Uważamy, że Maciek ma prawo czuć się Marysią i tak należy się do niego zwracać? Bądźmy więc konsekwentni. Dlaczego ma nie chodzić do damskiej toalety?
Fot. Pixabay - CC0Skoro mimo męskiego wyglądu czuje się kobietą, powinien korzystać ze wszystkich miejsc „dla kobiet”. Na szkolne zajęcia z w-fu też należy go przepisać do grupy dziewcząt. I w związku z tym będzie korzystał z szatni żeńskiej i przebierał się razem z koleżankami. Pod prysznic też powinien chodzić do żeńskiej łazienki.
Przecież nie musi tłumaczyć dziewczynom, które tam spotka, że czuje się kobietą. A jeśli koleżanki będą protestowały? Najwyraźniej mają problemy z akceptacją innych i trzeba je wysłać do szkolnego psychologa na rozmowę. Albo wstawić naganę za zachowanie.
A gdy przyjdzie do ginekologa na cytologię? Badanie trzeba wykonać, przecież nie można dyskryminować osób o innej tożsamości płciowej. Bądźmy konsekwentni.
Uważamy, że Marysia ma prawo czuć się Maćkiem? Zatem niech chodzi do męskiej toalety. Wprawdzie trudno będzie skorzystać z tamtejszych urządzeń, ale trzeba je będzie przystosować. Na w-fie będzie grać z kolegami w piłkę nożną. Bądźmy konsekwentni.
Pan Andrzej czuje się panią Anną? Powinien przejść na emeryturę w wieku 60 lat. Nie można łamać jego tożsamości. Lekarz, który zaleca mu zbadanie prostaty, najwyraźniej go dyskryminuje. Przecież powinien zalecić cytologię i mammografię. Bądźmy konsekwentni.
Czy to są fantazje? Nie, to tylko logiczne konsekwencje uznawania, że płeć nie ma nic wspólnego z biologią, ale zależy od własnego wyboru i indywidualnych odczuć. Nie lekceważę rzeczywistych zaburzeń tożsamości płciowej. To poważny problem i cierpienie. Ale obecna moda i promowanie takich zachowań sprawia, że można to wykorzystać do różnych celów. Pokazują to kontrowersje wokół udziału transpłciowych zawodników w rywalizacji sportowej z kobietami.
Jeśli uznamy, że płci jest 50 czy więcej, jak niektórzy twierdzą, trzeba by cały świat przeorganizować. Koniec z dyskryminacją czy nierównością, czyli dzieleniem świata na kobiety i mężczyzn. No, zostałby jeszcze problem rodzenia dzieci, bo nadal tylko część osób miałaby tę zdolność. Ale może z tym nauka sobie poradzi.
Tylko kto by chciał żyć w takim świecie? I co by zostało z jego piękna?