![](imgs_upload/zdjecia/201407/muzeum-pp1.jpg)
Rewolwer i małpka
W dziale inwentarzy, czyli po prostu dziale pamiątek muzeum, pracują jeszcze dwie osoby. Jedna z nich przyjmuje pamiątki od osób, które je przynoszą. Druga zajmuje się nimi w magazynie – zbiera informacje na ich temat i opisuje je. – Niezwykle ważny jest kontakt z darczyńcą, bo to oprócz pamiątki, przynosi on także jej historię. Staramy się zawsze ją wydobyć – mówi Anna Grzechnik.Na wystawę „Ślady. Rzecz o pamięci”, przygotowywaną na 75. rocznicę Powstania Warszawskiego, złoży się pięć kilkuminutowych, czarno-białych filmów fabularnych, poświęconych pięciu najciekawszym pamiątkom ze zbiorów MPW. – Filmy z aktorami i rekwizytami robią profesjonaliści – mówi pani Anna. – Najpierw pokażemy je na wystawie i stronie internetowej, a potem zbierzemy je na płycie DVD. Ich scenariusze opowiadają o możliwych wydarzeniach związanych z pamiątką. Historie czasem zbudowane są wokół uczucia. Jedna z nich jest szczególnie mocna: to list, w którym młody mężczyzna pisze do żony z Pawiaka, żegnając się z nią, bo wie, że będzie rozstrzelany. List jest napisany prostymi słowami i ma niezwykłą siłę przekazu. Ilekroć go w muzeum czytamy, mamy dreszcze.
![](/imgs_upload/zdjecia/201407/muzeum-pp3.jpg)
Na wystawie zobaczymy także maskotkę – kilkucentymetrową małpkę. Zrobiła ją sobie w obozie po powstaniu dziewczyna, która po trudnych przejściach potrzebowała „czegoś na pocieszenie”. Małpkę wykonała z wełnianego koca.
Niezwykłą pamiątką jest też kamera, którą jej właściciel Tadeusz Rowiński kręcił materiały powstańcze. – Był cywilem i nie brał udziału w powstaniu, ale filmy, które zostawił, są niezwykle ważne, bo pokazują prawdziwe życie w czasie powstania niejako od wewnątrz – mówi pani Anna. – Wzruszające jest kilkusekundowe ujęcie czteroletniego synka kamerzysty, który ubrany w hełm udaje, że walczy.
Swoją czapkę i mundur Wanda Traczyk-Stawska przyniosła do muzeum sama. Biuro Propagandy AK sfilmowało ją w nich, kiedy strzelała z „Błyskawicy”. W jednej z akcji została ranna, a za akcję tę miała być odznaczona. Honorów nie mogła jednak odbierać w zakrwawionym mundurze, więc dwóch kolegów naprędce zorganizowało jej garderobę – ów mundur właśnie. Osobną historię ma czapka. Już po powstaniu znalazła ją pewna pani. Wiedziała, do kogo należała, więc przyniosła ją do muzeum.