19 marca
wtorek
Józefa, Bogdana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Seks jest jak muzyka

Ocena: 0
17122

Kiedy odkryje się piękno daru ludzkiej seksualności, zamiast lęku przed grzechem pojawia się odpowiedzialność za dobro – mówi o. Ksawery Knotz OFMCap. w rozmowie z Iwoną Świerżewską

 

Z o. Ksawerym Knotzem OFMCap, duszpasterzem małżeństw, autorem wielu publikacji z dziedziny płciowości, rozmawia Iwona Świerżewska


Panuje przekonanie, że to ludzie niewierzący czerpią z seksu to, co najlepsze, bo mogą współżyć, kiedy chcą, z kim chcą i jak chcą. Za to katolików ogranicza zbiór zakazów i nakazów. Czy Bóg nie lubi seksu?

Właśnie, że lubi, bo sam seks wymyślił. Dlatego też, wbrew temu, co się powszechnie uważa, Kościół katolicki także lubi seks i to znacznie bardziej niż osoby oddalone od Boga. Życie seksualne jest dla wierzących o wiele większym dobrem niż propozycja rozseksualizowanego świata. I właśnie dlatego Kościół tak bardzo troszczy się o to, żeby tego daru nie zniszczyć. Jeżeli Kościół zaleca, aby pewnych rzeczy nie robić, to wynika to tylko z tego, że chce chronić wielką wartość, jeden z większych darów Boga. Jeśli ktoś dostrzeże, czym naprawdę seks może być, to same doznania pozbawione głębi i więzi przestaną go interesować. Ludzie niewierzący po prostu nie rozumieją, jak wielkiej jedności, miłości i bliskości mogą doświadczyć małżonkowie chrześcijańscy dzięki współżyciu seksualnemu. Jeśli ktoś nigdy nie doświadczył czegoś lepszego, to nawet za tym nie tęskni. Ale kiedy pojeździ się Ferrari, nie chce się już jeździć Polonezem.


Nie jestem pewna, czy wszyscy wierzący „jeżdżą Ferrari”. Wielokrotnie w swoich książkach pisał Ojciec o bliskości Boga podczas współżycia, a tymczasem dla części katolików sfera duchowa i sfera seksualna są nie do pogodzenia.

To prawda, wiele osób wierzących uważa, że do seksu nie należy mieszać Pana Boga. Tymczasem Jezus Chrystus jest z małżonkami także w łóżku. Bóg objawia się małżonkom we więzi, którą tworzą, a elementem jej budowania i wyrażania jest współżycie seksualne. Cały problem w tym, że często nawet wierzący małżonkowie nie wiedzą, że ślub kościelny to sakrament więzi, którą trzeba w trudzie budować, a nie ładna ceremonia, po której młodzi wychodzą z kościoła i za trzy lata się rozwodzą, stwierdzając, że nic ich nie łączy.


Ale jak tu szukać Boga we współżyciu seksualnym, kiedy wielu ludzi po prostu uważa seks za coś nieprzyzwoitego nawet w małżeństwie?

Takie podejście jest paraliżujące dla miłości i jest konsekwencją wypaczenia nauki Kościoła, zbyt dużego koncentrowania się na ludzkiej grzeszności, kiedy tak naprawdę powinniśmy skoncentrować się na budowaniu więzi z Bogiem i współmałżonkiem. To taki katolicyzm dla neurotyków: grzech czai się wszędzie, a Bóg tylko czeka, żeby nas na nim przyłapać. Trzeba odkryć piękno i dobro relacji z małżonkiem, a wtedy człowiek przestanie się bać swojego ciała. Gdy odkryje się piękno daru ludzkiej seksualności, zamiast lęku przed grzechem pojawia się odpowiedzialność, aby utrzymać relację miłości, a jak ją się zgubi, pojawia się energia, aby szybko odbudować utracone dobro.


Mogę sobie wyobrazić ludzi, którzy słysząc słowa: dobro, piękno, komunia z Bogiem, myślą sobie: To nie dla mnie! Ja wolę seks frywolny i ciekawy, a nie uduchowiony i sztywny, przy zgaszonym świetle, jak to pewnie robią katolicy. Co by im Ojciec powiedział?

Współżycie małżonków kochających Boga wcale nie jest sztywne i nieciekawe. A już na pewno ani Pan Bóg, ani Kościół katolicki nie narzucają małżonkom, w jakiej pozycji mają się kochać i czy powinni gasić, czy zapalać światło. Bóg nie potępia fizycznych doznań, pieszczot, którymi obdarzają się małżonkowie. To przecież Bóg stworzył orgazm. Bóg pyta tylko o serce człowieka i o to, co on chce wyrażać poprzez ciało. Źródłem grzechu nie jest samo ciało, przyjemność, pozycja seksualna. Problem pojawia się nie wtedy, kiedy stosujemy tę czy inną technikę, ale wtedy, kiedy drugą osobę traktujemy jak przedmiot, za pomocą którego chcemy zaspokoić swoje pragnienia. Kościół pyta więc o nastawienie serca, jakie towarzyszy współżyciu. Duchowość sprzyja pogłębieniu więzi i bardzo humanizuje akt seksualny. Seks jest jak muzyka. Ma wiele dźwięków. Jest w nim miejsce na szukanie przyjemności, ale także na czułość, intymność, oddanie się sobie, wierność, zaufanie, pragnienie dziecka, bliskość Boga… Im więcej dźwięków umie się użyć, tym piękniejszą muzykę można stworzyć. Im jest ona uboższa, taka na dwa palce – zmysłowość plus naskórkowe emocje, tym jest bardziej grzeszna. Chrześcijanie są powołani do tworzenia pięknych melodii.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 marca

Wtorek - V Tydzień Wielkiego Postu
Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie,
nieustannie wielbiąc Ciebie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mt 1, 16. 18-21. 24a
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

Nowenna do św. Rafki

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter