27 kwietnia
sobota
Zyty, Teofila, Felicji
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Odnaleźli Mesjasza

Ocena: 0
969

Podczas II wojny światowej warszawski kościół Wszystkich Świętych był bodaj jedyną na świecie parafią żydowskich chrześcijan. Wielu Żydów zamieszkujących getto nie chciało fałszywych metryk, ale świadomie prosiło o chrzest.

fot. xhz

W listopadzie 1940 r. Żydów, stanowiących trzecią część stołecznej populacji, stłoczono w getcie na obszarze równym 2,5 proc. powierzchni miasta. Gdy do warszawskich dołączyli przesiedleńcy, ich liczba sięgnęła 500 tys. Na terenie getta znalazły się trzy kościoły katolickie: Narodzenia NPM na Lesznie, św. Augustyna na Nowolipkach i Wszystkich Świętych na Grzybowie. Jednak tylko w tym ostatnim plebanię prócz księży zamieszkiwało także kilkudziesięciu parafian – zarówno ochrzczonych, jak i ortodoksyjnych Żydów: lekarzy, ekonomistów, prawników, artystów, ale i biedoty. Wśród nich byli biolog i immunolog prof. Ludwik Hirszfeld oraz Ludwik Zamenhof, twórca języka esperanto.

 


KATOLICY W GETCIE

Prof. Ludwik Hirszfeld tak wspominał plebanię: „Z ulicy Twardej i placu Grzybowskiego, z otchłani piekła, obrzydliwych odorów, krzyczących ludzi wchodziło się na dziedziniec kościelny, który przypominał dziedzińce klasztorów włoskich (…). Okna naszego mieszkanka wychodziły na niewielki, ale śliczny ogródek kościelny. (…) Mieliśmy uczucie, że jesteśmy w zakątku zadumy, ciszy i życzliwości, który zachował się w piekle”.

Do kościoła ówczesny proboszcz ks. Marceli Godlewski , który musiał opuścić plebanię, przyjeżdżał kolejką lub przychodził (!) codziennie ze swojego domu w Aninie, który zresztą też udostępnił żydowskim dzieciom ukrywanym tam przez s. Matyldę Getter. – Do grudnia 1941 r. w prowadzonej przez siebie kuchni ks. Godlewski wydawał sto posiłków dziennie; korzystali z nich wszyscy, niezależnie od wyznania. W ogrodzie parafialnym bawiły się dzieci z pobliskiego domu dziecka prowadzonego przez Janusza Korczaka. Dzisiaj w tym miejscu stoi pomnik tego zasłużonego pedagoga – mówi ks. dr Henryk Małecki, dawny proboszcz parafii Wszystkich Świętych i jeden z inicjatorów uhonorowania ks. Godlewskiego tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.

Potem, gdy za pomaganie Żydom groziła kara śmierci, proboszcz Godlewski i wikariusz ks. Antoni Czarnecki przemycali do getta żywność, lekarstwa i fałszywe dokumenty (podrobione metryki chrztu wystawiali także sami). Na stronę aryjską ks. Godlewski przemycał też dorosłych Żydów i dzieci – niemowlęta, uprzednio uśpione – np. w koszach z brudną bielizną.

Gdy ks. Marceli obejmował parafię w 1915 r., walczył z łatką antysemityzmu, za który poczytywano mu obronę interesu polskich kupców i rzemieślników. „Czyż jednak słyszał kto, abym kiedykolwiek wystąpił z nienawiścią do żydów? Czy wskażą mi choć jeden artykuł, w którym mogliby się dopatrzyć czegoś niezgodnego z nauką Chrystusową? Nie, zadaniem mojem było i jest, jako kapłana i obywatela kraju, uczyć, że kochać bliźniego jak siebie samego to nie znaczy, abyśmy mieli dla obcych i wrogich sobie przybyszów samobójstwa się dopuszczać lub oddać w ich ręce ziemię i domy nasze, a samym do Ameryki wywędrować. Dzwonienie na trwogę, gdy niebezpieczeństwo nam zagraża ze strony żydów, chyba nie może być wzięte za nienawiść względem nich” – pisał na łamach „Kuryera dla Wszystkich”.

– W pierwszym kazaniu, zaraz po utworzeniu getta, ks. Godlewski ogłosił, że rachunek krzywd po obu stronach przestał istnieć. Za Norwidem powtarzał, że Żydzi to nasi starsi bracia w wierze, a zgodnie z przykazaniem miłości braciom winni jesteśmy pomoc – mówi ks. Małecki. Tłumaczy, że wśród wszystkich mieszkańców getta 5–7 tys. deklarowało się jako katolicy, a 2 tys. – jako wierni innych denominacji chrześcijańskich.

 


UROK RELIGII MIŁOŚCI

Za zgodą abp. Stanisława Galla kapłani z parafii Wszystkich Świętych prowadzili duszpasterstwo wśród Żydów katolików. Msze odprawiane były raz dziennie i zawsze przychodziło na nie wiele osób, choć w częściowo zniszczonym kościele było zimno. Niemcy wpuszczali na nie wyłącznie katolików, ale udawało się przemycić także nieochrzczonych zasymilowanych Żydów, manifestujących przywiązanie do polskiej tradycji. Wielu z nich w świątyni zdejmowało opaski z gwiazdą Dawida, by choć przez półtorej godziny czuć się częścią polskiego społeczeństwa. Kazania proboszcza były śmiałe, położenie wiernych w getcie zestawiał z cierpieniem Jezusa. Często uderzał w patriotyczną nutę, a założony przez ks. Antoniego chór pod batutą studenta Andrzeja Dobrowolskiego śpiewał m.in. „Boże, coś Polskę”. Księża udzielali niemal wszystkich sakramentów: Eucharystii, pokuty i pojednania, małżeństwa, namaszczenia chorych, chrztu.

Na początku 1942 r. w Wansee Niemcy zaplanowali „ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej”, którego konsekwencją miała być eksterminacja 11 mln europejskich Żydów. Wówczas w getcie wzrosło napięcie społeczne. – Jedni szukali możliwości ucieczki na stronę aryjską, inni szykowali się do zbrojnego oporu, jeszcze inni w nadciągającej apokalipsie dostrzegli znak czasu i przyjmowali wiarę w Jezusa Chrystusa – mówi ks. Małecki. – Ponieważ kościół, z wyjątkiem Mszy świętych, był zamknięty, Żydzi pragnący słuchać katechez gromadzili się w ogrodzie, przy figurze Matki Bożej Niepokalanej, zwanej Matką Bożą z Getta. Słuchali fragmentów Ewangelii korelatywnych do tekstów mesjańskich, a byli to Żydzi z dużą wiedzą biblijną. Po kilkutygodniowym katechumenacie udzielano im chrztu i otaczano opieką duszpasterską.

Chrzty udzielane były nawróconym Żydom od początku istnienia getta. Wówczas podejrzewano ich, że liczą na lepsze traktowanie. Przewodniczący Gminy Żydowskiej Adam Czerniakow porównywał nawet chrzest do wygodnego miejsca w tramwaju, a samych neofitów nazywał „antysemitami”. Jako obywatele w większości z wyżyn społecznych zajmowali oni wyższe stanowiska w Judenracie i policji żydowskiej. Budziło to zawiść ze strony ortodoksów, którzy sporządzili ich listę, by ograniczyć ich przywileje. Wokół ochrzczonego Mieczysława Ettingera, doskonałego prawnika, zgłoszonego na pierwszego sędziego w gminie żydowskiej, rozpętała się awantura. W oczach ortodoksyjnych Żydów powinien być przykładem „najwyższej etyki”, a postawie takiej przeczyła jego konwersja, świadcząca rzekomo o oportunizmie.

Tymczasem Niemcy traktowali neofitów tak samo, jak ortodoksyjnych Żydów (i jednych, i drugich wysłali pierwszym transportem do Treblinki). Z kolei ortodoksyjni Żydzi uważali ich za apostatów, meches, czyli „wychrzczonych”, „chrzczaków”.

– Mitem jest także, jakoby Caritas miała lepiej traktować Żydów katolików – tłumaczy ks. Henryk Małecki. – O ile jeszcze w pierwszym okresie getta ktoś mógł mieć złudzenia, że chrzest daje przywileje, o tyle późniejsze fakty temu przeczyły, a mimo to Żydzi nadal się nawracali. W obliczu śmierci ludzie niczego się już nie spodziewali, niczego też nie udawali. To w czasie likwidowania getta chrztów było najwięcej.

Prof. Hirszfeld, który wielokrotnie występował jako chrzestny swoich nawróconych studentów, utrzymywał, że pociągnął ich wyłącznie „urok religii miłości, religii ich polskiej Ojczyzny”.

 


OSTATNIA MSZA

Chrzty odbywały się zazwyczaj tam, gdzie katechezy – w ogrodzie przy figurze Maryi. Prócz chrzestnych, których katechumenom najczęściej przydzielano urzędowo, to Ona była niemym świadkiem ich wstąpienia do Kościoła katolickiego. – Inicjatywa zawsze była oddolna, Żydzi sami prosili o sakrament – podkreśla ks. Małecki, przecząc tezie, jakoby księża chcieli w ten sposób „łowić duszyczki”.

Byłemu proboszczowi Wszystkich Świętych udało się dotrzeć do wielu metryk chrzcielnych, ale chrztów było z pewnością dużo więcej niż dokumentów, które odkryto. – Wystawiano też wiele fałszywych metryk Żydom, których przemycano na aryjską stronę, aby mogli bezpiecznie tam funkcjonować – tłumaczy duchowny. – Wydaje mi się, że takich metryk mogło być wydanych od kilkuset do kilku tysięcy.

Najwięcej wiernych zgromadziła ostatnia Msza święta w kościele Wszystkich Świętych 26 lipca 1942 r. – od czterech dni trwała likwidacja getta i wywożenie Żydów do obozu w Treblince. Świadkowie wspominali tłumy, a ten największy w stolicy kościół jest pełen przy 3–4 tys. osób. Była to dziewiąta niedziela po Zesłaniu Ducha Świętego. Zgromadzeni odebrali czytany fragment Ewangelii stosownie do chwili: „W on czas: Gdy się przybliżył Jezus do Jerozolimy, patrząc na miasto, głośno nad niem zapłakał mówiąc: O gdybyś i ty w tym właśnie dniu twoim poznało to, co ci pokój przynosi, teraz jednak zakryte jest to przed oczyma twemi! Albowiem przyjdą na cię dni, a nieprzyjaciele twoi otoczą cię wałem, i oblegną cię, i ścisną cię zewsząd; a ciebie i twe dziatki, które są w tobie, powalą o ziemię i nie pozostawią w tobie kamienia na kamieniu; ponieważ nie poznałoś czasu nawiedzenia twego!” (Łk 19, 41-44). Homilia nie była potrzebna. Nazajutrz ks. Czarnecki przekazał wiernym niemiecki rozkaz zamknięcia kościoła, oddania kluczy i księżowskich przepustek uprawniających do poruszania się między gettem i resztą miasta. Zgromadzeni płakali i lamentowali – czuli, że żegnają się nie tylko z duszpasterzem, ale i z życiem.

Wówczas to odbył się prawdopodobnie jeden z ostatnich chrztów – Tadeusza Edelmana. Po nim ks. Antoni przeniósł Najświętszy Sakrament do kaplicy na Sienną 83. Możliwe, że tego samego dnia zdemontował figurę „Matki Bożej z Getta”. Odprowadzającej go do bram getta uroczystej procesji Żydów Niemcy nie niepokoili. Za to 6 sierpnia plebanię zniszczyli, a jej mieszkańców zapędzili na Umschlagplatz i wywieźli do Treblinki. Ci, którzy ocaleli i wyjechali do Izraela, dali początek wspólnocie katolików modlących się po hebrajsku.

Figurę Maryi ks. Czarnecki zabrał do kościoła św. Katarzyny na dzisiejszym Służewie, dokąd poszedł służyć. Na placu koło świątyni stoi tam do dziś, choć wielu uważa, że powinna wrócić do Wszystkich Świętych. W parafialnych archiwach zachował się akt darowizny 100 tys. zł od uratowanych Żydów z Europy na odbudowę zniszczonego kościoła Wszystkich Świętych. W 2014 r. przyznano mu tytuł House of Life, którym szczyci się niewiele miejsc w Europie. Jednak od ponad dwóch dekad nie może dojść do skutku realizacja pomnika upamiętniającego Polaków ratujących Żydów. Na placu Grzybowskim miał on przyjąć formę kolumny zwieńczonej bochnem chleba.

 


Korzystałam m.in. z artykułu Karola Madaja „Duszpasterstwo Żydów-katolików w getcie warszawskim” („Biuletyn IPN” 2009)

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, mężatka, matka dwóch córek. W "Idziemy" opublikowała kilkaset reportaży i wywiadów.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 27 kwietnia

Sobota, IV Tydzień wielkanocny
Jeżeli trwacie w nauce mojej,
jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 7-14
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter