Berlin niechętnie, ale przeprasza ofiary swej kolonialnej aktywności. W 2004 r. minister ds. pomocy rozwojowej Heidemarie Wieczorek-Zeul oficjalnie przyznała „historyczną i moralną odpowiedzialność Niemców” za tamte wydarzenia. Ale zarazem Berlin wykluczył zaspokojenie roszczeń finansowych Namibijczyków.
Rycina z epoki przedstawiająca starcie powstańcze w Namibii, fot. archiwum
Od 2014 r. trwają oficjalne niemiecko-namibijskie rozmowy w sprawie wydarzeń sprzed ponad wieku. Niemcy nie wykluczają w nich zwiększenia pomocy finansowej, ale nie chcą wypłacać jakichkolwiek odszkodowań. Jednak stanowisko Berlina powoli się zmienia. W 2015 r. przewodniczący Bundestagu Norbert Lammert przyznał oficjalnie, iż w 1904 r. doszło do ludobójstwa. Rząd niemiecki przeprosił za to i odesłał dziesiątki czaszek Herero, używanych w Niemczech do eksperymentów medycznych. To nieznana dziś sprawa: zabitym lub zmarłym czarnoskórym wojownikom odcinano głowy i wysyłano do Berlina. Wśród nich był Cornelius Frederiks, jeden z wodzów powstania antyniemieckiego. Poddał się dopiero w 1906 r., został uwięziony w obozie koncentracyjnym Shark Island, zmarł (zapewne z głodu) w 1907 r. Jego głowa posłużyła do badania wyższości białej rasy.
Pozew w USA
W styczniu w Nowym Jorku pozew złożyli: Vekuii Rukuri, wódz ludu Herero, David Frederick, wódz Nama i przewodniczący Stowarzyszenia Tradycyjnych Władz Nama oraz organizacja pozarządowa Stowarzyszenie Ludobójstwo Ovaherero/Ovambanderu w USA. Umożliwiły im to amerykańskie przepisy, zezwalające osobom nieposiadającym obywatelstwa amerykańskiego do składania pozwów w sądach federalnych w razie pogwałcenia praw międzynarodowych, tzw. Alien Tort Statute z 1789 r.
Przedstawiciele obu plemion twierdzą, że wyłączenie ich z negocjacji między Namibią i Niemcami jest pogwałceniem deklaracji ONZ w sprawie ludów tubylczych. Sędzia Laura Taylor Swain prowadzi sprawę. Zdaniem prawnika wnioskodawców, Niemcy będą chciały opóźnić proces. – Nie ma pewności że proponowana pomoc [dla Namibii – przyp. red.] dotrze do mniejszościowych społeczności, które w przeszłości były pokrzywdzone – dowodzi mecenas Ken McCallion. – Tymczasem bez nich nie może być porozumienia – dodaje.
Masakrę plemion Herero i Nama raport na zlecenie ONZ z 1985 r.
uznał za najwcześniejsze ludobójstwo XX w.
Z kolei rząd Namibii rozważa skierowanie sprawy do Międzynarodowego Trybunału Karnego. Chce się domagać 30 mld dolarów reparacji. Jak powiedział dziennikarzom prokurator generalny Namibii Sacky Shangala, sprawa jest badana.
– Dla Niemiec nie jest istotne, co piszą gazety. Istotne jest to, co robi rząd Namibii. Nie byliśmy informowani o tej sprawie – mówił specjalny wysłannik Niemiec na rozmowy z Namibią Rupert Polenz. Według radia Deutsche Welle, informacje o domniemanej skardze do trybunału mogą być upowszechniane głównie na użytek wewnętrzny, by pokazać, że wbrew stanowisku skarżących w Nowym Jorku, rząd Namibii jednak działa. – Rząd federalny uważa sprawę nie za kwestię prawną, ale polityczną i moralną. Co nie oznacza, że jest mniej ważna – dowodzi Polenz.
Puszka Pandory?
Sprawa ma o wiele szerszy wymiar niż tylko spór Namibii z Niemcami. Niedawno pojawiły się informacje, że także Tanzania rozważa zażądania od Niemiec odszkodowania za zbrodnie w czasach kolonialnych. A w 2013 r. Wielka Brytania zapłaciła pięciu tysiącom Kenijczyków odszkodowanie równowartości 30 mln dolarów. Chodzi o zbrodnie popełniane przez Brytyjczyków w czasie powstania Mau Mau w 1955 r.
Jeśli teraz Niemcy będą zmuszone zapłacić odszkodowanie, to w kolejce do nich, a także do Brytyjczyków, Francuzów i Belgów, ustawią się kolejne kraje. Choćby Demokratyczna Republika Konga – a w okresie do 1910 r., gdy Kongo należało bezpośrednio do króla Belgów Leopolda II, działy się tam rzeczy straszne. Londyn, Paryż i Bruksela mają więc powody do niepokoju.