26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Idol jakich mało

Ocena: 0
1067
Jest obecnie jednym z najbardziej rozpoznawalnych na świecie polskich sportowców. Nigdy żaden rodak nie osiągnął tyle w lidze NBA. Marcin Gortat z sezonu na sezon umacnia swą pozycję w najlepszych koszykarskich rozgrywkach świata. A ma przed sobą jeszcze wiele lat kariery. Jest gwiazdą polskiego sportu. I świetnym przykładem dla młodych ludzi. Pokazuje im, że warto sumiennie i ciężko pracować, by odnieść sukces. Między innymi tego uczy młodzież podczas organizowanych już po raz czwarty letnich obozów.

Zaczęło się w 2008 roku. Wtedy Marcin Gortat trenował dzieci, ale tylko w Łodzi. Z roku na rok zainteresowanie akcją było jednak coraz większe i obejmowało kolejne miasta. Do Łodzi dołączyły Katowice, Olsztyn, Warszawa, Kraków, Zielona Góra czy w tym roku Lublin, Płock, Radom i Siedlce. Chętnych jest wielu. Wszystkim uczestnikom, oprócz lekcji gry w koszykówkę, zostają piękne wspomnienia. Równie fascynujące jak te z wypadu w góry czy z kolonii nad morzem.

– Spędziłam tu wyjątkowe chwile. Spotkałam fajnych ludzi. No i poznałam Marcina! – cieszyła się drobna blondynka Marta, która przy okazji krakowskich treningów po raz pierwszy trafiła na Marcin Gortat Camp. Jednym z organizatorów zajęć w stolicy Małopolski było stowarzyszenie Siemacha, założone w 1993 roku przez ks. Andrzeja Augustyńskiego.

– Dla nas najbardziej liczy się wychowawcza rola sportu. Połączenie wychowania, sportu i terapii to specjalność Siemachy. Te idee znakomicie rozumie i promuje Marcin. To najwłaściwsza osoba do przekazania ich dzieciom. A przy tym ma niezwykłą charyzmę, świetny kontakt i jest bezgranicznie zaangażowany – podkreśla ks. Augustyński.

Nasz najlepszy koszykarz mógłby teraz spokojnie leżeć na plaży na Hawajach czy w jakimś innym egzotycznym miejscu – jak wielu jego kolegów z ligi NBA. Mógłby też zrezygnować z występów w reprezentacji Polski, jak uczynili niektórzy. Ale to nie w jego stylu. On chce dawać, uczyć, zachęcać. Taki szkoleniowiec, taki mentor to prawdziwy skarb.

– Dzieciaki są zapatrzone w pana Gortata. Chcą być takie jak on – mówił tuż po zajęciach jeden z rodziców. A nasz reprezentant chce, by każdy z uczestników letniej akcji wyniósł z zajęć coś dla siebie. Pomysłów na ciekawe ćwiczenia nie brakuje, ale najważniejsze jest coś innego.

– Mam nadzieję, że chociaż niektóre z tych dzieci pozostaną przy koszykówce i pójdą moją drogą. Może trochę inną niż moja, bo ja szansę dostałem bardzo późno, gdy miałem 18 lat. A tutaj trenują z nami nawet dziewięciolatki – podkreśla koszykarz Phoenix Suns.

Podczas wszystkich zajęć z najmłodszymi widoki są przednie. Gortat ma dwa metry i czternaście centymetrów wzrostu. Jego podopieczni mają metr czterdzieści, metr trzydzieści. Obrazki jak z bajki o Guliwerze. Pomoc mistrza jest więc na parkiecie nieodzowna. Tak samo jak rady. Proste, ale często bezcenne. – W czasie treningu w NBA młodsi zawodnicy wspierają klaskaniem starszych kolegów. W ten sposób okazują im szacunek. Dopingujcie siebie nawzajem w czasie treningu, stanowicie jeden zespół, jesteście jak wielka rodzina – zachęcał dzieci Gortat.

Rodzina, ta najbliższa, może pomóc w rozwoju młodego sportowca. Gdy jej jednak na to nie stać, musi liczyć na pomoc takich ludzi jak nasz najlepszy koszykarz. Jego fundacja działa coraz prężniej. Mocno zaangażowała się w uruchomienie w Łodzi dwóch szkół. Pierwsza, Szkoła Mistrzostwa Sportowego Marcina Gortata, składa się z gimnazjum i liceum. Chociaż jest placówką niepubliczną, czesne nie jest w niej pobierane. Drugą koszykarz uruchomi wspólnie z władzami samorządowymi Łodzi i Fundacją Realu Madryt. Nie będzie to szkoła sportowa, jej celem będzie zapewnienie wykształcenia młodym ludziom z rodzin o trudnej sytuacji materialnej. Zajęcia sportowe mają w niej być elementem przede wszystkim wychowawczym.

Marcin Gortat to postać w polskim sporcie wyjątkowa. Wyjątkowe jest też to co koszykarz robi, jak to robi i co sobą reprezentuje. Jeśli ktoś ma dawać naszym dzieciom przykład, jeśli ktoś ma być idolem naszych latorośli, to właśnie tacy ludzie.

Mariusz Jankowski
Idziemy nr 30 (307), 24 lipca 2011 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter