27 kwietnia
sobota
Zyty, Teofila, Felicji
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Pachnąca chlebem Wiatraczna

Ocena: 0
1032

Jakie będą dalsze losy jednego z najcenniejszych pomników historii przedwojennego Grochowa i jego symbolu – dawnej piekarni Rajcherta?

fot. Radek Molenda

Wszystko zaczęło się w 1908 lub 1913 r., kiedy Teodor Rajchert wraz z żoną Aleksandrą z Kraszewskich zakupili przy ul. Grochowskiej 101 (dziś pod nr. 224, u zbiegu z ul. Wiatraczną) działkę, na której wybudowali piekarnię. Z początku był to mały zakład oddany w zarząd synowi państwa Rajchertów – Mieczysławowi. Ten znał się na sztuce piekarniczej, zakład szybko zyskiwał nowych klientów, a w latach 1918–1926 rozbudowano go w kompleks piekarni – w słynną na całą Warszawę piekarnię „Europejską”. Były to odzwierciedlające sposób, w jaki wtedy budowano, trzy ceglane budynki – tworzące pierzeję piętrowa kamieniczka na rogu ul. Grochowskiej i ul. Wiatracznej oraz dołączony do niej budynek produkcyjny w kształcie litery „L” z kominem. Całość zamykała parterowa stróżówka z bramą wjazdową od ul. Wiatracznej 1.

„P. Rejchert dąży w kierunku zmechanizowania swojej piekarni, co mu się już częściowo udało. Widzieliśmy maszyny: do cięcia bułek, do wygniatania ciasta, do przesiewania mąki oraz 5 kotłów. W razie zwiększonej konsumpcji produkowanego towaru p. Rejchert w swej piekarni mógłby zatrudnić do 20 pracowników – tymczasem pracuje ich 6-ciu (sic!). Do rozwożenia pieczywa posiada piekarnia 2 konne furgony” – relacjonowała przedwojenna prasa.

Po chleb do Piekarni Reicherta – jak niesłusznie przekręcono nazwisko właściciela ze względu na jego niemieckie pochodzenie – przyjeżdżali mieszkańcy nie tylko z Pragi, lecz także z całej Warszawy. O piekarni mówiono, że dzięki niej ul. Wiatraczna pachnie chlebem. Varsavianiści podają, że mieszkańcy Grochowa mogli przed świętami przynieść do piekarni wyrobione w domu ciasto, aby upiec je sobie w tamtejszych piecach. Sami zaś Teodor i Aleksandra z rodziną wtopili się w pejzaż przedwojennego Grochowa, dzięki byciu współzałożycielami Towarzystwa Przyjaciół Pragi i Grochowa.

Już na początku wojny naloty niemieckie zniszczyły część mieszkalną działki, ale sama piekarnia zachowała się przez całą wojnę i piekła chleb dla warszawiaków. W czasie okupacji udzielała pomocy potrzebującym, np. przekazywała duże ilości chleba dla PCK, przyjmowała do tymczasowej pracy przychodzących do piekarni mężczyzn zagrożonych podczas ulicznych łapanek. Dziś pamiątką z września 1939 r. jest charakterystyczny ślad po pocisku artyleryjskim na elewacji od ul. Wiatracznej – ponoć najlepiej zachowana pozostałość po walkach II wojny światowej w skali Warszawy. Złe czasy dla słynnej piekarni jednak dopiero nadchodziły. W styczniu 1945 r. wkraczająca do stolicy nowa władza zarekwirowała całość dobytku rodzinie Rejchertów, z których wojna oszczędziła jedynie kobiety. Los piekarni dopełnił w październiku 1945 r. dekret Bieruta. I chociaż od 1948 r. u zbiegu ul. Grochowskiej i ul. Wiatracznej znów, już w państwowej piekarni, pieczono chleb, nie dbano wcale o stan budynków.

Także w wolnej już Polsce symbol przedwojennego Grochowa nie doczekał się dobrych dla siebie czasów. Ewa Męczyńska, wnuczka Teodora Rajcherta, jako pełnomocniczka swojej matki, córki Teodora, wystąpiła o zwrot piekarni już w sierpniu 1990 r. Odzyskała ją w 2012 r. – po 22 latach starań, 67 lat po wyrzuceniu Rajchertów z ich własności.

Budynki były w stanie opłakanym. Zgodnie z wolą spadkobierców piekarni Ewa Męczyńska chciała ją zachować jako zabytek dawnej Warszawy. Wykonano ekspertyzy wartości zabytkowej budynku, jednak potomkowie Teodora nie mieli środków na renowację, którą wyceniono na 4–10 mln zł. – Niestety nikt w 2012 r. – ani stołeczny czy mazowiecki konserwator zabytków, ani Wydział Architektury Warszawa-Praga-Południe, ani Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego – nie był zainteresowany ratowaniem tego budynku – mówi Ewa Męczyńska. W marcu 2014 r. ochroną konserwatorską została objęta jedynie elewacja dawnej piekarni, w maju tę decyzję ówczesne MKiDN cofnęło. Ostatecznie za zabytki uznano w lutym 2017 r. jedynie elewację wraz z bramą i wspomnianym śladem po pocisku. Reszta opuszczonej ostatecznie w 2013 r. zabudowy przez kolejne lata niszczała, a wnętrze dawnej piekarni rozgrabiono do gołych, pokrytych już grzybem ścian.

– Byliśmy właścicielami i trzeba było jakoś to, co zostało, zabezpieczać. Kiedy przyszło rozbierać grożący zawaleniem komin piekarni, wyjmowaliśmy sypiące się cegły rękami – wspomina Ewa Męczyńska. Dopiero wtedy, gdy kilka lat temu znalazła dewelopera, który chciałby kupić niechciane przez nikogo ruiny pod budowę kompleksu mieszkalno-usługowego z zachowaniem jej elementów zabytkowych, obudziły się organizacje miłośników praskich zabytków i urzędy konserwatorskie miasta oraz dzielnicy z nagłą troską i apelami, by piekarni nie sprzedawać.

W lutym br. Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków Jakub Lewicki zapowiedział objęcie całego kompleksu zabudowań piekarni Teodora Rajcherta pełną ochroną konserwatorską. Oby było jeszcze co konserwować.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Katolik, mąż, absolwent polonistyki UW, dziennikarz i publicysta, współtwórca "Idziemy" związany z tygodnikiem w latach 2005-2022. Były red. naczelny portalu idziemy.pl. radekmolenda7@gmail.com

 

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter