W styczniu 1987 roku gen. Wojciech Jaruzelski zostaje przyjęty w Watykanie przez Jana Pawła II. Gen. Czesław Kiszczak informuje 16 stycznia abp. Dąbrowskiego i ks. Orszulika, że premier był bardzo zadowolony z wizyty i należy w Polsce szukać „kompromisu historycznego”.
Następny sygnał ze strony władz, że trzeba wykorzystać „czas przemian” u naszego sąsiada (ZSRR), daje Kazimierz Barcikowski 30 czerwca 1987 roku, w czasie rozmowy z abp. Dąbrowskim, ks. Orszulikiem, w której uczestniczy też sekretarz KC PZPR Stanisław Ciosek. W warszawskim KIK dochodzi 11 lipca – za wiedzą gen. Jaruzelskiego – do rozmowy ważnego w partyjnej strukturze sekretarza KC PZPR Józefa Czyrka z prof. Andrzejem Stelmachowskim i Andrzejem Wielowieyskim. Kanał kontaktów zostaje udrożniony.
Przyśpieszenie następuje w 1988 roku. W nocy z 4 na 5 maja komandosi tłumią strajk w Nowej Hucie. Bez wątpienia rozkaz wydał Kiszczak, chociaż w rozmowie z ks. Orszulikiem i mec. Janem Olszewskim w obecności szefa SB Zbigniewa Pudysza mówi, że decyzje podjęło „kierownictwo”. W tej samej rozmowie gen. Kiszczak przyznaje, że ten jeden strajk mógł doprowadzić do rozpadu gospodarki. Godzi się jednocześnie na dalsze rozmowy i mediacje Kościoła. 21 lipca 1988 roku mec. Siła-Nowicki dostarcza Kiszczakowi poufny list Lecha Wałęsy ze zgodą na podjęcie kontaktów politycznych.
Ale sytuacja zaczyna się wymykać z rąk wszystkim – w sierpniu narasta fala strajków. 18 sierpnia prof. Stelmachowski dzwoni kilka razy do Czyrka, a ten oddzwania 19 sierpnia wieczorem. Wtedy prof. Stelmachowski po raz pierwszy przekroczył próg gmachu partii – rozmawiają o okrągłym stole. Czyrek przedstawia warunek gen. Jaruzelskiego: zakończyć strajki.
Profesor po licznych konsultacjach jedzie do Gdańska. Na odwołanie strajków w stoczni jest już za późno, ale komitet strajkowy godzi się na rozpoczęcie rozmów. Oświadczenie piszą prof. Stelmachowski i Jarosław Kaczyński. Później w negocjacjach w Magdalence aktywnie brał udział Lech Kaczyński.
26 sierpnia 1988 roku gen. Kiszczak publicznie używa nazwy „okrągły stół” i mówi o „szybkim” rozpoczęciu rozmów. Trwają liczne spotkania robocze, z jednej strony między abp. Dąbrowskim i ks. Orszulikiem, z drugiej – z gen. Kiszczakiem i Cioskiem oraz doradcami Solidarności. Zarówno władzy, jak i Solidarności, osobiście Lechowi Wałęsie, zależy, by przy stole siedział przedstawiciel Kościoła. Dlaczego? Bp Orszulik na zadane przeze mnie wprost – w lutym tego roku – pytanie odpowiedział krótko: „Ani władza, ani Solidarność sobie nie ufały. Obecność przedstawicieli Kościoła stanowiła minimum gwarancji, że nie będzie oszustwa”.
|
Abp Tadeusz Gocłowski oświadcza 27 stycznia 1989 roku w Magdalence, że nie będzie brał udziału w obradach okrągłego stołu. Był to dodatkowy sygnał, że Episkopat poręczenia nie da i ograniczy się do obserwacji ostatecznych obrad oraz zapadających decyzji na niższym niż biskupi poziomie. Przy stole wśród wielu innych znanych osób siedziało trzech obserwatorów kościelnych: ks. Bronisław Dembowski i ks. Alojzy Orszulik z Kościoła katolickiego oraz bp Janusz Narzyński, prezes Polskiej Rady Ekumenicznej, z Kościoła ewangelicko-augsburskiego.
Ciosek jeszcze 1 lutego proponuje, by przedstawiciele Kościoła uczestniczyli w obradach zespołów roboczych. Ks. Orszulik odpowiada, że musi mieć na to mandat przełożonych; 2 lutego Tadeusz Mazowiecki i Andrzej Stelmachowski piszą do abp. Dąbrowskiego prośbę o uczestnictwo przedstawicieli Kościoła w posiedzeniach zespołów. Biskupi diecezjalni dyskutują na ten temat 15 lutego, a 20 lutego abp Dąbrowski odpowiada: „Biskupi […] gotowi są służyć radą i poparciem stronie społecznej biorącej udział w rozmowach. Nie widzą jednak potrzeby, aby w posiedzeniu zespołów roboczych brali udział jako świadkowie przedstawiciele Kościoła”.
Biskupi wykazali maksimum dobrej woli i pomocy, aby doprowadzić do rozmów, ale zaufanie – szczególnie wobec komunistów – było ograniczone. Wciąż była żywa pamięć o śmierci ks. Jerzego Popiełuszki; w niewyjaśnionych okolicznościach zginęli w owym czasie księża Stefan Niedzielak i Stanisław Suchowolec, wciąż bezwzględne były służby specjalne i wciąż stacjonowały w Polsce wojska sowieckie. Postępowano więc zgodnie z linią wytyczoną przez Prymasa Tysiąclecia, kard. Stefana Wyszyńskiego.
Trafnie objaśnił ją jeden z obserwatorów przy okrągłym stole ks. Bronisław Dembowski. W książce „Sługa Boży Stefan Kardynał Wyszyński” napisał, że Kościół „jest również przykładem stałej postawy porozumienia z inaczej myślącymi, także przeciwnikami religii i Kościoła, zgodnie ze słowami Soboru Watykańskiego II”. To najlepiej wyjaśnia obecność Kościoła w całym procesie dochodzenia do okrągłego stołu. Po takiej samej drodze szli Prymas Glemp i cały Episkopat. W liście do biskupów załączonym do Tez Prymasowskiej Rady Prymas pisał m.in.: „Chcemy uzgodnić ideał takiej Ojczyzny, która jak matka wszystkich Polaków zorganizowana byłaby w państwowości praworządnej, sprawiedliwej, demokratycznej, tolerancyjnej, szanującej przeszłość i dorobek całej kultury”.
Wczoraj i jutro
W latach 80. społeczeństwo było niezmiernie zmęczone ciągłym konfliktem. Podziemna Solidarność słabła. Nikt nie był pewien, kiedy i jak komunizm upadnie i co będzie po nim. Komunizm upadł także w Jugosławii i w Rumunii, gdzie lała się krew. Doświadczenie roku 2014 na Ukrainie mówi, że i taki sposób obalania systemu jest możliwy. Ale czy była to dobra droga dla zaproponowania jej Polakom? Czy dzisiejsi krytycy okrągłego stołu wzięliby na siebie taką odpowiedzialność?W polityce często łapie się okazje i uzyskuje tyle, ile w danym momencie można uzyskać. Splot różnych czynników powoduje, że to, co wczoraj wydawało się zwycięstwem – jutro jest niewystarczające i należy zrobić następny krok. Ale o tym wiemy jutro, a nie wczoraj.
Śledziłem w owym czasie z bardzo bliska przygotowania i negocjacje zarówno w Magdalence, jak i przy okrągłym stole. Wszystko było dokładnie protokołowane. Całość dokumentacji obrazującej udział Kościoła w procesie dochodzenia do okrągłego stołu została wydana w 2006 roku przez Wydawnictwo „Obserwator” i Wydawnictwo Pallotynów.
Sekretariat Episkopatu odgrywał w tamtych czasach specjalną rolę, także polityczną, negocjując z władzami sprawy Kościoła i społeczeństwa. Były to twarde negocjacje, bez zażyłości. Zarówno ks. abp Bronisław Dąbrowski, jak i ks. Alojzy Orszulik zostali skierowani do pełnienia tej funkcji jeszcze przez Prymasa Wyszyńskiego – przy pełnym jego zaufaniu. Prymas Glemp ich pełnomocnictwa utrzymał.
Dziś okrągły stół jest oceniany różnie. Prof. Antoni Dudek w artykule „Kwadratura okrągłego stołu” („Wprost”, nr 6/2009) napisał: „Upadek dyktatury Jaruzelskiego nastąpił wbrew temu, co wynegocjowano przy okrągłym stole, ale jest też faktem, że podjęte decyzje okazały się katalizatorem zmian […]. Z tej kwadratury okrągłego stołu, który wspólnie stworzyli nam jego fanatyczni wyznawcy i równie zacietrzewienie krytycy, szybko nie uda nam się wybrnąć. Za dużo emocji, za mało zdrowego rozsądku. Ale jakie to polskie…”.
Co politycy po 1989 roku zrobili z tym częściowo zastawionym stołem – to inna historia.
Autor w latach 1981-1989 pracował w Biurze Prasowym Sekretariatu Episkopatu Polski, obecnie jest przewodniczącym Rady Fundacji „Solidarna Wieś”.
Sławomir Siwek |