19 marca
wtorek
Józefa, Bogdana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Drugi koniec pępowiny

Ocena: 5
1250

Relacje z rodziną pochodzenia są bardzo ważne, ale w porządku miłości więzi sakramentalne stoją wyżej.

fot.Heather Mount | unsplash

„Moja mama próbuje skłócić mnie z mężem”, „teściowa zawsze wie, jak mnie zranić”, „moje siostry wciąż obgadują mnie za plecami”… Rodziny pochodzenia – to tam dorastamy, nasiąkamy nimi, nawet o tym nie wiedząc. Wchodząc w dorosłość, nieraz krytycznie oceniamy panujące w nich zasady, lecz przy tym w głębi serca oczekujemy od nich wsparcia, nie tyle nawet materialnego, ile moralnego i emocjonalnego. Pragniemy, by akceptowały nas i nasze życiowe decyzje, dotyczące np. liczby dzieci czy sposobu ich wychowania.

Ale bywa różnie. Ja przy każdej ciąży (od drugiej wzwyż) musiałam wysłuchiwać od rodziców pogadanek w stylu: „Kto ma dzisiaj tyle dzieci?”. I co? I nic! Trzeba nauczyć się z tym żyć. Ofiarowałam to za koleżanki niemogące mieć dzieci. Myślałam: ileż one by dały za to, żeby móc słuchać połajanek z powodu kolejnej ciąży. Trzeba umieć „opuścić ojca i matkę” nie tylko fizycznie, lecz nieraz też mentalnie.

Mama trójki dzieci mówi, że teściowa nigdy jej nie pochwaliła, przekupuje dzieci prezentami, a one ją uwielbiają. „Moje serce wciąż pęka na milion kawałków” – powtarza, nie przestając płakać przez całą rozmowę. Inna znajoma opowiada, że nie mogła liczyć na swoją mamę, gdy rodziła dzieci, bo ta była całkowicie skupiona na swoich problemach, i że czuła się przez nią „porzucona”.

Kolejna żali się, że bracia obrazili się na nią o „majątek” po rodzicach, ich zdaniem niesprawiedliwie podzielony, nie przyjmują jej zaproszeń, choć ona bardzo pragnie dobrych relacji z nimi i dosłownie błaga ich, by ją odwiedzili. Ostatnio gotowa była wysłać męża 300 km, żeby ich przywiózł na Komunię córki, ale oni wybrali grilla u znajomych.

Wiele różnych sytuacji, a każda bardzo bolesna dla osoby, która jej doświadcza. Jeszcze trudniej – też opowieść jednej z koleżanek – gdy rodzic, który mieszka z nami i wymaga opieki, awanturuje się i źle traktuje nas i dzieci. Co robić? Na co postawić? Relacje z rodziną pochodzenia są bardzo ważne. Ale w porządku miłości więzi sakramentalne i odpowiedzialność za rodzinę, którą sami stworzyliśmy, stoją wyżej. Naturalnie, naszą powinnością jest zapewnienie opieki rodzicom i „o ile to od nas zależy” życie ze wszystkimi w zgodzie. Ale życie nie jest idealne, trudno też zmienić mentalność rodziców czy dorosłego rodzeństwa.

Jeśli rozmowy i inne środki zawodzą, trzeba umieć postawić granice, może ograniczyć kontakty, nie zabiegać o nie aż tak bardzo, nie dać się zniszczyć psychicznie i nie budować tych relacji kosztem własnej rodziny. Wsparcia szukać raczej wśród przyjaciół, z którymi łączą nas więzy wspólnych wartości. Mieć nadzieję, że kiedyś ta sytuacja się zmieni, lecz tymczasem odciąć mentalną pępowinę po swojej stronie.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 marca

Wtorek - V Tydzień Wielkiego Postu
Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie,
nieustannie wielbiąc Ciebie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mt 1,16.18-21.24a
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

Nowenna do św. Rafki

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter