19 marca
wtorek
Józefa, Bogdana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Polski dom w Jerozolimie

Ocena: 0
943

Wszystko zaczęło się w 1908 r. za sprawą wiejskiego księdza, pochodzącego z Lubelszczyzny Marcina Pinciurka. W jego sercu zrodziło się pragnienie, żeby Polacy przybywający do Ziemi Świętej mieli gdzie się zatrzymać.

fot. xhz

Dzięki ofiarności polskich pielgrzymów i Polaków mieszkających na całym świecie udało się ks. Pinciurkowi kupić dom w arabskiej części Starego Miasta. Wykonał potrzebne remonty, by przystosować budynek dla gości. Było tam zaledwie kilka pokoi, kuchnia, gdzie każdy mógł sobie przygotować posiłek, łazienka, a nawet pralnia, ponieważ jednym z warunków gościny była konieczność wyprania po sobie bielizny pościelowej. Kapłan miał tam swoją celę, w której skrupulatnie co kilka lat poprawiał swój testament, by jak najlepiej i najpełniej wybrzmiało w nim, że schronisko jest domem dla narodu polskiego i Polski, gdy ta w końcu się odrodzi. Potem słał listy do żeńskich zgromadzeń z prośbą o dwie siostry zakonne, które by mu pomogły, a po jego śmierci kontynuowały dzieło.

 


TRZY ODWAŻNE

Na list pozytywnie odpowiedziały elżbietanki z prowincji poznańskiej. Siostry miały tylko jedno „ale” – że przyjadą trzy, a nie dwie, bo takie są zasady zgromadzenia, że na placówki misyjne wyjeżdżają właśnie we trzy. Już po śmierci ks. Pinciurka, w połowie marca 1931 r., przybyły do Jerozolimy: s. Innocenta Gierszewicz, która została przełożoną Domu Polskiego, s. Augustyna Skibińska i s. Blanka Szwonka. Nie miały wiele czasu na zapoznawanie się z Ziemią Świętą, ponieważ dom wymagał natychmiastowej pracy. Ks. Pinciurek pod koniec swojego życia był bardzo schorowany, więc nie mógł poświęcić schronisku należytej uwagi, a po śmierci duchownego w 1930 r., zanim przyjechały siostry, zostało splądrowane i zdewastowane.

Z zachowanych wspomnień wiemy, że w piwnicach było mnóstwo błota naniesionego podczas zimowych deszczy, zadomowiły się tam również węże. Siostry więc zakasały rękawy habitów. Wszystko wykonywały samodzielnie, ponieważ nie miały jeszcze ani znajomości, ani pieniędzy, by kogoś nająć. Nie znały też języka arabskiego, by móc porozumieć się z sąsiadami. Braki językowe szybko nadrobiły, zaskarbiły sobie też przyjaźń i lojalność sąsiadów, często muzułmanów. Założyły w Domu Polskim małą przychodnię i punkt apteczny, do którego ciągnęli miejscowi, nieraz biedni i niemogący zapłacić za udzieloną pomoc. Były pielęgniarkami, więc opatrywały rany, same przygotowywały leki na bazie ziół. Z czasem nawet kilka dni w tygodniu pojawiał się w przychodni lekarz.

 


ROSNĄCE POTRZEBY

Pielgrzymów było tak wielu, że siostry musiały oddać swoje pokoje dla gości, a sobie urządziły klauzurę w uprzątniętych, ale zawilgoconych piwnicach. Gest ten, choć ważny, okazał się niewystarczający. Pielgrzymi garnęli się do nich z każdego zakątka świata. Pojawił się więc pomysł, by wybudować kolejne schronisko dla pielgrzymów, większe. Siostra Innocenta wypatrzyła atrakcyjną działkę usytuowaną po zewnętrznej stronie murów Starego Miasta, ale w jego bezpośredniej bliskości, w niedalekim sąsiedztwie dzielnicy ortodoksyjnych Żydów – Mea Szearim. Mając już wytargowaną cenę za parcelę, napisała list do kurii prymasowskiej w Gnieźnie, prosząc o wsparcie finansowe i napisanie odezwy do wiernych, by składali ofiary na ten cel.

Ksiądz prymas August Hlond odpisał, że niestety, ze względu na kryzys finansowy w odradzającej się Polsce nie może wystosować takiego apelu. Pozostawił jednak siostrom wolną rękę w poszukiwaniu środków. Siostry, oprócz istniejącej już przychodni w Jerozolimie, urządziły drugą w Jerychu. Zorganizowały tam też mały kurort wypoczynkowy, z którego walorów chętnie korzystali m.in. pracownicy konsulatu. I tak już trzy lata od swojego przyjazdu rozwinęły zarówno dzieło noclegowe dla pielgrzymów, jak i pomocy miejscowym. A w październiku 1933 r. nabyły wymarzoną parcelę pod nowe schronisko.

Zakup działki był tak znacznym wysiłkiem finansowym, że przez dłuższy czas nie mogło być mowy o rozpoczęciu budowy. Doraźnie tylko siostry podnajmowały teren na parking, a same kontynuowały pracę. Tak nadszedł rok 1939… Już wczesną jesienią w Ziemi Świętej zaczęły się pojawiać rzesze polskich uchodźców, którzy nierzadko kierowali swoje kroki do elżbietanek, szukając u nich wsparcia i pociechy. Niedługo po uchodźcach cywilnych pojawili się polscy żołnierze, najpierw Brygada Strzelców Karpackich gen. Stanisława Kopańskiego, a następnie – po wyjściu z ZSRR – II Korpus Wojska Polskiego gen. Władysława Andersa. Siostry szykowały obiady, prowadziły punkt, gdzie rozdzielone przez wojnę rodziny miały szansę się odnaleźć, otoczyły opieką cywilów wyratowanych z Syberii. Zdarzało się, że z wyczerpania słabły przy pracy.

 


WSPARCIE ŻOŁNIERZY

Dom Polski był miejscem spotkań kadry oficerskiej. Zarówno podczas rozmów samych mundurowych, jak i spotkań z siostrami wybrzmiewała potrzeba wybudowania upragnionego drugiego domu. Było to przedsięwzięcie niemal niemożliwe do wykonania w warunkach wojennych. Jednak wojskowi pomogli w opiniowaniu przygotowanego przez siostry projektu schroniska, w razie potrzeby w miarę możliwości użyczali ciężarówek do transportu materiałów budowlanych i opodatkowali na budowę swój żołd. Między wojskiem a siostrami, szczególnie s. Innocentą, zrodziła się bardzo silna więź. Siostra przełożona zwała ich „kochanymi żołnierzykami”, a oni, trochę prześmiewczo, ale w uznaniu jej zaradności, również finansowej, mówili o niej „Inofunta” (w Palestynie w obiegu były wtedy funty brytyjskie). Przykładem zaradności była choćby biblioteka z polskimi książkami, którą założyły siostry dla rodaków. Za każdą wypożyczoną pozycję pobierały kaucję. Gdy jakiś wojak oddawał lekturę, s. Innocenta nie zawsze skora była do oddawania kaucji. Mówiła, że potraktuje ją jako cegiełkę na budowę nowego domu.

 


NA LINII OGNIA

Budowa postępowała bardzo sprawnie. Niestety, s. Innocenta podczas mieszania wapna straciła oko. Nowy Dom Polski – bo taką dostał nazwę, dla odróżnienia od Starego Domu Polskiego na Starym Mieście – był piękny, obszerny, bardzo nowoczesny jak na tamte czasy: liczył 36 pokoi, a w każdym była umywalka z ciepłą wodą, żaluzje zaciemniające, moskitiery, panele słoneczne, duża kuchnia ze spiżarnią, cysterna na deszczówkę i spryskiwacze w ogrodzie. W wigilię Bożego Narodzenia 1943 r. została odprawiona uroczysta pasterka i odbyło się poświęcenie Nowego Domu Polskiego.

Koniec II wojny światowej nie wszędzie przyniósł pokój. Polscy uchodźcy zaczęli wyjeżdżać z Ziemi Świętej. Sytuacja w Palestynie dojrzewała do utworzenia państwa żydowskiego. Gdy tylko to nastąpiło, w połowie maja 1948 r. wybuchła tzw. wojna wyzwoleńcza – wojna świata arabskiego przeciw powstającemu państwu Izrael. Nowy Dom Polski był na linii barykady pomiędzy wojskiem izraelskim i arabskim. Wszystkie ruchome sprzęty, a nawet drzwi, okna i framugi posłużyły do umocnienia barykady. Na początku siostry się nie ewakuowały, służyły pomocą ambulatoryjną raz jednym, raz drugim, zależnie w czyje ręce akurat przechodził dom. Jednak w pewnym momencie sytuacja stała się już tak niebezpieczna, że dłużej nie mogły przebywać na linii ognia. Zostały przewiezione do Starego Domu.

W wyniku pokoju w lipcu 1949 r. Jerozolima została podzielona na dwie części: jordańską ze Starym Miastem, a w nim Grobem Pańskim i Starym Domem Polskim, oraz izraelską, w obrębie której znajdował się Nowy Dom Polski. Nowa siostra przełożona Augustyna Skibińska wraz z s. Blanką, bojąc się utraty Nowego Domu, jeszcze w maju, w trakcie walk, przedostały się do niego wraz z flagą polską, papieską i Czerwonego Krzyża i zatknęły je na szkielecie budynku, bo tylko tyle z niego zostało. Gdy kurz wojenny opadł, znów podwinęły rękawy i rozpoczęły sprzątanie tego, co zostało, i odbudowę.

 


AMBASADORKI POLSKI

Dzięki siostrom dziś możemy cieszyć się Nowym Domem Polskim – przyjechać do niego na krótszy lub dłuższy pobyt, zjeść polski obiad, porozmawiać z siostrami, nacieszyć się widokiem na Stare Miasto z tarasu na dachu. Możemy poczuć Polskę w sercu Jerozolimy, a gwarancją tej polskości są elżbietanki. Na szczycie domu zawsze powiewa narodowa flaga, tak żeby z każdej strony było ją widać i by z łatwością skierować tam swoje kroki. W uznaniu ich pracy i bycia prawdziwymi ambasadorkami Polski 2 maja 2023 r., w Dniu Flagi Narodowej, na ręce przełożonej s. Róży siostry otrzymały od prezydenta Andrzeja Dudy polską flagę wraz z listem z wyrazami uznania.

To ważne i potrzebne wsparcie, choć niewystarczające, bo siostry i dzisiaj nie mają spokoju. Atrakcyjność położenia oraz samego budynku sprawiają, że wciąż z różnych stron podejmowane są działania, których celem jest przejęcie tej nieruchomości. A trzeba wiedzieć, że działalność polskich elżbietanek w Ziemi Świętej nie kończy się tylko na Starym i Nowym Domu Polskim, gdzie Polacy są zawsze u siebie. To również prowadzenie Domów Pokoju w Betlejem i na jerozolimskiej Górze Oliwnej. Tam elżbietanki opiekują się osieroconymi i zaniedbanymi dziećmi arabskimi. Nikt przed polskimi siostrami nie ujął się za tymi dziećmi. A one dają im miłość i zapewniają wykształcenie, czyli szansę na lepsze życie. W świętym mieście świadczą o tym, co Polska i Kościół w Polsce mają najpiękniejszego.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 marca

Wtorek - V Tydzień Wielkiego Postu
Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie,
nieustannie wielbiąc Ciebie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mt 1,16.18-21.24a
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

Nowenna do św. Rafki

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter