28 kwietnia
niedziela
Piotra, Walerii, Witalisa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Trzymamy z Bogiem!

Ocena: 0
10713
W wydanym pod koniec 1981 roku, niemal całkowicie skazanym na przemiał, zbiorze reportaży i esejów gdańskich autorów „Wałęsa” w reportażu „Dookoła życiorysu” Edmund Szczesiak pisał: „Z kuchni mam widok na ich [Wałęsów – przyp. red.] okna – mówi Edmund Tissler, który mieszka w sąsiednim bloku – w każde święto kościelne wystawiali w oknach obrazy. Ludzie się dziwili: kto tam mieszka, czy czasem nie jehowi? Bardzo religijna rodzina. Często widziałem, jak z gromadką dzieci idzie do kościoła. W całej dzielnicy nie było tak religijnej rodziny jak ta”.

Gdańskie modlitwy strajkowe czasami prowadził także Henryk Lenarciak, słynny ślusarz „od pomnika” ofiar Grudnia ’70. – Przyjaźniłem się z nim od 1972 roku, to było moje okno na stocznię. Był to człowiek, oprócz innych znanych zasług, bardzo głębokiej wiary, o wyrazistym kośćcu moralnym. Kurp z dziada pradziada, niezwykle religijny, śpiewał w chórze kościelnym – wylicza Szczesiak. To właśnie Lenarciak podczas spotkania Edwarda Gierka ze stoczniowcami w 1971 r. upomniał się o kościół na Przymorzu i wywalczył obietnicę jego budowy. – Ci ludzie czuli się jako ten kościół, w sensie wspólnoty wiernych. Uważali, że mają prawo działać sami. Angażowała się w to cała wielka grupa, masę rzeczy zrobiono w czynie społecznym. To był wielki wysiłek, wielka ofiarność na rzecz wspólnoty parafialnej i kościelnej – komentuje Krzysztof Wyszkowski.

Ks. infułat Stanisław Bogdanowicz: Gdańsk miał to szczęście,
że był w nim niekonwencjonalny I sekretarz KW PZPR Tadeusz Fiszbach

Szczesiak podaje jeszcze inny przykład stoczniowej religijności. – Mój sąsiad Aleksander Makowski był w czasach stalinowskich regularnym „przodownikiem pracy”. Jego imieniem chcieli nazwać statek, trzeci po „Sołdku” i „Jedności Robotniczej”, ale Makowski się upomniał o swoich ludzi i statek się nazywał „Brygada Makowskiego”. To właśnie z żoną Makowskiego poszedłem pod stocznię w czwartek, 14 sierpnia. Otóż ten Makowski, przodownik pracy i członek PZPR, w każdą niedzielę zakładał garnitur i krawat i szedł na Mszę, choć mu to wypominali.


NOWA POSTAĆ ŚWIATA

– Polacy, klękając przed Ojcem Świętym, podnieśli się z kolan. Pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II do ojczyzny dała ludziom poczucie odnalezienia się. Zobaczyli, że nie są sami, że jest ich dużo, że mamy kogoś, kto przemawia językiem trafiającym do ludzkich serc i umysłów i przypomina o wolności i godności każdego człowieka – mówi ksiądz infułat Bogdanowicz.

Andrzej Drzycimski jako dziennikarz jeździł wtedy w ślad za Ojcem Świętym. W Warszawie został na noc na wieży kościoła św. Anny i od brzasku oglądał młodzież ciągnącą pod świątynię na spotkanie z papieżem. I to, co zobaczył, uświadomiło mu, że ma do czynienia ze wspólnotą, a nie z bliżej nieokreśloną zatomizowaną grupą: ci ludzie potrafili ze sobą przebywać, umieli razem śpiewać i rozumieli znaczenie wspólnych gestów. Podobne wrażenie Drzycimski odniósł w Nowym Sączu: kiedy po odjeździe papieża lunął deszcz, to ludzie się wcale nie rozchodzili, tylko stali i śpiewali. – Było dla mnie oczywiste – mówi – że wrócili do swoich domów i zakładów już inni. To była siła, która przeraziła władzę, bo dialog społeczny został nawiązany! – wspomina.

Religijnym sztafażem strajku, tym nowym wymiarem polskiej egzotyki Zachód był zarazem zbity z tropu i zafascynowany. Dla wielu Polaków nie było w tym jednak niczego zaskakującego.

– Kiedy w czwartek po południu dotarłem pod stocznię, wystrój parkanu – święte obrazy, różańce czy portret papieża – był dla mnie oczywisty. Nie byłem przecież jednym z tych zachodnich dziennikarzy, którzy tego nie rozumieli. W 1979 roku pojechałem do Warszawy na Mszę papieską na pl. Zwycięstwa z własnej potrzeby. Byłem jak wszyscy, chodziłem co niedzielę na Mszę i ze chrztu dziecka nie robiłem tajemnicy. U nas na Wybrzeżu raczej wszyscy chodzili do kościoła, nawet ci, którzy z racji swojej pracy nie robili tego zbyt jawnie. Pracując w „Głosie Wybrzeża”, który był przecież partyjnym organem, chodziłem na procesje Bożego Ciała w Starogardzie, gdzie mieszkałem przez dwa lata – opowiada Szczesiak.

Lubi przywoływać fragment wiersza Georga Byrona, który w sierpniu umieszczono na krzyżu ustawionym przed bramą nr 2. „Walka o wolność, gdy się raz zaczyna / Dziedzictwem z ojca przechodzi na syna / Sto razy obcą złamana potęgą / W końcu zwycięży”.

– Religijność nie była problemem, problemem była odwaga, na którą nie wszystkich było stać. W tej religijności bardzo dużą rolę odegrała pamięć Grudnia ’70, bardzo żywa na Wybrzeżu, a w wielu kościołach obecna z powodu rocznicowych nabożeństw i nawet codziennej modlitwy – konkluduje.

Także ksiądz infułat Bogdanowicz nie widzi w religijnej oprawie strajku niczego nadzwyczajnego. – Z posługi kapłańskiej udzielanej w tych pamiętnych dniach od wybuchu strajku do podpisania Porozumień Sierpniowych, z tej szczególnej więzi zadzierzgniętej między kapłanami a strajkującymi zrodziło się duszpasterstwo ludzi pracy. W stanie wojennym każdy większy zakład otrzymał swego duszpasterza. Ja na przykład zostałem wyznaczony przez biskupa do Gdańskiej Stoczni Remontowej i tam systematycznie sprawowałem duszpasterstwo – mówi.

A najpierwszym efektem strajkowych żądań była radiowa Msza Święta transmitowana od 21 września 1980 roku z kościoła Świętego Krzyża. Wtedy, w stoczni, wystąpił o nią Bogdan Borusewicz.

Barbara Sułek-Kowalska, Marek Krukowski
fot. Leszek Biernacki, Edmund Szczesiak, ks. Henryk Zieliński
Idziemy nr 34 (415), 25 sierpnia 2013 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 27 kwietnia

Sobota, IV Tydzień wielkanocny
Jeżeli trwacie w nauce mojej,
jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 7-14
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter