27 grudnia
piątek
Jana, Żanety, Maksyma
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Ecce homo

Ocena: 0
2476

„Człowiek ma to do siebie, że niepodobna go wyczerpać historycznie” – napisał Karol Wojtyła we wstępie do swojego dramatu „Brat naszego Boga”.

Postać Brata Alberta – Adama Chmielowskiego pojawia się w wypowiedziach przyszłego papieża przez cały okres posługi kapłańskiej. Adam Chmielowski (1845-1916) był malarzem, powstańcem styczniowym, założycielem zgromadzenia albertynów i albertynek. W słowach Wojtyły o „biedaczynie z Krakowa” możemy odnaleźć opis, który pasuje również do młodego Karola: „Całe jego życie od wczesnej młodości, poprzez okres twórczości malarskiej połączonej z wewnętrznym zmaganiem o kształt właściwego swego powołania, aż po ostateczny wybór franciszkańskiego ideału brata-tercjarza i sługi ubogich – całe to życie najkrócej i najgruntowniej streścił znakomity autor książki o nim [ks. Konstanty Michalski w 1946 r. – przyp. mz] w słowach: »duszę dał«”.

Nie można zrozumieć Brata Alberta bez jego widzenia człowieka i przede wszystkim bez jego relacji z Chrystusem. W zderzeniu z nędzą ludzkiej kondycji, którą Chmielowski zobaczył wśród chłopów na Podolu i w krakowskich przytułkach, zadał sobie pytanie: Jak pozostać człowiekiem? Nie odnosiło się ono tylko do tych, którzy byli pozbawieni wszystkiego, ale także do samego siebie, stojącego w obliczu ludzkiej nędzy. Odpowiedź Chmielowski odnajduje w doświadczeniu miłości, w przeświadczeniu, że miłosierdzie jest odpowiedzią.

 


APOSTOŁ KOŚCIOŁA UBOGICH

„Brat Albert to jest czysta Ewangelia” – słowa abp. Grzegorza Rysia najpełniej określają tę postać. Przypominają nam również scenę z pogrzebu św. Jana Pawła II, kiedy to karty Ewangelii, poruszane przez podmuch wiatru, zamknęły się, symbolizując życie Ewangelią. O tym, że byli to dwaj ludzie, którzy szli drogą świętości, uświadomiono sobie w chwili, gdy dotarła wiadomość o ich śmierci. To właśnie w tym czasie padły znamienne słowa, że nie trzeba się modlić za Brata Alberta, tylko do Brata Alberta, wielu zaś z nas pamięta okrzyk tłumu zebranego na placu św. Piotra: Santo subito!. W obu przypadkach powszechne było przeświadczenie, że żył wśród nas święty. Łączyło ich wiele: wczesne osierocenie przez matkę, wybór – przed sztuką – Boga jako drogi życiowej, ponieważ „prawdziwa sztuka musi służyć Bogu”, kierowanie się wolą Bożą, zawierzenie Matce Bożej, wymaganie od siebie oraz to, że w ich życiu centralnym pytaniem było pytanie o człowieka.

Można powiedzieć, że postać Brata Alberta towarzyszyła Karolowi Wojtyle od zawsze. W „Darze i tajemnicy” pisał: „znalazłem w nim szczególnie duchowe oparcie i wzór radykalnego wyboru drogi powołania”. Jeszcze jako kleryk, z okazji imienin ks. Józefa Matlaka, proboszcza parafii św. Stanisława Kostki na Dębnikach, przyniósł mu do przeczytania swój utwór o Bracie Albercie („Brat naszego Boga”, powstał w latach 1944-1945), który zostawiwszy wszystko, co wyznaczało mu sens i kierunek życia, oddał się całkowicie służbie biednym, stając się jednym z nich.

Sprawa wyniesienia „biedaczyny z Krakowa” na ołtarze była Wojtyle bardzo bliska. W 1960 r. zwrócił się do przełożonej generalnej albertynek, by siostry modliły się o to. Śledził z uwagą etapy procesu beatyfikacyjnego. Otrzymawszy positio, nie umiał ukryć wzruszenia, powtarzając: „Jak się cieszę, jak się cieszę”. Beatyfikację ogłosił 22 czerwca 1983 r. w Krakowie.

 


PATRON TRUDNEGO PRZEŁOMU

Rok kanonizacji Adama Chmielowskiego – 1989 – był dla Polski rokiem przełomowym, trudnych decyzji i zmian. W przemówieniu do polskich pielgrzymów Papież mówił: „Przychodzi więc kanonizacja naszego Brata Alberta w momencie trudnego przełomu. Czy ten, który, idąc za Chrystusem, pomagał ludziom dźwigać się, odzyskiwać ludzką godność i podmiotowość, stawać się współtwórcami wspólnego dobra społeczeństwa, nie jest nam dany jako znak i jako patron tego trudnego przełomu?” (12 listopada 1989 r.). Widział w nim wzór bycia „apostołem Bożego miłosierdzia” oraz postawy solidarności.

Podczas audiencji generalnej 12 listopada 2014 r. papież Franciszek zwrócił się do obecnych Polaków: „Święty Jan Paweł II nazwał Brata Alberta »Patronem trudnego przełomu w waszej Ojczyźnie i w Europie«. Uczmy się od niego wdrażania w życie miłości miłosiernej wobec najbardziej potrzebujących, niesienia pomocy tym, którzy noszą w sobie Obraz Chrystusa – Ecce Homo. Niech dewiza życiowa Brata Alberta: »Być dobrym jak chleb« owocuje w naszym codziennym życiu, w naszej trosce o braci”.

Zwiedzając celę, w której umarł Brat Albert, Karol Wojtyła, wówczas arcybiskup krakowski, powiedział, patrząc na jego fotografię: „Co miłość robi z człowieka” (25 grudnia 1966 r.). Możemy te słowa odnieść do nich obu.

 

Marzena Zielonka/Centrum Myśli Jana Pawła II

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 grudnia

Czwartek, święto św. Szczepana
Błogosławiony, który przybywa w imię Pańskie.
Pan jest Bogiem i daje nam światło.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mt 10, 17-22
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter