28 kwietnia
niedziela
Piotra, Walerii, Witalisa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Ta świetlica ma to coś

Ocena: 0
881

Jedno z naszych dzieci, sześcioletni chłopiec, powiedziało mi: – Chciałbym być taki jak siostra, a w przyszłości chciałbym zostać Panem Jezusem – mówi loretanka s. Nikola, dyrektor świetlicy środowiskowej na warszawskiej Pradze-Północ.

fot. Katarzyna Kwiatkowska-Działak

W Domu Ojca Ignacego przy ul. Sierakowskiego 6 witają mnie uśmiechnięte dzieciaki. Przekrzykują się w opowieściach i ochoczo pozują do zdjęć. Widać, że są u siebie.

– Czas jest dla mnie wyjątkowy, gdy spędzam go z dziećmi i z ich problemami – mówi s. Nikola. – Staramy się stworzyć im dom. Zdarza się, że nie mają mamy ani taty. Ale mają nas.

Niektórzy wychowankowie domu są z nim związani od ponad pięciu lat. Są i tacy, którzy w wieku dorosłym wracają tu jako wolontariusze. Część założyła już własne domy i zapisała do świetlicy swoje dzieci. – Tworzymy taką dużą rodzinę – śmieje się s. Nikola. Przyznaje, że niezmiennie wzrusza ją moment, kiedy „ich” dzieci, już pełnoletnie, wyfruwają z gniazda i żegnając się, opowiadają, jak widzą czas spędzony w świetlicy.

– Ostatnio odwiedziła nas wychowanka, jako dziewczynka miała potężne problemy w nauce. Poświęcaliśmy jej wiele godzin, by mogła wyrównać braki. Dziś kończy liceum – mówi z dumą siostra.

– Był tu u nas chłopiec o imieniu Piotruś. Spędzał z nami dużo czasu. Mama go porzuciła, tata samotnie wychowywał jego i rodzeństwo. Jako dorosły mężczyzna Piotr przyszedł podziękować za dom, jaki u nas znalazł, za pomoc w nauce. Ale też za to, że nauczył się dzielić z innymi. Że nauczył się kochać. I… dbać o czystość! – wspomina loretanka. Trzeba przyznać, że pomimo dużej gromady dzieci w domu panuje wzorowy porządek.

Świetlica działa od 1995 r. Do siostry loretanki, która była zakrystianką w katedrze św. Floriana, przychodziły dzieci ulicy. Opowiedziały kiedyś o chłopcu, który nie miał domu. Mieszkał w śmietniku, błąkał się po ulicach, grzebiąc w koszach na śmieci. Był zaniedbany i zalękniony. Nikt nie znał jego prawdziwego imienia. Niuniek, bo tak go nazywali, ukończył potem studia i wciąż utrzymuje kontakt z siostrą, która zapewniła mu dom.

Kiedy loretanki przeprowadziły swoje wydawnictwo z Pragi do nowego budynku w Rembertowie, siostra przełożona zadecydowała, że część domu zakonnego przeznaczy na świetlicę dla dzieci. Od początku przychodziła tam ponad setka dzieci. Podopieczni często nawet nocowali u sióstr, bojąc się wrócić do domów. Takie były początki.

Patronem świetlicy jest bł. ks. Ignacy Kłopotowski. Osoby, które się z nim zetknęły, zaświadczają, że był prawdziwym ojcem. Ludzi żyjących w nędzy i zagubionych moralnie otaczał szczególną troską. Zainicjował liczne dzieła charytatywno-społeczne. – Dzieci zawsze zajmowały dużą część jego serca. I zajmują również nasze serca – kontynuuje s. Nikola, podkreślając, że siostry modlą się w intencji dzieci, ich rodziców i wszystkich, którzy wspierają świetlicę.

– Przychodzą do nas dzieci w wieku szkolnym – mówi s. Augustyna, wychowawczyni. – Prowadzimy z nimi zajęcia dydaktyczno-wychowawcze, korekcyjno-terapeutyczne (psychologiczne, socjoterapeutyczne, reedukacyjne) oraz rodzinny punkt konsultacyjny dla rodziców i opiekunów. Nasi wychowankowie czują się kochani. Otrzymują wsparcie w nauce, rozwijają talenty, wzmacniają poczucie własnej wartości. Znajdują kolegów i koleżanki, z którymi biorą udział we wspólnych zabawach, konkursach i wyjazdach.

Często potrzeba też pomocy duchowej. Wspólna modlitwa łączy tu wszystkich: codzienna Koronka do Bożego miłosierdzia w intencji pokoju na świecie, za ojczyznę, za swoje rodziny, o powołania, za zmarłych. Dzieci chętnie podają intencje i zgłaszają się do mówienia kolejnych dziesiątek.

– Nikt nie wychodzi od nas głodny, nie tylko duchowo – mówi z uśmiechem s. Augustyna. Dzieci mają zapewniony ciepły posiłek w porze obiadowej i kolację. W świetlicy są też obchodzone ich urodziny oraz Boże Narodzenie i Wielkanoc.

Dobry wpływ tego miejsca przenosi się czasem do domów rodzinnych. Niedawno u sióstr pojawił się pewien mężczyzna. Jego siedmioletni syn nalegał, żeby rodzina zaczęła chodzić w niedzielę do Kościoła. I tak się stało. A tata przyszedł podziękować.

– Jeden z chłopców – dodaje s. Augustyna – określił nasz dom krótkim zdaniem: „Ta świetlica ma to coś!”.

Drzwi świetlicy są otwarte dla rodzin najbardziej potrzebujących. Dzieci trafiają tu również przez rówieśników. Dom Ojca Ignacego jest czynny od poniedziałku do piątku przez cały rok, oprócz sierpnia. Utrzymuje się ze środków publicznych i Zgromadzenia Sióstr Loretanek oraz darowizn. Siostry loretanki liczą na pomoc wolontariuszy, którzy chcieliby pomagać dzieciom w lekcjach. Więcej informacji: swietlica.siostryloretanki.pl.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 27 kwietnia

Sobota, IV Tydzień wielkanocny
Jeżeli trwacie w nauce mojej,
jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 7-14
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter