„Cóż tam, panie, w polityce? Chińcyki trzymają się mocno?” – pyta Czepiec dziennikarza, na co ten odpowiada: „A, mój miły gospodarzu, mam przez cały dzień dosyć Chińczyków”. Sto lat później rodzime elity przejawiają podobne jak w „Weselu” nastawienie: „wiecie choć, gdzie Chiny leżą?”
fot. PAP/EPA/RYAN TONGZakończony właśnie w Pekinie kongres partii komunistycznej nie wywołał większego zainteresowania nad Wisłą, a było to wydarzenie ze wszech miar doniosłe. Sekretarz generalny Komunistycznej Partii Chin Xi Jinping obwieścił, że Chiny wchodzą w „nową epokę” i pretendują do centralnego miejsca na światowej scenie politycznej. Co więcej, chiński „gensek ” propaguje socjalizm z „chińskimi cechami charakterystycznymi” jako atrakcyjną ideologiczną alternatywę dla kultury zachodniej opartej na wolności jednostki, demokracji i prywatnej własności.
Koniec fikcji
Mówiąc wprost, Xi Jinping obwieścił, że jego kraj jest supermocarstwem i jednoznacznie podważył koncepcję „jednobiegunowego świata”. Do tej pory przywódcy chińscy za wszelką cenę unikali bezpośredniej konfrontacji z USA, ale najwyraźniej Xi Jinping uznał, że czas skończyć z fikcją. W XXI w. rywalizacja USA-Chiny będzie osią światowej polityki, tak jak zmagania USA-ZSRR były osią polityki światowej w II poł. XX w. Podobnie też jak zwarcie USA-ZSRR, obecna rywalizacja USA-Chiny będzie przebiegać we wszystkich sferach: gospodarczej, ideologicznej, a także wojskowej.
Bez wątpienia prezydentura Donalda Trumpa wpłynęła na tę decyzję. Już w trakcie kampanii wyborczej podnosił on sprawę chińskiego zagrożenia, a po objęciu władzy nie szczędził krytyki Państwu Środka. Ocieplenie przez obecną administrację amerykańską stosunków z Tajwanem, który chińscy komuniści uważają za nieodłączną część Chin, nie poprawiło nastrojów pomiędzy Pekinem i Waszyngtonem. Również to, że amerykańska marynarka wojenna nie szanuje samozwańczych praw chińskich do niezamieszkałych wysepek na Morzu Południowochińskim i bezceremonialnie pływa w pobliżu naprędce budowanych tam baz wojskowych, nie łagodzi napięć pomiędzy obu superpotęgami. Amerykański prezydent rzucił rękawicę i Xi Jinping bez wahania ją podniósł.
Siła skoku
Niewątpliwie ChRL ma wszelkie powody do dumy ze swoich gospodarczych osiągnięć. W ciągu zaledwie 40 lat kraj ten dokonał skoku cywilizacyjnego, który nie ma precedensu w historii. Gdy w 1978 r. Deng Xiaoping rozpoczynał reformowanie gospodarki Chin, kraj ten należał do państw o jednej z najniższych stóp życiowych w świecie. Dziś jego mieszkańcy cieszą się poziomem życia nieodbiegającym od tego notowanego w krajach będących na średnim szczeblu rozwoju. W 1978 r. Chiny były niezwykle zacofane technologicznie, dziś ich przedsiębiorstwa w szybkim tempie wkraczają do czołówki firm w wielu najbardziej zaawansowanych dziedzinach. W ciągu ostatnich 20 lat kraj ten notował ogromne nadwyżki w obrotach międzynarodowych. Dzięki temu ma wielkie zapasy kapitału i jest w stanie finansować dynamiczny rozwój swoich przedsiębiorstw nawet w dziedzinach niesłychanie kapitałochłonnych, np. w przemyśle lotniczym.