27 kwietnia
sobota
Zyty, Teofila, Felicji
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Plan na wychowanie

Ocena: 0
1132

 

Powiedzmy więcej o planie na wychowanie. Czym on jest?

To druga, po dbaniu o nasze małżeństwo, najważniejsza rzecz. Taki plan, wizję, jak chcemy wychowywać nasze dziecko, trzeba mieć, wypracować wspólnie i konsekwentnie ten plan realizować. Nie chodzi oczywiście o to, by dziecku wybrać przyszły zawód itp. Chodzi o pewne cechy, które chcielibyśmy w dziecku ukształtować, np. żeby było pracowite, przyjazne, radosne, pobożne, uczynne itp. I staramy się tak działać, by te cechy w dziecku rozwijać. Jeśli mamy – mama i tata – taki uzgodniony wspólnie plan i oboje w sposób spójny i konsekwentny działamy na rzecz jego wykonania, jest bardzo duża szansa na sukces.

 

Co jeszcze robić, a czego unikać, by skutecznie przekazać naszym dzieciom nasz świat wartości?

James Stenson w książce „Ojciec strażnik rodziny” mówi, że w wychowaniu i przekazywaniu świata wartości potrzebne są trzy kroki: przykład osobisty rodziców, słowo, czyli wytłumaczenie dziecku rzeczy, które mu przekazujemy, i – o czym często zapominamy – dawanie dziecku okazji do praktykowania. Dla przykładu: jeśli chcemy, by nasze dziecko było pracowite, nie wystarczy nasz przykład i wytłumaczenie, że pracowitość jest dobra, ale dajmy dziecku doświadczyć pracy, zmierzyć się z nią. Nie róbmy wszystkiego za nie. I tak samo jest np. z modlitwą czy wypracowywaniem w dziecku uczciwości.

Swoją drogą – za dużą wiarę pokładamy w tłumaczeniu, że niby jeśli coś dziecku dokładnie i częstokroć wyjaśnimy, to ono zmieni swoje postępowanie lub będzie czegoś unikać. To nie do końca tak działa. Między tym, co wiemy, i tym, co robimy, bywa rozbieżność. Tak więc nie głośmy dzieciom kazań.

 

Czy możemy oczekiwać od szkoły współpracy w wychowywaniu dzieci?

Tak – że będzie nas w przekazywaniu naszego świata wartości wspierać. To jest zapisane w polskim prawie. Z drugiej strony trzeba być realistą. Jeśli szkoła nie spełnia swoich zadań, warto reagować, ale nie walczyć do upadłego. Czasem lepiej jest przenieść dziecko do innej szkoły, pamiętając, że prawdopodobnie nie ma szkoły idealnie przystającej do wszystkich naszych oczekiwań. Poza tym są też inni rodzice, którzy mogą mieć inne oczekiwania. Tak czy inaczej, ważne jest, by nie być biernym wobec tego, jaki świat wartości prezentowany jest naszym dzieciom w szkołach.

 

Czy wychowywanie kiedyś się kończy?

I tak, i nie. Kiedy dziecko podejmuje już całkiem samodzielne życie, zasadniczy etap wychowania się kończy. Zmienia się charakter naszych relacji na partnerski. Jednak nasze pośrednie oddziaływanie na nasze dzieci nie kończy się nigdy, nawet po naszej śmierci. Dzieci przez całe życie sięgają do wzorców, jakie w nas widziały, doświadczeń wyniesionych z domu.

Czy jako dorośli nie zastanawiamy się czasem, co by w naszej sytuacji zrobili tata czy mama? Wiele zależy od tego, jakie mamy z dzieckiem relacje: czy pozostajemy dla niego autorytetem, czy wie, że może do nas zawsze przyjść, poradzić się itd.

 

Hasło XI Tygodnia Wychowania, „W blasku ojcostwa”, nawiązuje do postaci św. Józefa i przywołuje List apostolski „Patris corde”, w którym papież Franciszek przypomina: „Nikt nie rodzi się ojcem, ale staje się ojcem”. Czego potrzeba, by mężczyzna stał się ojcem, nie tylko biologicznym?

Niewątpliwie do ojcostwa musimy dorastać, nauczyć się być ojcem. To niełatwy proces. Także samo ojcostwo ewoluuje z wiekiem dzieci. Wspomniany James Stenson twierdzi, że dobrym ojcem może stać się każdy rozsądny mężczyzna. Nie jest to więc zadanie dla wybranych. Myślę, że dwie rzeczy są najważniejsze: po pierwsze – świadomość naszego, jako ojców, wpływu na nasze dzieci i ich wychowanie. Tak więc jestem ważny, mam do spełnienia ważną funkcję i wiele ode mnie zależy. Po drugie – by za tą świadomością poszły czyny. Czyli nie odpuszczać, być konsekwentnym, zaangażowanym ojcem. Jeśli tak będzie, każdy mężczyzna znajdzie środki, by stać się dobrym ojcem.

 

Czego Pana, jako ojca, uczy św. Józef?

Właśnie stawania się ojcem. Wiemy z Ewangelii, że mówił nie za dużo, za to działał bardzo konkretnie. Miał głęboką świadomość, kim jest, oraz zadanie Bóg mu powierzył. Dla mnie to przypomnienie i inspiracja, by iść tym tropem: podejmować taką samą – jak św. Józef – refleksję nad sobą, że jestem ważny i niezastąpiony dla moich bliskich, że to moje życiowe zadanie. I zgodnie z tą refleksją, bez nadmiernej zwłoki, działać.

Janusz Wardak wraz z żoną Anną są małżeństwem od 26 lat, rodzicami dziesięciorga dzieci w wieku od 5 do 25 lat, jednymi z liderów Akademii Familijnej w Polsce. Prowadzą doradztwo rodzinne i wychowawcze. Są autorami licznych wykładów i prelekcji, a także kilku artykułów prasowych, poświęconych wychowaniu dzieci, miłości małżeńskiej i życiu rodzinnemu. Prowadzą także wykłady i warsztaty nt. małżeństwa i rodziny w ramach inicjatywy „Akademia Wardakowie.pl”.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Katolik, mąż, absolwent polonistyki UW, dziennikarz i publicysta, współtwórca "Idziemy" związany z tygodnikiem w latach 2005-2022. Były red. naczelny portalu idziemy.pl. radekmolenda7@gmail.com

 

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 27 kwietnia

Sobota, IV Tydzień wielkanocny
Jeżeli trwacie w nauce mojej,
jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 7-14
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter