastanie. O gościnności Fiszora słyszał od swojego kapelana, ks. Władysława Padacza, który tutaj przyjeżdżał wypoczywać. Także ks. Franciszek Gościński, kierownik wydziału ds. zakonnych przy Sekretariacie Episkopatu Polski, wielokrotnie wypoczywał w Fiszorze.
„Odtąd przez dwa miesiące: maj i czerwiec, trwało niecodzienne tempo pracy” – napisała we wspomnieniach m. Divina Korda. Kończono tynkowanie, układano podłogi, meblowano pokoje – bardzo skromnie, trzeba było dokupić tapczany, pościel, firany, zasłony. Na koniec uporządkowano teren. Pierwszym mieszkańcem nowego domu został kard. Wyszyński, który trzy lata wcześniej wydał zgodę na jego budowę. Przybył 1 lipca 1974 r., w godzinach popołudniowych. Pobyt rozpoczęło poświęcenie kaplicy i wszystkich pomieszczeń.
– Zmiana miejsca letniego wypoczynku Prymasa podyktowana była pogarszającym się stanem zdrowia – mówi s. Margarita Brzozowska OSBSam, historyk zgromadzenia. Wcześniej Prymas spędzał wakacje w domu zmartwychwstanek w Stryszawie oraz u paulinów na Bachledówce, ale lekarze odradzali górski klimat.
Wraz z kard. Wyszyńskim przybyły do Fiszora członkinie Instytutu Prymasowskiego, nad którym sprawował on duchową opiekę. – Wymieniałyśmy się, co dwa tygodnie przyjeżdżała nowa grupa – mówi Anna Rastawicka, uczestnicząca we wszystkich pobytach Prymasa w Fiszorze. – Był to dla nas czas urlopów, wypoczynku i modlitwy, formacji przez bycie we wspólnocie.
Prymas miał stałą opiekę pielęgniarską s. Maksencji, elżbietanki z Warszawy, z ul. Miodowej. W pierwszym i kolejnych wyjazdach towarzyszyli paulini z Bachledówki, o. Jerzy Tomziński OSPPE, ks. Zdzisław Peszkowski, wówczas duszpasterz Polonii Amerykańskiej, spowiednik ks. Edmund Boniewicz SAC. W pilnych sprawach przyjeżdżał z Warszawy bp Bronisław Dąbrowski.
Mimo czasu wakacyjnego każdy dzień porządkował harmonogram: o godz. 7 – wstawanie i wspólne modlitwy poranne, o godz. 8 – Msza Święta, o godz. 9 – śniadanie, o 10 – wykłady, studium dla członkiń Instytutu Prymasowskiego, o 12 – modlitwy południowe, Anioł Pański, o 13 – obiad, o 18 – nieszpory, o 19 – kolacja, o 21 – Apel Jasnogórski przed przywiezionym z Warszawy obrazem Matki Bożej Częstochowskiej.
Niemal codziennie rano Prymas wychodził nad rzeczkę, na łąki czy do lasu i przynosił drobne kwiatki, zachwycając się ich pięknem. Podczas Mszy czy Apelu Jasnogórskiego często nawiązywał do uroków przyrody. Mówił: „Nie szczędźcie, dzieci, wypoczynku waszego wśród pól i lasów, (...) możemy z wielką swobodą w duchu kontemplacji Boga przyglądać się kwiatom, trawom polnym, roślinom, bogactwu stokrotki czy wspaniałości róży”. „(…) Bóg, Dobry Ojciec, pozwala nam podziwiać siebie w swej niezwykłej twórczej mądrości, gdy patrzymy na świat roślinny”.