Wielu ludzi chciało stać się bogami, ale tylko jeden Bóg stał się człowiekiem.
fot. pixabay.com/CC0Kończymy adwent. Za chwilę święta Bożego Narodzenia.
Przy tej okazji przypominają mi się dwa stwierdzenia.
Pierwsze to angielskie: „Jesus Is The Reason For The Season”, czyli „Jezus jest przyczyną tego okresu świątecznego”, drugie: „Wielu ludzi chciało stać się bogami, ale tylko jeden Bóg stał się człowiekiem”.
Boże Narodzenie, jak sama nazwa wskazuje, to świętowanie urodzin Pana Jezusa. Choć miło jest ubrać choinkę, spędzić czas z rodziną przy suto zastawionym stole czy wymienić się prezentami, nie jest to sednem świąt. Jest nim Pan Jezus, którego narodziny (czy ktoś w Niego wierzy, czy nie) były przełomowym punktem historii świata i stały się początkiem naszego kalendarza.
Zachęcam dziś Ciebie i samą siebie do upewnienia się, czy na pewno Pan Jezus jest w centrum zarówno przygotowań, jak i przeżywania zbliżających się świąt.
Jak zamierzasz Go uradować? Czy pomyślałeś o jakimś prezencie? W jaki sposób będziesz świętować Jego urodziny? Jakie życzenia Mu złożysz? Czy w ogóle zaprosiłeś Pana Jezusa na Jego imprezę?
„Wielu ludzi chciało stać się bogami, ale tylko jeden Bóg stał się człowiekiem”. Jakże prawdziwe zdanie.
Celebryci i dyktatorzy nieustannie aspirują do pozycji idoli, wręcz jakby boskiej roli. Chcą być najważniejsi, mieć wpływ i sławę.
Pan Jezus przyjął dokładnie odwrotną postawę. Pokory i uniżenia: „On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi (…), uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej” (Flp 2, 6-7a; 8).
W Niebie miał absolutnie wszystko. Idealne szczęście, zero grzechu, zero bólu.
Widział jednak nasze zmagania z grzechem i niemożność poradzenia sobie z nim skutecznie, postanowił więc, za namową Boga Ojca, raz na zawsze temu zaradzić.
Zdecydował się zejść na ziemię. I to nie w chwale, a w bezbronnym ciele dziecka.
Zgodził się na kompletną zależność od ludzi – ziemskich rodziców. Musiał być przecież karmiony, przewijany, ubierany, uczył się raczkować, chodzić, mówić. On, Bóg.
Na ziemi spędził 33 lata – niektórzy Go kochali,
inni nienawidzili.
Na koniec przeszedł najtrudniejszą drogę męki i ukrzyżowania.
On wiedział, na co się pisze, a jednak powiedział świadome „Tak”. Bez Krzyża nie byłoby Zmartwychwstania i Zbawienia. Bylibyśmy zgubieni na wieczność.
Dziś na nowo moje serce przepełnia wdzięczność. Za pokorę Pana Jezusa. Za cudowny plan przyjścia na ziemię, by wykupić Ciebie i mnie. Za gotowość opuszczenia nieba i spędzenia wielu lat na niedoskonałej ziemi. Za posłuszeństwo aż do końca, choć było to niesamowicie trudne.
Niech te ostatnie dni przygotowań będą przepełnione myśleniem o sednie Bożego Narodzenia – Panu Jezusie – tak, aby Jego tegoroczne urodziny były niezapomniane szczególnie dla Niego.
Radosnych świąt Bożego Narodzenia!